W artykule pt. Jakie formy może przybierać plagiat naukowy? z 04 stycznia 2024 r. przedstawiono katalog nierzetelnych praktyk naukowych, które powinny być potraktowane jako wykroczenia o charakterze plagiatu. Tym razem w nawiązaniu do propozycji XI przykazania „Nie bądź obojętny” przekazujemy wszystkim zainteresowanym naprawą nauki polskiej wersję katalogu przykazań antyplagiatowych.
1. Nie fabrykuj danych.
2. Nie zapożyczaj cudzej pracy bądź jej koncepcji bez wskazania jej autora.
3. Nie używaj niewłaściwych metod pomiarowych, statystycznych i prognostycznych prowadzących do wyolbrzymienia uzyskanych wyników.
4. Nie redaguj celowo raportów nastawionych na „oczekiwany z góry” wynik.
5. Nie pomijaj wyników wskazujących na niedoskonałości stosowanej metodyki, ale je obiektywnie ujawniaj.
6. Nie ukrywaj lub nie niszcz danych źródłowych uniemożliwiających weryfikację wiarygodności publikacji, gdy zostaniesz posądzony o udział w „fabryce artykułów”.
7. Nie bądź stronniczy, przez niechęć lub zawiść, we wskazywaniu wiodących zespołów badawczych lub autorów cytowanych publikacji.
8. Nie publikuj celowo praktycznie bezwartościowych publikacji z wycinków badań lub badań wstępnych, aby je tylko mnożyć.
9. Nie sugeruj szczególnego znaczenia niepewnych wyników badań i nie nagłaśniaj ich skutków społecznych.
10. Nie wymuszaj współautorstwa w związku z podległością służbową i nie pomijaj podwładnych jako współautorów, ale i nie dopisuj grzecznościowo za wspieranie w niezasłużonych awansach i nieetycznych praktykach publikacyjnych.
11. Nie pojmuj fałszywie „dobra instytucji” przez ignorowanie lub przemilczanie wykroczeń pracowników, źle pojmowanego koleżeństwa, czy ukrywanie działań nieetycznych.
12. Nie czerp niezasłużonych korzyści materialnych z uprawiania nauki.
13. Nie wykorzystuj autorytetu naukowego poza obszarem nauki, służąc w złym interesie społecznym.
Redakcja
Zachęcamy po raz kolejny do lektury dwóch artykułów, które podejmują wcześniejsze sprawy fabryk publikacji i rozliczania projektów badawczych finansowanych przez NCN z dużym prawdopodobieństwem na podstawie artykułów z udziałem osób z międzynarodowych grup, tzw. papierni (paper mills). W tym drugim przypadku temat podjęła gazeta O'POLSKA, co wskazuje, że podejrzenie dotyczy PO. Z tekstu i innych materiałów śledczych można wskazać także na udział PP i UZ, ponieważ kilka projektów badawczych na grube miliony były/są realizowane wspólnie przez te trzy uczelnie. Jak dotychczas reakcja NCN sprowadza się do opóźniania rzetelnego wyjaśnienia powodów akceptacji w rozliczeniu wysoko punktowanych artykułów w których współautorami są znani papiernicy (także po retrakcji) i na podstawie zamieszczenia sygnatur bez związku z tematyką projektów. Fundacja i uczciwa część środowiska akademickiego chce znać konkretne fakty i kto stoi personalnie za takim bezkrytycznym odbiorem projektów. Udało się z niejakim M. Bilalem z PG, a więc czemu ma być inaczej w tym i podobnych przypadkach? Gratulujemy po raz kolejny odwagi Panu Redaktorowi P. Guzikowi z Opola i będziemy GO jako Fundacja wspierać. Z treści artykułu wynika, że do Redakcji napływają ważne informacje na te bulwersujące tematy. Apelujemy, aby to istotne dla wyjaśnienia sprawy wsparcie kontynuować.
1. Jak naukowcy pompują dorobek w fabrykach publikacji. "To
oszustwo na dużą skalę", GW 23.01.2025, 06:00 Alicja Gardulska
htps://wyborcza.pl/7,75398,31628672,jak-naukowcy-pompuja-dorobek-w-fabrykach-publikacji-tooszustwo.html#S.TD-K.C-B.6-L.1.duzy
2. Rządowa agencja prześwietla naukowców Politechniki Opolskiej, 23-29 stycznia 2025 O!POLSKA, www.opolska360.pl21.
Życzymy owocnej lektury!
1. Mina w gabinecie ministra nauki. Na uczelniach wyższych kwitną fabryki publikacji
Dziennik Gazeta Prawna Anna Wittenberg 15 01 2025 18:51
search.app/h3MwQinYpz3pdbPM8
2. "Fabryki publikacji" na uczelniach wyższych. Koncentrowanie się na kilku przypadkach to za mało
Dziennik Gazeta Prawna 15 01 2025 Anna Wittenberg
gazetaprawna.pl/.../...
Miło jest nam donieść, że Pan dr hab. Bogusław Śliwierski wypalił na swoim blogu NOWOROCZNĄ SAMOCHWAŁKĘ (sliwerski-pedagog.blogspot.com/, która ma rzucić na kolana Fundację i osoby z nią współpracujące na rzecz CZYSTEJ NAUKI, a także przekonać środowisko naukowe do jego pracowitości, uczciwości i doskonałości naukowej (vide członkostwo w RDN). Nikt Panu nie zabrania uprawiania działalności naukowej opartej na etyce i przyzwoitości z poszanowaniem godności innych osób. Z pozycji publikacyjnej i promocyjnej dyscypliny, którą się Pan zajmuje, nawet jesteśmy skłonni Panu pogratulować. Natomiast powinien Pan mieć świadomość, że książek się po okładkach nie ocenia. Zapewne, wie Pan dobrze, że nie to jest przedmiotem sporu. Samo opublikowanie na swoim blogu peanu na rzecz promocji samego siebie i wyolbrzymianie swoich zasług jest w gruncie rzeczy nieetyczne. Zauważyliśmy też w wykazie artykuł do którego został Pan dopisany. Życzymy więcej dystansu do swojej osoby w Nowym Roku, a być może po zapoznaniu się z katalogiem nierzetelności naukowych (www.sciencewatch.pl/index.php/420-czysta-nauka) nastąpi nawrócenie, może na początek chociaż częściowe. Oczekujemy od Pana przesłania nam własnej definicji "rzetelnego naukowca", którą się Pan posłużył w swoim podsumowaniu naukowego roku 2024. Trudno jest nam z Pana biografii to wyłowić. Zarzucanie "chuligaństwa naukowego" jakiejś części środowiska naukowego pozostawiamy do czasu jej otrzymania bez komentarza.
Życzymy w Pana pracy naukowej moc wszystkiego co wzmacnia etykę naukową.
Fundacja i współpracownicy
Student oblał egzamin. Sprawę skierował do sądu i wygrał.
Student Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie wygrał sprawę sądową przeciwko uczelni po niezgodnym z sylabusem egzaminie. Sąd uznał jego racje, co może stać się precedensem dla innych studentów.
Czyli student ma prawo dochodzić swoich praw, a habilitant czy kandydat do tytułu nie, gdy go oblali recenzenci. Ciekawa sprawa? A czy zadział tam system sygnalisty?
wiadomosci.wp.pl/.../
Nie wiem, czy Premier Donald Tusk zdaje sobie z tego sprawę? Chyba nie? Bo sygnalista z Małopolski, dr Łukasz Kołodziej, wciąż siedzi w areszcie śledczym (naprzemiennie z psychiatrykiem), w RDN wciąż pracują ludzie z wyrokami (np. o plagiat), Minister Dariusz Wieczorek wciąż urzęduje itd.
P.S. Dziękujemy Panu Otto za pierwszy wpis popierający naszą inicjatywę
Przy okazji, ja chciałbym rozwinąć temat z następującego fragmentu powyżej: "Naszym i zapewne Waszym zamiarem jest, aby ten zapis był znany wszystkim recenzentom wyznaczanym przez RDN i NCN. Więcej, aby jego kopia była załączana do zlecenia recenzji."
Proponuję doprowadzić (zadanie dla SWP i środowiska z nią związanego) do wprowadzenia w przepisach prawnych punktu: jakość recenzji zlecanych przez RDN, NCN, a także tych zlecanych przez uprawnione gremia na uczelniach wyższych i instytucjach naukowych (mających uprawnienia do nadawania stopni naukowych) - w postępowaniach awansowych i w postępowaniach o uzyskiwanie grantów. To powinno zostać wypunktowane w odnośnym przepisie prawnym, to znaczy kryteria precyzyjnie sformułowane (podane). I powinna być też w nim (tj. w tym przepisie) zapisana możliwość odrzucenia takiej recenzji, która nie spełnia tych kryteriów jakościowych (tj. niebrania jej pod uwagę w postępowaniu awansowym albo konkursie o grant). Myślę, że to by zahamowało PLAGĘ, którą w tej chwili mamy (jeżeli chodzi o recenzje zlecane przez ww. instytucje). To znaczy PLAGĘ recenzji OBRAŹLIWYCH, ZAWIERAJĄCYCH EWIDENTNE KŁAMSTWA, INSYNUACJE oraz WNIOSKI SPRZECZNE ZE SOBĄ.
Ja bym jednak od recenzji zlecanych przez RDN, NCN, a także tych zlecanych przez uprawnione gremia na uczelniach wyższych i instytucjach naukowych (mających uprawnienia do nadawania stopni naukowych) - w postępowaniach awansowych i w postępowaniach o uzyskiwanie grantów - JEDNAK NIE OCZEKIWAŁ sprawozdania z wykonania przez recenzenta funkcji śledczej, czyli SPRAWDZENIA, czy osoba starająca się o awans naukowy, czy osoba lub instytucja starająca się o grant NIE JEST OSZUSTEM. Wiem, że jeżeli narzuciłoby się - oprócz dochowania jakości recenzji w sensie, jak napisałem w moim poprzednim wpisie - jeszcze funkcję śledczą recenzentowi, to byłoby to z WIELKĄ WYGODĄ dla zlecających recenzje (RDN, NCN, rady naukowe na uczelniach). Ale tu kryłaby się furtka i zachęta do nadużyć. Nie zachęcałbym recenzentów, aby korzystali z takich furtek, czy zachęt, ale pewno by to robili. Ilustracja na przykładzie: recenzent pisze, że osoba, której dorobek recenzuje, popełniła plagiat, a tak naprawdę go nie popełniła, I ROBI TO TERAZ OCZYWIŚCIE BEZKARNIE; a robi to, bo np. dostał takie korupcyjne "zlecenie" od kolegi, który akurat "chce wyeliminować" osobę, której dorobek recenzuje; i wtedy ta osoba jest "ugotowana", a recenzent odchodzi z korupcyjnymi gratyfikacjami).
Ja rozdzieliłbym wyraźnie te dwie kwestie: jakość recenzji (w sensie, jak napisałem w moim poprzednim wpisie) i zbadanie czy osoba starająca się o awans naukowy, czy osoba lub instytucja starająca się o grant nie jest przypadkiem oszustem (plagiat, autoplagiat, przynależność do jakiejś "papierni" i temu podobne delikty).
Moim zdaniem nie ma lepszego sposobu na sprawdzenie, czy ktoś jest oszustem (w tych postępowaniach, o których tu mowa), jak KONFRONTACJA potencjalnego oszusta z ciałem, u którego się stara o stopień naukowy, grant etc. Albo może robić to inaczej? Nie wiem? Ale na pewno powinno to być robione z głową. Jest zaproszenie Fundacji do przedyskutowania tej kwestii. Ze swej strony zachęcam, żeby z niego skorzystać.
A, na koniec, wracając do przykładu, który podałem powyżej, z recenzentem próbującym zarzucić komuś plagiat (w swojej recenzji), załóżmy niesłusznie - to ponieważ w jego recenzji pojawia się, właśnie, słowo plagiat, to z mocy przepisów (których teraz nie ma), sprawa musi być dogłębniej zbadana i do tego włączamy KONFRONTACJĘ (w sensie jw.) - i to robi RDN, NCN, czy rada naukowa na uczelni. I jeżeli teraz okazuje się, że zarzut recenzenta jest bezpodstawny, to on jest "ugotowany". Obecnie, jak wiemy, w takich sytuacjach zawsze "ugotowana" jest osoba, której dorobek jest recenzowany.
To nie może być tylko wzmianka typu "udział w edycji artykułu", "analiza wyników badań", czy "korekta autorska". Niestety, ale panuje psychoza indeksu Hirscha i na tym bazują osoby którym jest trudno wykazać własne osiągniecia w publikacjach wieloautorskich. Wtedy pojawia się "powierzchowność" recenzji. Jak to można odnieść do osiągnięć gdy to samo pisze kilka osób? Generalnie ma być "JA" a nie MY. Zaniechano podawania udziałów procentowych bo rzekomo są trudne do ustalenia. W rankingach podaje się oprócz indeksu h także indeks hm wyznaczony z udziałów indywidualnych. Powinna być też udokumentowana współpraca międzynarodowa, a tego w fabrykach publikacji brak. Z drugiej strony wnioskodawca też powinien wiedzieć na jakie konsekwencje prawne się naraża podając nieprawdę. Nie ma też nawet odrobiny intencji, że doprowadzi to do celowego zarzucania plagiatu przez recenzentów. Pierwszej oceny kompletności dokumentacji przed przekazaniem wniosku do recenzji dokonuje RDN.
Już te wątpliwości wyjaśniliśmy, a Pan do nich wraca. Naszą intencję jest aby zapisy przeciwdziałające uzyskiwaniu stopni i tytułu naukowego na podstawie publikacji uzyskanych w spółdzielniach lub fabrykach znalazły się w przepisach prawnych- tak to też zinterpretował Otto. Ma to na celu uchronienie osób sięgających po nieetyczne i sprzeczne z prawem środki przed późniejszymi konsekwencjami utraty nabytych stopni lub tytułu naukowego. Niestety to się obecnie dzieje, to nie jest fikcja. Z kolei przykład Pana dr hab. M. Wrońskiego, Redaktora FA, a przede wszystkim DZIENNIKARZA nie jest trafny ponieważ dotyczy wykrytych przypadków post factum. Są one zgłaszane przez samo środowisko. Z tego co wiemy to od 1997 r. przeprowadził on ponad 200 śledztw dziennikarskich z których ok. 10% zostało zakwestionowane z różnych powodów.
Prosimy o podawanie konstruktywnych propozycji a nie mieszanie istoty spraw postulowanych przez FUNDACJĘ i prowadzonych przez Pana M. Wrońskiego. I prosimy bez nuty złośliwości ponieważ sprawy etyki i przestrzegania prawa nie idą w Polsce w dobrym kierunku. A kto by chciał, aby utracić nie tylko formalny status naukowy, ale naukową dobrą opinię, czy nawet godność?
Skoro tutaj doszło, być może, do nieporozumienia to wynika z tego, według mnie, że zdefiniowanie (w sensie prawnym) funkcji śledczej recenzenta NIE BĘDZIE TAKIE PROSTE. BO WŁAŚNIE NIE JEST. Ale proponuję, aby to zostawić na potem, gdyż WAŻNY JEST TUTAJ KONTEKST. Dzisiaj ten kontekst nazywa się: RDN i trzystopniowa hierarchia stopni naukowych i tytułu. Walczymy o nowy kontekst: nie ma RDN i ww. hierarchia jest dwustopniowa. Według mnie nie warto teraz tracić sił na definiowanie roli śledczej recenzenta, w obecnym kontekście. Proponuję "wszystkie ręce na pokład", aby wywalczyć ten drugi kontekst - i wtedy postarać się jak najlepiej zdefiniować powyższą rolę (w tym nowym kontekście).
Faktycznie może to być li tylko nieporozumienie, ale też trochę próba wciśnięcia uszczypliwości w stosunku do osoby Pana Redaktora M. Wrońskiego. Nie mieszajmy wnikliwości i rzetelności recenzenckiej z dociekliwością śledczą. Przecież każdy recenzent wniosku awansowego, czy artykułu dostaje wytyczne na których ma oprzeć swoja opinię. Każdy kto recenzował wnioski awansowe wie o co chodzi. Albo się widzi za dużo, albo się widzi niewiele. A ma być tylko RZETELNIE i MERYTORYCZNIE. Od kilku lat ważnym problemem jest zamieszczanie we wnioskach awansowych produktów fabryk artykułów. To nie jest tylko problem polski ale międzynarodowy. Jeśli tego nie wprowadzimy to Pan Redaktor M. Wroński będzie miał dużo więcej pracy. Czy o to nam chodzi? A tak naprawdę, czy problem RDN nie zaczął się od kontrowersyjnych decyzji jej kierownictwa?
Likwidacja RDN bez zmiany podejścia do recenzowania nic nie da. Na ten temat też były już dyskusje.
Pytam się, bo widzę, że robi się ZAMĘT (przynajmniej według mnie - tak to oceniam). Można oczywiście ładnie napisać: "A ma być tylko RZETELNIE i MERYTORYCZNIE. Od kilku lat ważnym problemem jest zamieszczanie we wnioskach awansowych produktów fabryk artykułów.......". Ale, żeby to zadanie wypełnić, trzeba PRZEPROWADZIĆ TZW. CZYNNOŚCI ŚLEDCZE. Bez tego nie będziemy wiedzieli, czy jest RZETELNIE I MERYTORYCZNIE!!!!!!!! Ktoś musi przecież stwierdzić, że "do tego momentu nie ma jeszcze papierni", a od "tego momentu już jest papiernia". A MOŻE USTAWIĆ TĘ GRANICĘ WEDŁUG UZNANIA, JAK DOTYCHCZAS. Ale nie chcę dalej rozwijać tematu, bo już tu wszystko zostało powiedziane.
Muszę interpretować ten wpis jako PRÓBĘ URATOWANIA RDN OD LIKWIDACJI.
Fundacja Science Watch Polska stoi teraz przed historyczną szansą!!! Albo ją wykorzysta albo nie. Po dzisiejszej dymisji (czy rezygnacji) Ministra Dariusza Wieczorka sekwencja następnych zdarzeń powinna być taka:
1. nowy minister (Pani/Pan Minister) odwołuje z zajmowanej funkcji przewodniczącego RDN, prof. Bronisława Sitka, ze skutkiem natychmiastowym,
2. nowy minister powołuje na czas do rozwiązania RDN nowego przewodniczącego z grona członków RDN (zadaniem nowego przewodniczącego jest wygaszanie powoli działalności RDN),
3. ze skutkiem natychmiastowym zostaje wykluczony z grona członków RDN prof. Bogusław Śliwerski i pozbawiony tytułu profesora,
4. są prowadzone intensywne prace w celu nowelizacji ustawy Konstytucja dla Nauki w celu wprowadzenia w Polsce struktury dwustopniowej hierarchii stopni naukowych i tytułu (w miejsce obecnej trójstopniowej) i likwidacji RDN,
5. uchwała Sejmu dla nowelizacji z pkt. 4 i wprowadzenie jej w życie.
Życie pokaże, co będzie się działo dalej. Ale jeżeli specjalnie nic się nie będzie działo, to dyskutowanie tutaj na łamach Science Watch Polska nie będzie miało już specjalnego sensu. Będzie to wyłącznie tylko takie "bla bla" - pogaduszki Dociekliwych, Zniesmaczonych itp. I po co brać w tym udział?
Tak to jest stanowisko Fundacji w sferze etyki naukowej. Sprawa RDN jest sprawą organizacji systemu zarządzania nauką. Prosimy rozróżnić te dwa obszary. Zresztą zamieściliśmy dwa oddzielne artykuły, aby to wyartykułować. Tak więc Pana wpis powinien się znaleźć w komentarzu pod drugim artykułem. Dobrze Pan wie, że ścieżka likwidacji RDN, czy odwołania osób funkcyjnych nie leży w kompetencji Fundacji, a nasze dotychczasowe działania, szczególnie Pani Prezes dr. J. Gruby, nie upoważniają do nieuzasadnionego stwierdzenia że są PRÓBĄ URATOWANIA RDN OD LIKWIDACJI. Środowisko tak wybrało i teraz są tego konsekwencje. Można to spuentować jak swego czasu Pan Tusk "Ja wam wójta nie wybierałem".
A jak Pan zapewne widzi nasz apel o włączenie się do akcji PRAWNIKÓW AKADEMICKICH pozostał bez odpowiedzi. Przy bierności środowiska życie pokaże, że "nic się nie będzie działo". Ale możemy całe środowisko naukowe i osobiście Pana poinformować, że Fundacja
jest aktywna i w niedługim czasie będzie okazja do przekazania dobrych informacji.
Pozdrawiamy Wszystkich którzy nas autentycznie wspierają i życzą dobrze osobom, które bezinteresownie występują w imieniu uczciwej części środowiska naukowego.
Dziękuję (i zapewne nie tylko ja) za jasne określenie się Fundacji w sytuacji, którą mamy teraz, tj. po złożeniu rezygnacji z funkcji ministra NiSzW przez Pana Dariusza Wieczorka.
Jeżeli zaś chodzi o tego wójta z cytowanej wypowiedzi Pana premiera Donalda Tuska, to powiem tak: Ja go nie wybierałem, bo nie mam uprawnień do wybierania członków RDN. Ten wójt na czele RDN mi się nie podoba. I całe szczęście, że nie muszę żyć pod jego władztwem. Nie ma teraz systemu feudalnego, zatem można się przenieść do innej wioski. Ja się właśnie przeniosłem (może nie dosłownie, ale mentalnie to na pewno tak).
Wpis: Metody 2024-11-16 20:34
Szanowni Państwo przeczytałem teraz wszystkie wypowiedzi ....., zamieszczone powyżej. I przyszło mi do głowy następujące skojarzenie: to jest "jak kuszenie nieszczęśnika przez diabła". Diabeł podlizuje się, niby się z nieszczęśnikiem zgadza, stara się mu przypodobać. A to tylko po to, aby zaczął z im współpracować.... Myślę, że w tym skojarzeniu jednak coś z prawdy jest. Nie sądzą Państwo?
Inaczej - Strzeżcie się złych Proroków.
Fundacja pomaga dr. Łukaszowi Kołodziejowi na miarę swoich kompetencji prawnych i wsparcia finansowego z środków darczyńców ponieważ jego los jest skrajnym przypadkiem tego co może spotkać niepokornego sygnalistę.
A tak całkiem poważnie to co zostało napisane podchodzi pod działania prokuratorskie i było już stosowane w skali "naukowej" w nazistowskich Niemczech.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.