Finansowanie badań na uczelniach - analiza wyników badań
Ankieta „Finansowanie badań, nagrody” to ostatnia ankieta dostępna w roku akademickim 2018/2019. Dwie kolejne ankiety zostaną udostępnione po wakacjach.
Bieżący kwestionariusz dostępny był w internecie od 10 kwietnia do 15 maja 2019 r. Celem badań było poznanie opinii naukowców na temat:
- kryteriów i wysokości przyznawanych funduszy na własny rozwój naukowy,
- nagradzania osiągnięć naukowych,
- pozyskiwania funduszy z zewnętrznych źródeł,
- wpływu Ustawy 2.0 na wzrost finansowania badań.
Ankietę rozpowszechniliśmy drogą mailową wysyłając ją do ponad 30 tysięcy naukowców z całej Polski, oraz zamieszczając linki do ankiety na profilach FB. Ankietę uzupełniło 771 osób. Wśród ankietowanych było 375 (48,64%) kobiet i 396 (51,36%) mężczyzn. Największą grupę respondentów stanowiły osoby w wieku od 41 do 50 lat, było ich 299 (38,78%).
Tabela 1. Charakterystyka respondentów ze względu na wiek i płeć.
Wiek/płeć |
Kobiety |
Mężczyźni |
Ogólna liczba głosujących |
|||
Liczba osób |
% |
Liczba osób |
% |
Liczba osób |
% |
|
do 30 lat |
11 |
1,43 |
18 |
2,33 |
29 |
3,76 |
31-40 lat |
114 |
14,79 |
93 |
12,06 |
207 |
26,85 |
41-50 lat |
152 |
19,71 |
147 |
19,07 |
299 |
38,78 |
51-60 lat |
66 |
8,56 |
75 |
9,73 |
141 |
18,29 |
61-70 lat |
29 |
3,76 |
54 |
7,00 |
83 |
10,77 |
więcej niż 70 |
3 |
0,39 |
9 |
1,17 |
12 |
1,56 |
Razem |
375 |
48,64 |
396 |
51,36 |
771 |
100,00 |
Najliczniejszą grupą respondentów byli adiunkci, których było aż 388 (50,32%). Drugą grupą pod względem wielkości byli profesorowie nadzwyczajni – 173 (44,44%).
Tabela 2. Charakterystyka respondentów ze względu na miejsce pracy i stanowisko.
Stanowisko/ |
Uniwersytet |
Politechnika |
Akademia |
Inna |
Ogólna liczba głosujących |
|||||
Liczba osób |
% |
Liczba osób |
% |
Liczba osób |
% |
Liczba osób |
% |
Liczba osób |
% |
|
doktorant |
24 |
3,11 |
0 |
0,00 |
2 |
0,26 |
1 |
0,13 |
27 |
3,50 |
asystent |
30 |
3,89 |
11 |
1,43 |
4 |
0,52 |
0 |
0,00 |
45 |
5,84 |
adiunkt |
345 |
44,75 |
34 |
4,41 |
8 |
1,04 |
1 |
0,13 |
388 |
50,32 |
wykładowca/starszy wykładowca |
36 |
4,67 |
4 |
0,52 |
2 |
0,26 |
0 |
0,00 |
42 |
5,45 |
profesor nadzwyczajny |
151 |
19,58 |
14 |
1,82 |
8 |
1,04 |
0 |
0,00 |
173 |
22,44 |
profesor zwyczajny |
62 |
8,04 |
6 |
0,78 |
7 |
0,91 |
3 |
0,39 |
78 |
10,12 |
inne |
15 |
1,95 |
0 |
0,00 |
2 |
0,26 |
1 |
0,13 |
18 |
2,33 |
Razem |
663 |
85,99 |
69 |
8,95 |
33 |
4,28 |
6 |
0,78 |
771 |
100 |
Wśród osób głosujących były 763 (98,96%) osoby zatrudnione na uczelniach publicznych i 8 (1,04%) osób zatrudnionych na uczelniach niepublicznych.
Analiza odpowiedzi na zawarte w ankiecie pytania oraz Państwa komentarze do pytań, znajdują się poniżej, po kliknięciu „pokaż odpowiedzi” pod każdym słupkiem.
UWAGA!
Szanowni Państwo, wykład prof. Jana Miodka zaplanowany na 6 grudnia br. odbędzie się w godz. od 15:00 do 17:00. Za zmianę godziny przepraszamy.
Aktywne kryteria filtrowania wyników
brak
1. Czy w Twojej jednostce są jasno ustalone kryteria przyznawania pracownikom naukowym środków na prowadzenie badań?
296 GŁOSÓW 38,39% |
423 GŁOSY 54,86% |
52 GŁOSY 6,74% |
TAK
pokaż odpowiedzi |
NIE
pokaż odpowiedzi |
NIE MAM ZDANIA
pokaż odpowiedzi |
- test1
- W jednostce, w której pracuję są jasne zasady. Aby dostać fundusze ze statutu na badania trzeba dopisać obowiązkowo kierownika katedry, czyli profesora do publikacji, pomimo, że nie uczestniczy w ogóle w badaniach i pisaniu publikacji. Należy dodać, że na fundusze statutowe pracują wszyscy pracownicy poprzez publikacje, patenty, stopnie i tytuły naukowe, itp., ale dysponentem jest kierownik Katedry. Wobec tego ma on narzędzie do terroryzowania pracowników i egzekwowania folwarcznych zasad. Ja nie dopisuję, bo mam swoje niezłomne zasady, ale mam za to karę. Od 30 lat nie mam ani złotówki na badania. Na moje badania, najpierw własne a teraz razem z doktorantami fundusze muszę zdobywać tylko zewnętrzne. Mój kierownik katedry jako profesor nigdy nie napisał i nie prowadził żadnego grantu. Wiele osób rozumie te zasadę i dopisuje kierownika do każdej publikacji, ciesząc się, że ma pieniądze na swoje potrzeby. Na mojej Uczelni z kategoria A+ wspiera się lizusostwo, cynizm i kombinowanie
- Kryteria są jasne. Środków nie ma, więc nikt nic nie dostaje. Jasno i sprawiedliwie.
- Jest pewna część stała, każdy zespół dostaje określony procent dotacji ministerstwa, są też wewnętrzne granty, przyznawane przez instytutową komisję.
- Teraz tak od pół roku. Wcześniej nie czasem trzeba było swoimi pieniędzmi dzielić się z innymi ludźmi całymi latami. Ludźmi którzy nie pracowali.
- Warunkiem finansowania konferencji czy publikacji była dotychczas ich zgodność z badaniami własnymi prowadzonymi przez wydział. Pod rządami nowej ustawy osoby, które nie wchodzą w skład dyscypliny (czyli jest ich mniej niż 12), nie dostaną żadnego finansowania.
- wypracowaliśmy w ramach wydziału formułę grantów dziekańskich, która jest transparentnym sposobem rozdziału środków
- Forma wewnętrznych grantów. Wysokość przyznanych środków zależy od liczby uzyskanych punktów za publikacje w ostatnich 4 latach. Wystąpić o grant może każdy pracownik naukowo-dydaktyczny. Granty mogą być indywidualne lub zespołowe. System jest ok, choć dyskryminuje pracowników dydaktycznych, którzy prowadzą badania i mają wysoko punktowane publikacje. Nie mogą wystąpić o swój grant, muszą być w czyimś (liczy się stanowisko, a nie stopień naukowy i faktyczna działalność). Inna sprawa, że uzyskiwane środki i tak są niewielkie, o ile ktoś nie ma kilkuset punktów.
- Kryteria są skonkretyzowane.
- Ale zasady zmieniają się co rok lub częściej.
- Tak, ale środków tych z roku na rok jest coraz mniej.
- Zarządzenie Rektora ze szczegółowo opisaną procedurą.
- Dyrektor ds. naukowych rozdziela srodki na Zespoly Badawcze biorac pod uwagę dorobek zespołu (publikacje) za ubiegle lata.
- Ilość przyznawanych środków związana jest z liczbą punktów (kat A) zdobytych w poprzednim roku przez jednostkę oraz pozostałych osiągnięć jednostki kompatybilnych z ewaluacją (kryteriami).
- Są to publikacje.
- Istnieje regulamin który jest w mojej opinii jasny
- Zależą od osiągnięć
- Zasady są transparentne i każdy pracownik ma możliwość zobaczenia ile wydały inne osoby z Katedry
- Istnieje regulamin na podstawie którego każdy indywidualnie, przy danym poziomie dorobku naukowo-badawczego, może wyliczyć udział w środkach będących w dyspozycji uczelni
- zarządzenie rektora
- podział środków według liczby punktów uzyskanych w ocenie parametrycznej
- Opracowano szczegółowy regulamin
- można składać wnioski w ramach różnych konkursów
- Kryteria są ustalane przez radę wydziału
- teoretycznie wszyscy dostają jednakową kwotę
- Dorobek punktacyjny.
- opracowany został algorytm
- Ustawa dyskwalifikuje takich pracowników jak ja. Mam duży dotobek 3 książki autorskie, 10 redagowanych ok. 50 artykułów ale.... jestem starszym wykładowcą, co WYKLUCZYŁO MNIE z otrzymywana ,srodków na rozwój naukowy. Czuję się strasznie.
- Ustala sie kryteria i wszyscy je znaja, jeśli z kryteriów wychodzi zły podział to sie je zmienia
- Na uczelni jest dział odpowiedzialny za finansowanie badań który udzieela wszelkich niezbędnych informacji.
- Są zapisy rególaminowe
- Wszystkie sensowne środki pochodzą z zewnętrznych grantów :)
- Jest regulamin i zasady poddziału środków na zespoły badawcze.
- W naszej katedrze jest ok, ale słyszałem, że w innych jednostkach nie jest tak różowo. Wszystko zależy od kierownika, który rozdziela środki. Niektórzy przydzielają głównie sobie.
- Pieniądza na działalność statutową są dzielone między jednostki według liczby punktów MNiSW za publikacje z poprzedniego roku
- Według liczby uzyskanych punktów z publikacji z poprzedniego roku
- powszechnie znany algorytm działa od lat, z wyj. zawirowań w zeszłym roku
- środki są przyznawane za punkty uzyskane z publikacji w czasopismach z listy A (Wydział Nauk Ścisłych)
- Jest jasny algorytm. To czy sensowny to inna kwestia.
- obowiązują algorytmy uwzględniające dotychczasowe osiągnięcia
- To są grosze (jednostka A+). Algorytm rozdziału tych środków jest tak skomplikowany, że wiadomo, że duża część tych środków nie jest wykjorzystywana przez osoby, którym te pieniądze są dedykowane. Nie wiadomo, co się dzieje z pieniędzmi, które nie są faktycznie wykorzystane przez osoby, którym zostały teoretycznie przydzielone.
- środki na prowadzenie badań otrzymują wyłącznie doktoranci - w tym przypadku kryteria są jasno ustalone, pracownicy prowadzą badania w ramach działalności statutowej (środki są przyznawane proporcjonalnie do osiągnięć/punktów za publikacje) członków poszczególnych zakładów, bądź grantów
- są organizowane konkursy
- Podstawą przyznania środków są publikacje w czasopismach z listy A oraz kierowanie zatwierdzonym projektem badawczym lub współuczestnictwo w projekcie badawczym kierowanym przez inną osobę.
- Dodatkowe środki przynaje najczęściej Rada Wydziału,po procesie przyjmowania wniosków oraz ich oceny. Ze względu na pracę w tzw. małym Instytucie (filologia klasyczna), z małym budżetem, wnioski o dofinansowanie np. publikacji, czy zwrot kosztów za wyjazd na konfrencję składa się bezpośrednio do Dyrektora Instytutu.
- Istnieje regulamin przyznawania środków
- Tak, ale dot. to podziału środków pomiędzy instytutami, nie zaś na najniższym szczeblu w katedrze
- każdy pracownik ma do dyspozycji tę samą kwotę
- Wszyscy znamy zasady i wiemy, co i w jakim zakresie może być sfinansowane ze srodow uniwersytetu.
- Kto publikuje, dostaje marne grosze na badania (finanse są bardzo ograniczone)
- Administracja centralna uniwersytetu przydziela środki na badania na wydziały, a na moim wydziale jest opracowany algorytm podziału tych środków na grupy badawcze (prowadzone przez każdego samodzielnego pracownika).
- Są określone zasady przyznawania dofinansowania do wyjazdów konferencyjnych i na zakup literatury. Innych środków nie ma.
- tak, ale dydaktyków się dyskryminuje i nie bierze pod uwagę, chętnie się nas ocenia, a za każdy udział w konferencji/szkoleniu musimy płacić z własnej niskiej pensji. To proszę porównywać nasze osiągnięcia ale i środki, które zostały wydane.
- Zależą od publikacji. Cześć środków pozostaje do dyspozycji kierownika katedry
- Bo są? Znaczy istnienie regulacji wewnętrznych mam uzasadniać? Kto tę ankietę układał?
- W zasadzie tak, choć w tym względzie nie sposób uniknąc pewnego stopnia uznaniowości.
- .
- Na poziomie instytutu mamy algorytm podziału środków, czyli mechanizm, który od lat już działa. Pozostawia on rezerwę na cele wydwniczo-konferencyjno-nagłe i wydaje mi się, że są one przyznawane merytorycznie bardzo racjonalnie i sprawiedliwie. Cała uczelnia - mam nadzieję, że mechanizmy przyznawania wszelkich dofinansowań z okreśłonych programów działają dobrze. Ale p. pkt. 9
- Środki zależą bezpośrednio od uzyskanych punktów za publikacje.
- Do tej pory przyznawano środki na podstawie punktów uzyskanych z wydanych w poprzednim roku publikacji (wg list MNiSW).
- Kryteria są oparte na przeciętnej ilości środków przypadających na osobę z uwzględnieniem dotychczasowych publikacji.
- Finansowanie zależy od liczby publikacji w instytucie, lepsze instytuty dostają więcej.
- Uwzględnia to regulamin wewntrzny
- obowiązuje wzór według którego wyliczane są przypadające środki
- Są jasne wytyczne przyznania oraz rozliczania środków.
- Na wydziale pieniądze na badania, po odjęciu 40% haraczu rektora i zarezerwowaniu środkóe na sfinansowanie doktoratów i innych przewodów naukowych dzielone są proporcjonalnie do osiągnięć publikacyjnych za ostatnie 4 lata.
- Jedynymi środkami są środki na wyjazdy naukowe, które są demokratycznie rozdzielane
- mimo określonych kryteriów środki rozdzielane są uznaniowo
- Mamy algorytm przeliczający ważony IF z ostatnich lat, liczbę członków zespołu itp.
- Zasady są znane, przejrzyste i uczciwe.
- Tak, ponieważ w ogóle nie są przyznawane.
- Określają je uchwały Rady Wydziału.
- JAk rozumiem, chodzi o środki na badania przyznawane jednostce, prawda? Tak, są kryteria, zarazem Komisja Rady Naukowej stara się przyznać tak bardzo ograniczone środki możliwie sprawiedliwie, często konsultując ostateczne decyzje z zainteresowanymi.
- Środki z grantów zewnętrznych.
- obowiązuje limit dofinansowania konferencji i wyjazdów, na badania przysługuje 300 zł rocznie, na publikacje monografii zrzutka: uczelnie+wydział+instytut
- Reguły są znane od pewnego czasu i są oparte- jak na razie - na rzeczywistych osiągnięciach.
- Pracownicy mogą dostać niewielkie kwoty z tzw. BST (badania statutowe), a większe kwoty - z zewnętrznych grantów. Środki z BST są dzielone sprawiedliwie.
- wszyscy dostaja po rowno (choc malo)
- Do każdego pracownika wysyłane są e-meile z stosownymi rozporządzeniamI. Poza tym organizowane są w tej sprawie spotkania otwarte dla wszystkich zainteresowanych.
- Część środków przekazywana do katedry podlega jasnemu podziałowi (nie zawsze z tymi kryteriami podziału się zgadzam)
- Tylko w części budżetu, która jest w gestii jednostki. Na przydział całości budżetu nie ma wpływu.
- Opisane są w Uchwałach Rady Wydziału
- Zaleźy od aktywności publikacyjnych
- Finansowanie odbywa się w ramach ustalonego algorytmu (poziom wydziału) związanego z liczbą pracowników naukowych i ich kwalifikacjami, w instytucie podobne kryteria obowiązują przy podziale przyznanych instytutowi środków pomiędzy zakłady tworzące instytut. W ramach zakładu rozdział środków odbywa się w drodze zebrania zakładu i przedstawienia planów naukowych na nadchodzący rok finansowy. Małe grono użytkujące przyznane środki zapewnia możliwość starannego zaplanowania wydatków - np. osoby dysponujące w danym okresie środkami z grantów, zwykle w mniejszym zakresie korzystają z BST i wtedy osoby, które akurat grantu nie realizują mogą z BST więcej skorzystać; w trakcie roku możliwa jest też korekta rozdzielenia środków (np. w związku z dłuższą chorobą lub innymi wydarzeniami losowymi można część własnych środków przekazać innym pracownikom).
- Kryteria są jasno ustalone, później jednak - po otrzymaniu dofinansowania - wielokrotnie wprowadzane były różne "konieczne i zawsze kuriozalne" zmiany.
- Informacje przesyłane są z dziekanatu danej jednostki.
- Obowiązuje wydziałowy regulamin przydzielania środków na prace statutowe
- Pieniądze może dostać tylko osoba z habilitacją. Adiunkci są pozbawienie finansowania. Nawet toner do drukarki muszą kupić za swoje prywatne pieniądze.
- Decyzja dyskrecjonalna dyrektora
- Bywa, że znajdują się środki na finansowanie niektórych badań poza oficjalnym obiegiem, a i oficjalny obieg nie jest wolny od wpływu koneksji i sympatii
- Pieniądze przyznawane są kilku wybranym osobom ( ciagle tym samym) na niejasnych warunkach
- uznaniówka wedle układów, brak stałych zasad podziału środków. Przepisy dotyczące zadań badawczych nierealizowane w myśl prawa na UPWr we Wrocławiu. Mam dowody, że brak jest transparentności finansów, której nie ma od lat w Instytucie Biologii. Ostatnio i w rektoracie na poziomie działu nauki są równi i równiejsi.
- osoby bliżej dziekana (przede wszystkim jego rodzina i doktoranci) dostają granty, są zatrudniane nawet na etapie doktoratu, natomiast inne osoby, które piszą pracę doktorską pod kierunkiem innego profesora po zakończeniu pracy doktorskiej i obronie jej są odsyłane, nie dostają umów o pracę i latami prowadzą zajęcia wyłącznie na podstawie umowy o dzieło i umowy-zlecenie na czas określony.
- Tego tematu się nie porusza.
- Bo jestem doktorem ale inżynieryjno techniczny
- W mojej Katedrze nie jest to jasno określone. Uzyskanie informacji trwa dlugo
- Szefowa instytutu nie udostępnia żadnych informacji na temat dostępności środków kierownikom zakładów, ewentualne potrzeby rozpatrywane są indywidualnie
- wszystko zależny od sympatii dyrektora instytutu
- Nie ma żadnych kryteriów przyznawania środków. Jedyne jasne reguły dotyczą grantów na badania dla młodych. Nie ma wyznaczonej puli środków na udział w konferencjach. Wszystko jest uznaniowe.
- absolutnie uznaniowo
- Powoduje to, że za każdym razem muszę prosić i pytać dyrektorów o możliwość zwrotu pieniędzy, które wykładam na udział w konferencjach. Na badania terenowe prawie nigdy nie ma pieniędzy. Wiem też, że z mojego "konta" to jest z tematyki, którą się zajmuję wyciąga się pieniądze dla innych zupełnie się nie zajmujących tym, co ja.
- Środki nie są przyznawane dla pracowników, jednostka ma jakieś środki, ale zwykle nic nie można kupić.
- Pracuję w jednostce 11 lat, przez ten czas nigdy nie uzyskałam jasnej informacji na jakiej zasadzie mogę się ubiegać o dofinansowanie. Zawsze słyszałam, że nie ma pieniędzy, trzeba oszczędzać i muszę sobie radzić sama (i radziłam, skutecznie uzyskując granty). Od 2012 lat się zbuntowałam i granty realizuję poza jednostką.
- jest (będzie ?) dotacja
- loteria, układy, podział naukowców na lepszy i gorszy sort, mobbing
- Nie ma, nie są one znane, a próby dowiedzenia się czegokolwiek narażają pracownika na atak.
- Niestety nie ma czystych, przejrzystych reguł postępowania. Brak jest też efektywnej wewnętrznej komunikacji, co utrudnia reakcję na czas i występowanie po środki. Zdarza się również, że np. dziekan wydaje oficjalne pisma po upływie terminu na składanie np. wniosków o nagrody i środki są rozprowadzane wśród zamkniętej grupie "wybranych" osób.
- brak takich informacji - niektórzy je otrzymują, inni tylko w części. Istnieje znane "instytut jest zobowiązany dofinansować badania" ale jak to się dobywa - nikt nie wie.
- Obowiązuje tryb konkursowy, ale to obejmuje niewielki odsetek potrzeb (osób).
- Z ogólnej kwoty na finansowanie - po wstępnym podziale tej kwoty pomiędzy pracowników i założeniu że każdy posiada swoją pulę - pod koniec roku o ile ktoś nie wydał tych środków "od razu" jego pula jest przesuwana na inne działania w obrębie katedry
- Średnio do kwietnia-czerwca nie znam kwoty na badania w danym roku.
- Sposób finansowania zmienia się co roku. Zazwyczaj finansowane są badania wyłącznie samodzielnych pracowników nauki oraz częściowo asystentów. Brak programów przeznaczonych dla adiunktów.
- nie ma takiej możliwości i nic mi nie wiadomo o takiej możliwości
- Brak znanych mi kryteriów
- uznaniowo rozdziela kierownik jednostki
- decyzje podejmuje jednoosobowo, arbitralnie kierownik jednostki,
- Ustawa 2.0
- Większość pieniędzy pozostaje w dyspozycji przełożonych (bardzo często tych wyższego szczebla - powyżej kierownika katedry) i przyznawane są uznaniowo, bez podparcia merytorycznego.
- Kryterium podziału środków związane jest z ilością punktów wypracowanych za publikacje naukowe. pieniądze rozdzielane są na jednostki (Katedry) i są do dyspozycji kierownika Katedry. Kierownik wyraża zgodę na wydatkowanie pieniędzy. Nie jest oczywistym, że podział w Katedrze jest proporcjonalny do wypracowanych przez pracowników punktów. Ponadto z pieniędzy tych pokrywane są bieżące koszty utrzymania jednostki. zdarza się, że pracownicy chcący dokończyć zadanie finansuję zakup odczynników z prywatnych pieniędzy.
- tzw. Badania Młodych są przyznawane uznaniowo
- Teoretycznie wysokość finansowania zależy od liczby "wypracowanych" punktów, które jednak przyznawane są "po uważaniu", a nie według rozporządzenia Ministra. Przykład - za publikację na tej samej konferencji, indeksowanej w WoS, kolega otrzymał - zgodnie z rozporządzeniem - 15 pkt., koleżanka - 0 pkt.
- Rektor decyduje o wszystkim nie mamy dostępu do informacji. Przychodzi i mówi komu da a komu nie da bo takie ma prawo bo Ustawa 2.0 mu to gwarantuje. O dodatkowych środkach finansowych dowiadujemy się cząstkowo zwykle post faktum kiedy Rektor je już dawno rozdysponuje pomiędzy jednostki swojego wydziału najcześciej.
- Nie ma formalnych procedur. Obecnie nie ma zupełnie finansowania. Trzeba pozyskiwać własne środki, a być może Kierownictwo najwyższe pozwoli na realizację projektu. Zwykle jako osoba w pełni odpowiedzialna za realizację, ale nie będąca oficjalnym kierownikiem projektu.
- nikt nie wie jakie są kryteria, to nie jest transparentne
- Nie ma infirmacji jak są rozdzielane środki finansowe na potencjał badawczy itp.
- Sa fundusze statutowe, ale zazwyczaj sa niewystarczalne i wszystie badania finansuje z grantow.
- Przyjęto kryteria , ale nie podaje się publicznie kto je spełnia a kto nie i w jaki sposób rozdysponowano środki
- Kierownik Katedry otrzymuje całą pulę pieniędzy wypracowaną przez wszystkich pracowników. Na tym poziomie brak jest ustalonych kryteriów podziału. Przyznana wielkość środków zależy jedynie od Kierownika.
- Co prawda jest ustalony temat w zakresie którego wykonujemy badania, ale nawet jeżeli początkowo była znana kwota jaką można by wydać na badania, to często okazuje się, że nie ma już pieniędzy, lub jeżeli są, to trzeba za każdym razem ponownie o nie prosić. pomimo
- Obecnie brak jest jasno sprecyzowanych kryteriów przyznania środków.
- nie określono zasad i nie udostępniono żadnych informacji o przyjętym sposobie podziału środków
- w gesti dziekana i kieorwnika katedry wydatkowanie srodkow
- hahaha.... chyba znajomym kierownika
- Pieniądze otrzymywane są na Zakład, a tam kto pierwszy ten lepszy. Ogólnie pieniądze wydawane są na rzeczy potrzebne w życiu codziennym pracowników.
- Nigdy nie wiadomo, jakimi środkami dyspnuje katedra i na co będą przeznaczone
- Być może są ale nie jestem o tym informowana. Wszystko dzieje się na poziomie władz uczeni oraz administracji.
- Środki przyznawane są Jednostce a nie poszczególnym pracownikom. Kierownik jednostki może dowolnie przyznawać środki wg swojego subiektywnego uznania.
- Nie ma żadnych kryteriów. Takie środki trzeba sobie "wychodzić".
- Są różne kryteria i różne strategie decyzyjne. Książki emerytów i habilitantów mają pierwszeństwo.
- Nie ma algorytmow wg ktorych przyznawane są takie środki.
- Teoretycznie tak, w praktyce nie. Nie są nigdzie zapisane, dlatego zależy to od arbitralnej decyzji przełożonych.
- Czesc środków przyznawana jest w drodze konkursu na granty dziekanskie, którego zasady są jasne: komisja ocenia projekt. Większa część jednak przyznawana jest na mocy decyzji Kierownika Katedry uznaniowo, według zasad niejasnych. Dużo zależy od samego Kierownika: niektórzy przedstawiają Katedrze w sposób transparentny jak i dlaczego środki zostały rozdzielone, inni pozostawiają ta sprawę niejawna. Brak określonych procedur rodzi pole do arbitralnosci.
- Nie są ustalone jasno.
- Nie ma zasad, można prosić kierownika, nieznana jest pula ani jak jest alokowana.
- Zalezy od katedry i deczyzji kierownikow jednostek jak sa rozdzielane peniadze na pracownikow.
- Do nie dawna kierownicy zakładów wg. swojego uznania rozdawali pieniądze.
- Brak jest promowania wydawnictw branych pod uwagę przy parametryzacji jednostki.
- Na poziomie Wydziału tak, ale nie na poziomie Uniwersytetu, czyli rozdział funduszy na wydziały nie jest jasny.
- O przeznaczeniu środków otrzymywanych przez Katedrę decyzuje wyłącznie szef. Nie ma kryteriów, na podstawie których podejmowane są te decyzje.
- Wiele środków przyznawanych jest uznaniowo na wniosek do dziekana
- Trudno brak uzasadniać
- Dowolność i akcyjność decyzji
- Nic nie można się dowiedzieć, pytając nie uzyskuje się informacji. Mam wrażenie, że chodzi o to aby jak najmniej osób wiedziało o zasadach finansowania badań.
- zazwyczaj ustala je profesor, szef zakladu - tak, aby on mial z tego interes, a Tobie zostawi ochlapy i bedzie miec nieosiagalne wymagania
- Odpowiadam w kontekście stare ustawy. Nie wiem do będzie w wersji 2.0. Algorytm obowiązuje do poziomu Instytutu. Potem finanse rozpływają się na poziomie profesorskim bez udziału dr habilitowanych.
- Kryteria nie, ale są procedur dostępu do środków na działalność statutową. Na badawcze cele był dostęp do 35 r ż.
- środki dostają tylko kierownicy zakładów
- W mojej byłej jednostce duża częśc badaczy nie otrzymywała żadnych środków. Część z nich zrezygnowała z aplikowania uznając to za stratę czasu: tak, dyrekcja nie ustaliła kryteriow.
- Istnieją tylko zasady przyznawania środków finansowych na prezentację wyników badań: publikacje, konferencje.
- -
- Warunki właściwie zmieniane są co roku w zależności od "widzimisię" Dziekana bądź dyrektora Instytutu.
- Kryteria są bardzo przezroczyste: to pije kawę z Panią Dziekan, ten i dostaje środki
- Na poziomie Wydziału tak, na poziomie uczelni niestety nie.
- Kierownicy niektórych katedr przyznają środki wedle własnego uznania.
- Jest to na drodze wewnętrznych konkursów. Opis działania naukowego nie podlega recenzji.
- Niektórzy pracownicy dostają zwrot kosztów konferencji w całości: opłaty konferencyjnej, noclegów, dostają diety na wyżywienie, a inni dostają tylko zwrot opłaty konferencyjnej, a resztę muszą pokrywać we własnym zakresie. Przy tym i jednym, i drugim mówi się, że to są decyzje odgórne, jednakowe dla wszystkich
- od 30 lat nie wiem ile jednostka dostaje pieniędzy nabadania itd. Wiedza ta jest "tajna"
- Często nie wiadomo ile punktów będzie przydzielonych za tekst (ostatnio mamy pozytywną stagnację - punkty się nie zmieniają). Nie wiadomo ile przyjdzie pieniędzy z Ministerstwa. Nie wiadomo jak zostaną podzielone na uczelni. Nie wiadomo jak zostaną podzielone na wydziale/instytucie itp.
- Nie ma kryteriów, bo nie ma "środków".
- Nie mam wiadomosci ani o tym ile jest środków, ani w jaki sposób są/beda rozdysponowane
- nie wiadomo dokładnie (brak np. pisemnego regulaminu) jakie są kryteria przyznawania
- Nie ma żadnych kryteriów - tylko uznaniowość.
- Przyznawane sa UZNANIOWO przez Dyrekcje
- istnieje formularz ale nie ma kryteriów przyznawania, nie ma dostępnych recenzji wniosków
- Zasadniczo pieniądze na badania dostajemy wg liczby punktów wypracowanych przez każdego pracownika. Ale i dyrektor instytutu, i dziekan, a czasem również kierownicy zakładu dysponują własnymi rezerwami z funduszu na BS, całkiem sporymi, którymi dysponują najczęściej wedle osobistych sympatii (kierownicy zakładów i dyrekcja).
- Kierownik jednostki ukrywa BST i wykorzystuje na swoje potrzeby.
- brak takich kryteriów
- Brak jasnych kryteriów/, Były wcześniej do 2018 ale obecnie nic na ten temat nie wiadomo.
- Określone może są, ale i tak dostaje się je nie wiadomo na jakich zasadach
- Środki na badania statutowe są często traktowane jak fundusz wczasów zagranicznych dla kierownika katedry.
- Są środki statutowe w wysokości 10 tysięcy na 10 osób co ledwo wystarcza na konferencje. Na badania, bazy danych, zakup najnowszej literatury nie ma szans
- Jeśli chodzi o podział BST, takich kryteriów nigdy nie było w żadnej z jednostek, w jakich pracowałam. Ktoś to rozdzielał, zapewne jakaś komisja, ale według jakich kryteriów? Zapewne intuicyjnego szacowania, "co kto robi".
- Środki przyznawane są uznaniowo (?). Niektórzy je otrzymują, inni muszą się starać o granty. Jestem kierownikiem grantu badawczego, a wcześniej byłem głównym wykonawcą kilku innych.
- Kryteria są zmienne, zależą od ilości środków, którymi dysponuje wydział i są przydzielane w drodze konkursu . Środki te w wysokości ok. 2 tys. zł trafiają do mniej niż 10% pracowników. Reszta pozostaje bez środków na badania. Są lata, kiedy i tych funduszy brakuje.
- Dyrektor rozdaje pieniądze wedle uznania.
- Nic nie wiadomo.
- Od tego roku nie ma żadnego finansowania badań, udziału w konferencjach.
- Uznaniowo
- zasady i kryteria udzielania środków na sfinansowanie badań nie są publicznie dostępne.
- Składane są wnioski, ich ocena i wysokość uzyskanych środków jest zależna tylko od widzimisię
- Kierownik jednostki podejmuje arbitralne decyzje
- Dziekan przeznacza środki Kierownikom Katedr, jednak w jednych katedrach środki są przekazywane pracownikom zgodnie z rankingiem zdobytych punktów (według wewnętrznych, znanych kryteriów), w innych katedrach wszystko zależy od widzimisię kierownika (kwestie personalne, tematyka badań etc.).
- Jest komisja finansowa, która niby ma kryteria przyznawania jednostkom wydziałowym pieniędzy na badania, ale ostatecznie "po uważaniu" decyduje dziekan, który np. obcina środki aktywnej malej jednostce, a doda dużej, Bo "nie może tak malo praowników dostać tak dużo".
- Nie ma żadnych.
- Brak jasnych kryteriów.
- w mojej jednostce nie ma przyznawania środków na prowadzenie badań, a jeżeli coś takiego istnieje to jest poza wiedzą pracowników 9przynajmniej niektórych)
- Kryteria są bardzo luźne i niejednoznaczne
- Kryteria podawane są wyłącznie osobom bardzo "dociekliwym". Z podanych informacji wynika, że środki te uzależnione są od uzbieranych w przeszłości punktów, zatem młodzi lub nowi pracownicy nie mają szans na środki. Brakuje jasno określonych kryteriów ze względu na wagę merytoryczną badańi ich ewaluację ze względu na wartość dodaną.
- W mojej jednostce praktycznie nie ma takich środków - badania własne finansujemy w zasadzie z grantów. Czasem można dostać dostać środki na wyjazd konferencyjny.
- Wysokość środków zależy od kryteriów (często nieostrych, uznaniowych) przyjmowanych przez władze dziekańskie (przy czym nie są one znane odpowiednio wcześniej), a kolejno od kierownika katedry, który nimi dysponuje.
- O wykorzystaniu środków statutowych decyduje uznaniowo kierownik jednostki
- Brak jest jakichkolwiek kryteriów przyznawania środków pracownikom. Kryteria dotyczą tylko zakładów.
- dobór negatywny pracowników uniemożliwia efektywnego wydatkowanie środków
- Niby są kryteria na wydziale ale środki są przyznawane nie zawsze zgodnie z regulaminem. Pieniądze na badania otrzymać mogą jedynie młodzi naukowcy a z resztą bardzo różnie wygląda. Na konferencję zagraniczne głównie jeżdżą ci bardziej zaznajomieni z dziekanem.
- Środki z puli na badania statutowe są przyznawane przez kierownika katedry według uznania (większość wykorzystuje on sam). Dopiero w tym roku pojawiły się pewne ogólnouczleniane projekty w ramach, których można aplikować o środki. Brakuje jednak otwartej informacji komu, na co i ile środków przyznano.
- Finanse przyznawane w jednostce, zależne są od wielkości dofinansowania dla całej jednostki. Kryteria "konkursowe" - w zależności od poglądu władz - są zmieniane.
- Środki są przyznawane na jednostkę, pracownik nie ma wpływu na dalszy podział środków
- Brak wewnętrznych regulaminów. Kierownik Zakładu dostaje pieniądze do wydania, ale rozdziela je według własnych kryteriów. Pracownicy nie wiedzą dokładnie, jakimi kwotami dysponują w danym roku.
- W zasadzie zasady te są ustalone, środki te pracownik musi pozyskać z własnego grantu. Środki z tzw. BST są za małe. Nowy budżet, w którym nie będzie wydzielonej osobnej puli na badania, nie będzie sprzyjał rozwojowi nauki.
- Dyrekcja decyduje o wszystkim i nie ma puli przeznaczonej dla danego pracownika, którą np. on wcześniej wypracował zdobywając punkty za publikacje, patenty, granty, itp.
- Istnieje algorytm, wg którego w ramach Instytutu rozdziale są środki na Zakłady. W samym Zakładzie, pomimo propozycji pracowników, jasne zasady rozdzielania środków nie zostały ustalone. Decyduje Kierownik, często z pominięciem kryteriów merytorycznych.
- o rozdziale pieniędzy decyduje kierownik zakładu i nie pokazuje innym pracownikom na co zostały przeznaczone pieniądze.
- Finansowanie wyjazdów, badań zależy wyłącznie od szefa i jego sympatii wobec konkretnych ludzi.
- zbyt często i w zależności od potrzeb dyrekcji się zmieniają
- Decyduje kierownik jednostki wg własnego uznania. Zdarzyła mi się odmowa przyznania pieniędzy na konferencję, ponieważ pierwszeństwo mieli adiunkci. Ja również pracowałem wtedy naukowo, mimo że zatrudniony byłem na stanowisku typowo dydaktycznym (starszy wykładowca).
- w zasadzie środki te są tak skromne że na nic nie wystarczają
- teoretycznie finanse były dzielone na każdego pracownika po równo, ale pod koniec roku "wyparowały"
- zależnie od liczby punktów za publikacje, ale czasem Rektor/Dziekan/Dyrektor przyznaje środki pracownikom, po indywidualnych rozmowach (lub prośbach pisemnych); skorzystałam jeden raz 5 lat temu: przed wyjazdem ze studentami na ćwiczenia terenowe za granicę; oraz 10 lat temu - do sfinansowania publikacji
- Istnieje uznaniowość przydzielania środków przez kierownika Katedry ze środków statutowych Katedry.
- Środki na finansowanie badań otrzymują kierownicy jednostek nie pracownicy
- Nie bo w Katedrze kierownik - bezpośredni przełożony trzyma pieniądze. I komu ile przydziela nie wiadomo. Ja nic nie otrzymuję na badania.
- Nigdy nie mogę doprosić się regulaminu, terminow zgłoszeń i uzasadnień. Nie wiadomo komu i na co są one przyznawane. Brak jawności
- Panuje nepotyzm,
- Kryteria są na papierze i powielają dokumenty wyższej rangi. A praktyka jest inna. Albo po równo, albo wg uważania czyli po znajomości.
- Kryteria te nie są powszechnie dostępne w Intranecie uczelnianym.
- Nie ma kryteriów, w przypadku pozyskania środków wydzialowych, uczelnianych, doktorant indywidualnie zgłasza projekt, zapotrzebowanie, a Dziekan indywidualnie podejmuje decyzję
- Są ustalone zasady pozyskania finansów z danej dziedziny w oparciu o wypracowane przez danego pracownika danej dziedziny punkty w latach 2017-2018 za publikacje, uzyskane patenty i pozyskane projekty. Niemniej jednak to tylko ukierunkowuje fundusze do katedry zatrudniającej pracownika, ale kierownik rości sobie prawo decydowania o tych funduszach wedle własnego życzenia. Katedra liczy 17 pracowników naukowych w tym 6,25 etatu przypisano do dziedzin ewaluowanych i te etaty generują wpływy finansowe katedry , ale zdaniem kierownika będą dzielone na wszystkich pracowników, tak jak uzna to za stosowne.
- Procedury rozporządzania finansami są częściowo regulowane odpowiednimi przepisami, jednak dużo zależy od decyzji szefa katedry. Nie zawsze jego decyzje są sprawiedliwe w rozdzielaniu środków finansowych. Problemem jest też brak transparentności w gospodarowaniu środkami finansowymi.
- Nie ma jasnej informacji o środkach przyznawanych za 1 punkt
- Teoretycznie tak, z dotacja na podstawie punktów marne środki są przyznawane na zespoły
- Jest bałagan, brak rozmów na ten temat
- Zależy od źródła.
- Przepisów i ustaleń jest bardzo dużo, ciągle się zmieniają, nikt nie jest w stania za tym nadążyć.
- Kierownik sam decyduje kiedy i ile otrzyma pracownik z badań statutowych na badania. Podział środków z badań statutowych jest subiektywny. O innych środkach na uczelni nie słyszałam.
- Teraz tak, do końca 2018 nie
- Niby są jasno określone kryteria, ale są osoby, które "na swoich kontach" mają bardzo duże minusu (za potwierdzeniem, a zatem i wiedzą władz) i od lat dobrze im się wiedzie.
- Moja jednostka znajduje się aktualnie w dobrej sytuacji finansowej (choć nie wiadomo, jak długo ten stan rzeczy się utrzyma) i w zasadzie na każde działanie o charakterze badawczym (np. kwerendy, także zagraniczne) w minionym roku można było otrzymać środki z puli wydziałowej. Jednak sprawa kryteriów nie jest formalnie uregulowana.
- są jasne dla tzw. młodych naukowców
- Korzystam prawie wyłącznie ze środków z grantów zewnętrznych.
- Pewne kryteria są ustalone i są jasne, ale nie ma pełnej informacji o wielkości subwencji na badania, którą dysponuje Wydział i jaka jej część jest bezpośrednio przyznawana na poszczególne jednostki Wydziału.
- Niby są ustalone, ale ponieważ nie widać zestawień i porównania katedr i instytutów, więc właściwie nie ma nad tym żadnej kontroli.
- Jeśli potrzebne są fundusze i osoba ubiegająca się jest dobrym naukowcem, nie znam przypadku nie przyznania funduszy. Osoby decydujące podejmują dobre decyzje.
2. Czy przyznawane Ci środki finansowe, są wystarczające na potrzeby rozwoju naukowego?
78 GŁOSÓW 10,12% |
656 GŁOSÓW 85,08% |
37 GŁOSÓW 4,8% |
TAK
pokaż odpowiedzi |
NIE
pokaż odpowiedzi |
NIE MAM ZDANIA
pokaż odpowiedzi |
- Od tego roku tak. Ostatnie 9 lat wydałam około 30.000 tyś zł by przez lata finansować publikacje w Scopus i Wos. Otrzymywałam do 1000 zł rocznie. To miało mi wystarczyć. Natomiast uczelnia wszystkie moje publikacje wykorzystywała w celu wykazania dorobku. Paranoja. Był moment, że chciałam zaniechać wykazywania na uczelnii dorobku ale wykazania go przed Sądem w razie potrzeby.
- Gdyby w przyszłości sytuacja wyglądała tak, jak w zeszłym roku, to byłoby bardzo dobrze.
- .
- Źródła finansowania są ograniczone, ale jak się jest upartym i aplikuje wielokrotnie to zwykle po jakimś czasie udaje się otrzymać finansowanie. Inna sprawa, że na pomoc w uzyskaniu grantu ze strony Uczelni nie za bardzo można liczyć. Trzeba być samodzielnym
- Środki przyznawane na wydziały są niewielkie.
- Ale kosztochłonność jest niewielka. Głównie to konferencje.
- i TAK i NIE - to zależy od roku i oczekiwań - wystarczające są środki do udziału w konferencjach krajowych i zakup podstawowego sprzętu informatycznego, niewystarczające do udziału w konferencjach naukowych zagranicznych - i w zasadzie bardzo niewystarczające na finansowanie publikacji
- W tej chwili tak.
- Zob. poprzednia odpowiedź.
- Korzystam ze środków z grantów zewnętrznych, które są wystarczające.
- Wystarczają na wyjazdy, zapraszanie gości i zakup sprzętu (komputerów) od czasu do czasu
- Nie, zazwyczaj to jakiś procent z całości potrzebnej kwoty.
- Dotychczas niemal wszystkie wnioski spotkały się z pozytywną odpowiedzią, jednak na każde działanie musiałem występować o kolejne cząstkowe dofinansowanie
- -
- Jak dotychczas odpowiedź moja jest pozytywna (poza właśnie realizowanym rokiem finansowym 2018-2019, kiedy przyznanych zostało nam wszystkim znacząco mniej środków; natomiast w 2017-1018 przyznane wiosną 2018 dodatkowe środki do wykorzystania do 30 VI 2018 bardziej by nam się przydały w tym roku niż w ubiegłym, kiedy mieliśmy 3 miesiące na ich wykorzystanie, co nie sprzyjało racjonalnemu ich wykorzystaniu).
- Nakłady na badania w ujęciu wydziałowym i dyscyplinarnym są zbyt niskie
- W ogóle nie mam funduszy z jednostki, bo nie tylko nie podlizuję się kierownikowi, ale nie dopisuję go do moich publikacji. O rozwój naukowy - jestem aktualnie doktorem habilitowanym - fundusze zdobywam poprzez granty zewnętrzne, jak również rozwój współpracy z innymi jednostkami.
- Granty dla Młodych Naukowców są małe, większości aparatury nie można z nich kupić.
- Oczywiście, że nie. Brakuje na profesjonalne przeprowadzenie badań, konferencje zagraniczne, publikacje w renomowanych czasopismach, wydanie książki. Teraz będzie jeszcze gorzej - Gowin zafundował nam genialną "reformę", dzięki której wzbogacą się wybrane (ciekawe wdług jakich kryteriów?) wydawnictwa. Desperaci zaciągaja pożyczki, żeby wydać monografię:)) Kuriozalna ta nasza "nauka polska".
- 0 PLN
- Samodzielnie (prywatnie) finansuje wszelkiego rodzaju publikacje, wyjazdy konferencyjne
- nie, nawet czapkowanie nie pomaga!
- konieczne jest finansowanie ze środków własnych pracownika
- Nie mam wiedzy ile środków mogę uzyskać na naukę, a publikuje w czasopismach, gdzie nie ponosi się kosztów.
- Nic nie dostaję
- Najpierw mamy publikować żeby mieć szansę na finansowanie
- tylko wybrańcy mogą liczyć na przydzielenie grantów, szary pracownik naukowy może jedynie liczyć na sfinansowanie przez instytut opłaty konferencyjnej (reszta kosztów wyjazdu na konferencje spoczywa na pracowniku)
- Gdybym nie pozyskała finansowania z grantu naukowo-badawczego, nie miałabym wystarczających środków na zakup sprzętu do badań, odczynników chemicznych i innych materiałów. Moje możliwości byłyby mocno ograniczone. Nie miałabym też możliwości wyjazdu na żadną konferencję zagraniczną.
- Nigdy nie dostałem środków na wyjazd na konferencję.
- Mam własne granty i z nich korzystam. Jednak jeśli moja działalność wykracza poza tematykę grantów muszę prosić o finansowanie i na poziomie Wydziału nie ma zgody. Do tej pory Dziekan sfinansował pół kosztów mojego udziału w jednej konferencji (3 500 złotych), mimo iż poprzez projekty przyniosłam około 300 tys. złotych kosztów pośrednich w ciągu ostatnich pięciu lat. Rozmowa z Dziekanem była bardzo nieprzyjemna.
- wszystki srodki uzyskalam sama, z grantow, jednostka niczego mi nie finansuje
- Chcąc uzyskać dofinansowanie na wyjazd na konferencje (kwoty max 500 zł) zawsze muszę odbyć upokarzającą dla mnie, niby dowcipną rozmowę z szefem, podczas której słyszę, że połowę kosztów muszę pokryć sama (i pokrywam). Czasem pisałam pisma z uzasadnieniami. Od 2 lat tego zaniechałam.
- większość wyjazdów konferencyjnych jest opłacana z własnych funduszy, albo w 80%
- Środki, które otrzymujemy na podtrzymanie potencjału naukowego są zdecydowanie niewystarczające
- Środki wystarczają na wyjazd na 1 zagraniczną (ale nie za daleko, bo podróż jest droga) konferencję co 2 lata.
- Dużo publikuję, co jest związane z kwerendami, sporządzaniem skanów, korektą językową na język angielski.Przyznane środki nie są więc wystarczające.
- Nie przyznano mi żadnych środków finansowych!!!
- Nie funkcjonuje podział środków na naukowca. Trzeba o wszystko prosić i często przyznanie środków na badania jest uzależnione od stopnia zaprzyjaźnienia z szefem i umiejętności marketingowego sprzedawania swojego punktu widzenia naukowego (trudno starych profesorów przekonać do nowych metod badawczych)
- Ze środków mogę opłacić 3 konferencje polskie LUB 1,5 konferencji europejskiej LUB 0,5 amerykańskiej. Nie ma mowy o zakupie książek czy udziale w szkoleniach.
- Środki przekazywane do jednostki nie zaspokajają potrzeb związanych z wynagrodzeniami podstawowymi pracowników. Niemal wszelkie działania naukowe trzeba organizować w oparciu o finansowanie zewnętrzne.
- Przeznaczane środki na naukę są niewystarczające, aby zapewnić wysoki poziom pracy badawczej. Składanie wniosków o granty nie jest rozwiązaniem, ponieważ ich przyznawalność w obszarze nauk społecznych (ekonomia) jest bardzo niskie (do 10%), a czas na ich przygotowanie bardzo długi. Więcej środków powinno być dostępnych na uczelniach, gdzie można przeprowadzać wewnętrzne konkursy na badania.
- przyznanie kwoty rzędu ok 2000 (jeszcze bez odjęcia narzutu uczelni który wynosi 20-30%) ledwie starcza na 1 konferencję, lub na 1 tłumaczenie i jedną opłatę za koszty publikacji (recenzje)
- Nie ma żadnych środków na prace naukowe
- Zdecydowanie nie. Przypada około 3 tysiecy PLN na jednego członka zespołu na rok.
- Przyznawane kwoty to 2-4 tys. złotych na pracownika.
- Przez 20 lat pracy dedykowane dla mnie finansowanie nie przekroczyło 30000PLN. Wliczając w to koszt zakupu komputerów i oprogramowania
- Ogólnie środki przyznawane na naukę w kraju są zbyt małe tym samym są niewystarczające w poszczególnych jednostkach naukowych.
- Trudno uznać, aby 3-4 tysięcy na semestr to wystarczająca kwota na badania
- Nie ma pieniędzy na badania, to o rozwoju naukowym nie ma co marzyć.
- brakuje na realizacje projektów badawczych
- Z trudem wystarczają na udział w krajowych konferencjach.
- Środki są zbyt małe dla potrzeb przeprowadzenia badań interesujących mnie zagadnień
- Kwoty są bardzo małe
- Od momentu w którym z publicznych pieniędzy zaczęto w różny sposób finansować prywatne szkolnictwo rozwój naukowy i inwestowanie w rozwój naukowy stał się farsą
- bo jak w punkcie 1.,
- Nie, wystarczają na podstawowe wydatki
- Każdorazowo badania (ich zakres) muszą być dostosowywane do środków będących w dyspozycji
- ograniczone możliwości udziału w konferencjach dla wszystkich członków zespołu badawczego
- Wielokrotnie są okrajane
- dotacja naukowa zbyt niska aby móc prowadzić badania interdyscyplinarne (małe środki ograniczają współpracę, koszty analiz i aparatury ograniczają prowadzenie badan na wysokim poziomie)
- Nie otrzymuję od kilku lat żadnych środków finansowych
- bez projektów badawczych prowadzenie działalności naukowej jest trudne
- Nigdy nie otrzymałem środków na publikacje otwartego dostępu.
- Kwoty kilku tysięcy rocznie w obszarze nauk technicznych są śmiesznie niskie. Nie ma mowy o zakupie aparatury badawczej
- Przyznawane środki finansowe z trudem wystarczają na opłacenie opłaty konferencyjnej na jednej (!) porządnej zagranicznej konferencji, na uczestnictwo (przelot, hotel, diety) - już nie. Badania finansuję sama.
- Trudności w zdobyciu dodatkowych środków są ogromne. Zdobycie grantu z NCN jest niemożliwe. Po przeniesieniu tej instytucji do Krakowa w zasadzie granty dostaje głównie Kraków bądź jednostki, które z uniwersytetami krakowskimi mają projekty. Brak merytorycznych uzasadnień co do nie przyznania finansowania. Brak możliwości odwołania się od decyzji nawet w przypadku sprzecznych ze sobą decyzji.
- Środki, które otrzymuję wystarczają na uczestnicytwo w jednej krajowej konferencji rocznie, ewentualnie na 1-2 publikacje w czasopismach z dawnej listy B. Są to środki, które w żadnym stopniu nie wystarczają na prowadzenie jakichkolwiek badań naukowych.
- to kropla w morzu potrzeb
- Za małe środki na rozwój stanowisk badawczych.
- na grupę bardzo aktywnych 8 naukowców dotacja nie przekracza 15 000 zł
- Koszty pośrednie są za wysokie.
- jw
- nie otrzymuję,
- Są zbyt niskie , ich otrzymanie jest uwarunkowane przyniesionymi na jednostkę punktami , a wydatkowanie środków rozlicza się księgowo - tak jakby praca badawcza sprowadzała się do czynności kopania dziur w piasku. Kompletna bezmyślność , tym większa im niższy poziom naukowy prezentuje decydent
- Jeśli nie ma się dodatkowych środków wynikających z realizacji projektu przyznane środki bez względu na ich wielkość (w zależności) od wypracowanych punktów za publikację jest zbyt niska.
- Zaprezentowany harmonogram pokrył koszty zewnętrzne. Minus jest taki, że jeśli pracownik naukowy chciałby z finansowania badań naukowych się utrzymywać tj. nie musieć pracować w innym miejscu niż uczelnia, to miałby problem z utrzymaniem siebie.
- Nie, nie są wystarczające. Szczególnie jeżeli chciałoby się podjąć nowy temat. Staranie się o finansowanie badań z konkursów grantowych, to fikcja! Nowych pomysłów nie da się finansować w ten sposób! Szczególnie dotyczy to młodych początkujących badaczy, którzy maja genialne pomysły, ale żadnych możliwości na pozyskanie środków na ich realizację. Proszę sprawdzić jaki jest % sukcesu w pozyskiwaniu grantów Preludium z NCN. To jest tylko jedna z poważniejszych barier zniechęcających młodych zapaleńców naukowych do starania się o inne środki i pozostania w nauce.
- Uczelnia nie ma wystarczających środków własnych na ten cel
- nie, pula środków przyznanych na 1 osobę wystarcza na opublikowanie 1 artykułu w czasopiśmie krajowym w ciągu roku
- jezeli potrzebujesz finansowania szukaj sam ze srodkow zewnetrznych
- Srodki przyznawane na całą uczelnię są kpiną
- ale niby jakie środki????????
- Ciągle muszę prosić się kierownika zakładu o możliwość zakupu, a niekiedy z braku czasu kierownik nie przyznaje pieniędzy (nie chce się wczytać w dokumentację urządzenia itp)
- Są minimalne
- Nie są i nigdy nie były, dlatego doktorat zrobiłam poza uczelnią w dobrze wyposażonym instytucie PAN i za granicą.
- Odpowiedź znajduje się w poprzednim uzasadnieniu.
- Nie mam projektu, nie mam nic. Mam projekt, muszę pracować za administrację i przełożonych + oddać 30% kosztów pośrednich.
- W zasadzie pokrywają tylko pojedyncze inicjatywy typu konferencyjnego, inne wydatki (np. wyjazdy studyjne, spotkania z innymi badaczami) praktycznie nie wchodzą w rachubę.
- Wystarczające buły wtedy, gdy byłem kierownikiem projektu.
- Srodki stanowią jedynie około 30-40% potrzebnych do realizacji badań.
- Moje wnioski są pomijane lub negatywnie rozpatrywane bez merytorycznych powodów - najczęściej "powodem" jest "brak środków" albo "braki formalne" (brak jasnych kryteriów pozwala na dyskrecjonalne decyzje).
- ostatnie lata z badań podstawowych jest to ok 2000-2500 zł na rok.
- Mogę liczyć na pokrycie kosztow wszystkich wyjazdów konferencyjnych. Moje badania wymagają jednak częstych kwerend zagranicznych. Uczelnia dofinansowuje je częściowo, w ramach grantów dziekanskich. Są one jednak niewielkie i można starać się o nie raz na dwa lata. Jakosc moich badań jest więc zależna od sukcesu w uzyskiwaniu środków zewnętrznych.
- No tylko to chyba zawsze tak będzie ...
- 1700zł/rok - to nie wystarcza!!!!
- Srodki te nie wystarcza nawet na podstawowe badania nie na pelnowartosciowy rozwoj kadry.
- Pieniędzy jest za mało na zakup nowoczesnego sprzętu badawczego - nie ma możliwości akumulacji środków (max 2 lata)
- zawsze można lepiej
- czasami nowa tematyka wymaga dociekliwych lektur i konfrontacji ze środowiskiem. W mojej uczelni, jeżeli w danym roku nie ma publikacji, nie otrzymuje się środków finansowych
- Od doktoratu (2007) prawie do habilitacji (2014) nic nie dostałem ze środków statutowych mimo napisania 38 artykułów w lepiej niż 30 punktowych artykułach. Ludzie bez dorobku, ale protegowani kierowniczki zakładu dostawali całe pieniądze.
- Dotacja celowa powinna być przyznawana na konkretne działanie. Wykorzystanie elementów badań podstawowych, które są często wymagane w publikacjach, znacznie podraża koszty prowadzenia badań. Często nie idzie to w parze ze zwrotem kosztów uzyskiwanych za liczb punktów czasopisma. Dla takich dziedzin jak zootechnika jest to poważny problem, zwłaszcza że jest niewiele czasopism publikujących taki profil badań.
- Przyznane środki nie są w stanie pokryć zakupu wszystkich odczynników do testów
- Działalność statutowa to nie są duże srodki
- j.w.
- Brak planu finansowego i wskazania wielkości środków i sposobu ubiegania się o nie
- środki na działalność statutową wystarczają na zakup papieru do ksero i udziału w jednej konferencji w roku (krajowej), kto chce prowadzić porządne badania, musi pozyskiwać dofinansowanie z zewnątrz
- nie, poniewaz wiekszosc zabierze uczelnia oraz profesor promotor dla siebie prywatnie
- Jeśli mówimy o tzw. środkach na działalność statutowa to jedynie ich niewielka część jest przeznaczana na badania. Większość jest wykorzystywana na utrzymanie aparatury, bieżące potrzeby, wyjazdy służbowe, itp. Młodzi pracownicy maja swój wydzielony budżet, ale jest on niewielki. Jedynym poważnym źródłem finansowym są granty i stypendia.
- Środki finansowe nie wystarczają na aktywniejsze uczestnictwo w konferencjach międzynarodowych, a nawet krajowych ani na wyjazdy na spotkania naukowe w innych krajowych ośrodkach naukowych w celu współpracy naukowej.
- W czasie, gdy miałem grant nie korzystałem ze środków 'zakładowych' i miałem wystarczające kwoty. Niestety, niektórzy (podkreślam niektórzy) profesorowie nie splamili się grantem i wydają majątek na konferencje za granicą.
- Nie, gdyby opierać się wyłącznie na środkach z uczelni (a nie grantach zewnetrznych) rozwój naukowy byłby niemożliwy
- Nie mam przyznawanych środków mimo regularnych publikacji w czasopismach z listy JCR
- W zasadzie te środki zużywają się na doraźne cele i w większości w taki sposób, żeby powróciły na uczelnię uwolnione od ograniczeń w ich wydawaniu, np. przez opłatę konferencyjną na własnej uczelni.
- nie dostaję żadnych środków na badania naukowe
- Wszystko opiera się na grantach, budżet na badania praktycznie fikcja
- Nie, duża część badaczy finansowała badania z własnych środków.
- Przyznawane środki wystarczają na udział w jednej konferencji krajowej rocznie. W mojej dyscyplinie potrzebne są środki na zagraniczne kwerendy biblioteczne oraz konferencyjne kontakty z kolegami z zagranicy, a także udział w spotkaniach, typu konferencje warsztaty, w Polsce.
- Jak ma 1000 zł kształtować rozwój?
- przyznane środki pokrywają zwykle np. jeden wyjazd konferencyjny itp. w roku
- Zbyt mało środków finansowych jest przekazywanych do dyspozycji kierownika jednostki/dziekana
- Publikacje wydaję ze swoich prywatnych środków
- W mojej jednostce chcąc przyjąć doktoranta należny dysponować środkami, które sfinansują mu stypendium na 1 rok studiów. Nie mając grantu, z tzw. środków zgromadzonych za własny dorobek naukowy, mimo, że jest się w 25% grupie pracowników najlepiej publikujących w jednostce (przedmiot ścisły, doświadczalny), przyznanych środków nie wystarcza na zapewnienie owego stypendium. Nie mówiąc już o tym, jż na pracę doświadczalną potencjalnego doktoranta konieczne są kolejne środki finansowe. W jednostce są jednak osoby, które nie mając środków na "swoim koncie" mają doktorantów? Jak to robią?-odpowiedź patrz punkt 1 ankiety.
- Nie wystarczą nawet na jedną konferencję.
- Są na poziomie kilku procent kwot, niezbędnych do prowadzenia badań wstępnych. Władze ministerialne stosują zasadę, którą można przedstawić obrazowo następująco: macie tu litr mleka, z niego macie otrzymać litr śmietany a z tego litra śmietany kilogram masła, jak to zrobicie, nie obchodzi nas. To nie prowadzi do rozwoju, ale zastoju naukowego.
- Środki przyznawane nie wystarczają na zakup materiałów do badań i delegacje. O zakupie nawet najprostszego nowego sprzętu nie ma mowy.
- Bez dodatkowych środków z projektów krajowych i międzynarodowych prowadzenie badań naukowych nie byłoby możliwe (reprezentuję nauki chemiczne w ramach których badania naukowe są bardzo kosztowne).
- Chcąc wyjechać na konferencję, muszę się zastanowić, czy będzie mnie w danym terminie stać na podróż oraz pokrycie kosztów noclegu, co przecież w ogóle nie powinno być moim zmartwieniem. Ponadto pracować muszę na własnym sprzęcie, gdyż sprzęt oferowany przez uczelnię nie spełnia aktualnych wymogów technicznych (przestarzałe oprogramowanie, niekompatybilne dane techniczne). Nie mamy też w miejscu pracy zaplecza lokalowego, aby każdy pracownik mógł wykonywać swoje obowiązki w miejscu pracy (nie chodzi o gabinety, ale chociażby o odpowiednią ilość biurek dla wszystkich pracowników - musimy dzielić 1 biurko z 1 miejscem siedzącym na 2 osoby)
- Wysokość przyznawanych przez Uniwersytet środków finansowych pozwala co najwyżej pokryć część kosztów zakupu papieru, tuszu do drukarek a więc kosztów administracyjnych, na pewno nie są to pieniądze pozwalające na budowę warsztatu badawczego, zakup sprzętu czy choćby uczestnictwo w konferencjach naukowych.
- Wyjazdy do zagranicznych archiwów są kosztowne
- Przy zaostrzonych zasadach, konieczność tłumaczenia tekstów, 1-2 tysiące na publikację to zdecydowanie za mało.
- Nie, bo zero, to zawsze za mało na cokolwiek.
- generalnie są to śmioesznie niskie pieniądze
- Żeby zaistnieć i być rozpoznawalnym w mojej dziedzinie powinnam jeździć na 4-6 konferencji zagranicznych rocznie, środków dostępnych w mojej jednostce starcza na 1-2 wyjazdy.
- nie, wydaję z własnej pensji, dorabiam poza uczelnią i rodzina mnie wspiera
- zasadnicze braki to: a/ brak lub niewystarczające środki by brać udział w konferencjach zagranicznych b/ brak lub niewystarczające środki by zorganizować międzynarodową konferencję c/ brak lub niewystarczające środki na tłumaczenie/copy-editing tekstów, które mogłyby być opublikowane w czasopismach zagranicznych
- Starczy na 1-2 konferencje. O finansowaniu badań nie ma w ogóle mowy. Dysponuję około 3 tyś pln rocznie.
- W tym roku brakuje mi ok 12 tys zł na 2 konferencje (prestiżowe, w UK i USA). Do czerwca mam grant badawczy ale na inny projekt i badania wstępne do nowego wykonałam z sukcesem ale bez środków na udział w konferencjach, na które zaproszone mnie do dyskusji i prezentacji tych badan
- Wiele konferencji finansowałam sama.
- 3 tysiace PLN nie pozwala na udzial w 1 konferencji w Europie. Zaledwie.
- są raczej symboliczne, na udział w konferencjach czy na literaturę
- Bo minister tak przydziela środki, że pracownik ma 1000 zł na rok
- W najmniejszym stopniu, same wymagania, finansowanie od przypadku do przypadku.
- Fundusze włąsne na badania są bardzo szczupłe. ch podzielenie między większosc pracowników powoduje, że są stanowczo niewystarczające.
- .
- Praktycznie nie istnieją takie środki
- Na potrzeby rozwoju naukowego korzysta się z własnej pensji, która teoretycznie jest przeznaczona na życie
- Moja jednostka nie dysponuje dużymi kwotami, a te które są, zupełnie nie wystarczają na działalność.
- Nie są i nigdy nie były.
- Nie otrzymuję żadnych środków finansowych, oprócz podstawowego wynagrodzenia. Przed ukończeniem 35 roku życia trzykrotnie uzyskałam wsparcie dla młodych naukowców. Teraz nie mam już takich możliwości.
- Środki te wystarczają tylko na pokrycie podstawowych potrzeb.
- Pracując na stanowisku profesora uczelnianego, pomimo otrzymywania dofinansowania w ramach BST, wielokrotnie podczas wyjazdów na konferencje zagraniczne zdarzało mi się nocować we wspólnych pokojach wielosobowych w hostelach (Dublin, Amsterdam, itd.). Przyznawane środki były obliczane na 1-2 wyjazdy na konferencje krajowe w ciągu roku, co nijak się nie miało do zasiegu i intensywności prowadzonej przeze mnie działalności naukowej.
- Nie otrzymuję żadnych środków na badania.
- W przypadku nauk przyrodniczych 2 tys. przyznane znikomej części pracowników - to wybór między kosztami badań laboratoryjnych, a kosztami delegacji. Nie da się z tak niskich sum sfinansować obu potrzeb.
- Dyrektor uważa, że powinnam sobie sama finansować pracę naukowe, bo mam bogatą rodzinę.
- Praktycznie nic nie dostaję.
- Środki są zdecydowanie zbyt małe, by pokryć koszty konferencji zagranicznych, nie ma w ogóle środków na staże naukowe czy kwerendy biblioteczne,.
- Były niewielkie, a teraz nie ma.
- Finansowana jest jedna konferencja rocznie jeżeli są środki
- Te środki to kpina. Na pracownię liczącą 14 osób mam 2000 rocznie. Starcza na dwie konferencje dla dwóch osób, ale nie na badania.
- Środki nie są przyznawane indywidualnie, tylko na jednostkę organizacyjną (zakład czy katedrę). Finansowanie badań zależy od swobodnego uznania kierownika jednostki.
- Nie są wystarczające na wypełnienie minimum nie mówiąc o jakimkolwiek rozwoju.
- oczywiście chciałabym otrzymywać więcej funduszy na badania i wyjazdy, ale rozumiem sytuację uczelni/wydziału, staram się aplikować o granty.
- Wiele badań wymaga specjalistycznej aparatury badawczej, w którą nie zawsze są wyposażone ośrodki naukowe i trzeba zlecać analizy na "zewnątrz"
- Środki z działalności statutowej są niewystarczające na kwerendy czy konferencje/kongresy zagraniczne. W dużej mierze zależy to oczywiście od prowadzonych badań, w moim przypadku częściowo sama sobie finansuję udział w konferencjach międzynarodowych.
- Biorąc pod uwagę, że musimy sobie sfinansować m.in. czynsz za pomieszczenia, telefony, utylizazję zlewek i odpadów to dla małego zespołu zostają fundusze rzedu 2 000 co z ledwością starcza na obsługę stałych kosztów np. papier do drukarek, tonery,dostaw suchego lodu do badań. Na odczynniki i drobny sprzęt nie wystarcza.
- Przyznawane środki (12-15 tys. na 3 osoby), daje 4-5 tys. na osobę na 1 rok - jak z tego kupić literaturę, wyjechać gdzies dalej na konferencję, sfinansować weryfikację językową?
- Finansowanie rzędu 200 zł/miesiąc jest kpiną.
- MImo kategorii A. środki finansowe są zdecydowanie za małe.
- W ogóle nie mam od kilku lat przyznawanych środków finansowych, wszystko zabiera profesor kierujacy katedrą na własne publikacje i wyjazdy.
- nie są w stanie pokryć kosztów publikacji zagranicznych
- Nie ma ich właściwie wcale, więc nie wystarczają.
- ... ale to wynika głównie z małej ilości pieniędzy na badania, które docierają na uczelnię w ogóle
- trudno by były, jeżeli ich nie ma
- Środki nie są wystarczające, ponieważ instytut nie ma wystarczających środków.
- Bez względu na uczciwą formę przyznawania środków na badania zawsze brakuje, wcześniej czy później, na wydanie monografii albo przekładu z opracowaniem, na kwerendę zagraniczną, na udział w konferencji (zwłaszcza zagranicznej). To oczywiście zależy od aktywności naukowej konkretnej osoby. Mi znowu brakuje pieniędzy...
- Jednostka (Wydział) nie oferuje żadnego finansowania prowadzonych badań naukowych. Wparcie w kwocie ok 1000 zł jest możliwe w obrębie Instytutu, jeśli pozwoli na to jego budżet. Brak grantów wewnętrznych.
- Chcąc prowadzić badania na odpowiednim poziomie muszę aplikować o środki zewnętrzne (np. NCN).
- Środki w granicach 2 tys. zł nie pokrywają nawet konferencji , a cóż powiedzieć o kwerendzie lub wyjeździe zagranicznym. Badania naukowe wymagają sprzętu, a tego nie można zakupić , ponieważ mamy przydzielone zbyt niskie środki.
- Skoro ich praktycznie nie ma, to trudno, by były wystarczające.
- Wynika to z ograniczonej i malejącej sumy środków, jaka trafia do mojego Instytutu.
- Finansowanie badań z dotacji jednostki praktycznie nie istnieje. Jedyne pieniądze na badania są dla mnie dostępne z grantów zewnętrznych.
- Środki są bardzo ograniczone, praktycznie nie ma możliwości realizacji badań bezpośrednich na większą skalę.
- Środki jeśli są, to w projektach, ale zdobycie środków na badania podstawowe graniczy z cudem.
- Środki zapawniają jedynie wegetację.
- NIE!!! Brak możliwości tworzenia grup badawczych, brak środków na stanowiska typy postdoc. Wynika to głównie z tego ze pozycja adiunkta związana jest z wynagrodzeniem uniemożliwiającym utrzymanie się wraz z rodziną z dużym mieście.
- Zbyt dużo pieniędzy rozchodzi się na administrację, pokrycie kosztów uzyskania stopni itp.
- zdecydowanie nie!
- Nie otrzymałam od 10 lat żadnych środków na badania. Otrzymuje rocznie ok 2500 na wyjazdy konferencyjne co jest zdecydowanie nie wystarczające aby pokryć koszty wyjazdu na konferencję zagraniczna.
- Absolutnie nie. Brakuje środków na wszystko: aparaturę, licencje, wyjazdy zagraniczne. Obowiązująca polityka to: staraj się o granty zewnętrzne.
- Jeżeli ktokolwiek, gdziekolwiek potrafi się "rozwijać naukowo" (bez dofinansowania zewnętrznego, które z założenia ogranicza swobodę podejmowania tematów badawczych) za około 1500 - 2500 złotych w skali roku - to być może nie potrzebuje uzasadniać swoich problemów...
- Pieniądze znajdują się na opłacenie publikacji oraz na komputer do pracy. Na prenumeraty, dostęp do źródeł elektronicznych, książki, kursu, szkolenia - można zapomnieć.
- Obniżające się fundusze na badania statutowe komplikują ciągłość badań i utrzymanie infrastruktury. Fundusze pochodząxce z grantów tych problemów nie rozwiązują..
- W roku bieżącym środki jakimi dysponuję pozwoliły mi jedynie opłacić wpisowe na dwie konferencje.
- Nie są odpowiednie, głównie pozwalają na opłacenie udziału w konferencji i publikacji (za granicą).
- Na jeden z projektów potrzebuję większej kwoty (rzędu 500 tys. na 3 lata), co daleko przekracza możliwości sfinansowania z BST
- Jest to ogólny problem wydziału który dostaje niską dotację
- srodki wystarczaja na pokrycie wyjazdu na jedna konfrencje zagraniczna
- Potrzeby dotyczą: pokrycia kosztów uczestnictwa w konferencjach (krajowych i zagranicznych). Konferencja zagraniczna wiąże się z wydatkiem ok. 2500-3000 zł/ osobę/delegację. Tymczasem cały Zakład, w którym naukowo pracuje 6 osób posiada do dyspozycji ok 10 000/rok. Pozostałe potrzeby: kwerendy w bibliotekach, archiwach, korekty językowe i tłumaczenia tekstów, które składamy do druku.
- otrzymuję 1000 złotych na cały rok. Nie mam szans na wykonanie ekserymentów z tej kwoty. pozostają jedynie granty
- Przez 8 lat nie dostawałam z macierzystej jednostki grosza na wyjazdy. Ostatnio na mój wniosek finanse zostały (po negatywnej opinii szefa jednostki) przyznane przez Dziekana d/s Nauki i Prorektora d/s Nauki i współpracy zagranicznej.
- dostaję ok 1500-3000 zł.
- Niestety nie. Jako filolog kupuję książki za własne pieniądze. Bez nich nie byłbym w stanie badać literatury. Biblioteka nie zapewnia mi potrzebnych pozycji, a pieniądze wystarczają jedynie na wyjazdy na konferencje. A i to w bardzo ograniczonym zakresie. Jeśli chodzi o konferencje zagraniczne, to bez połączenia ich z wyjazdami dydaktycznymi w ramach programu Erasmus+, nie miałbym możliwości brania w nich udziału. Musiałbym dopłacać z własnej kieszeni.
- Środki przydzielane z działalności statutowej wystarczają jedynie na udział w konferencjach. Niemożliwy do sfinansowania jest zakup aparatury.
- zasadniczo katedra ma niewystarczające środki nawet na prowadzenie bieżącej działalności i zapewnienie sprzętu komputerowego oraz materiałów biurowych a działalności naukowej mozna pomarzyć z każdą potrzeba idziemy do dziekana i niekiedy uzyskujemy dodatkowe środki np. na wyjazd na konferencję (zazwyczaj jest odmowa)
- środki są za niskie
- wysokość środków jest żałosna
- Kosztochłonne badania często są finansowane ze środków prywatnych.
- Pracownicy mają zgłaszać projekty na zewnątzr (NCN, NCBR itd) i tam poszukiwać środków na badania.
- Jeżeli nie ma się grantu to bardzo trudno prowadzić badania i aktywnie uczestniczyć w konfrerencjach
- To niewielkie środki na badania statutowe, pozwalające w najlepszym razie na udział w konferencjach krajowych
- Nie bo żadnych środków nie otrzymuję.
- Jest za mało pieniędzy do podziału
- Są za niskie: nie starcza na badania.
- Nawet jeśli otrzymuję to gdy wnioskuję o 1000 zł otrzymuję 300 zł w to wliczane są koszty pośrednie a muszę rozliczyć się z działań za 1000
- Często finansuję z wlasnych
- Brak badań własnych i faworyzowanie osób do 35 roku życia, której otrzymują środki na badania MNiD
- System rozdawnictwa jest kompletnie bez sensu. Rozdrobnienie to jedno. Nic za to NIC nie można zrobić. Tylko dodatkowe fundusze czyli projekty NCN, NCBiR itd mogą dać faktyczny rozwój.
- Jestem doktorem habilitowanym, więc na własny rozwój nie potrzebuję większych wydatków, ale na kontynuowanie badań doktorantów środki zdobywamy na zasadzie osobistych znajomości i innych partyzanckich metod
- Z mojego doświadczenia wynika, że tylko środki uzyskane z (badawczych lub dydaktycznych) projektów unijnych były całkowicie wystarczajace zarówno do zakupu nowego sprzętu, jak i do realizacji wszystkich planowanych zadań badawczych projektów, zabezpieczenia wydawania różnych publikacji oraz wyjazdów na warsztaty robocze i na konferencje naukowe (krajowe, zagraniczne).
- Finansowanie nauki w Polsce jest absolutnie niewystarczające. Nie chodzi tutaj o porównanie z najbogatszymi ale z innymi, np. z Argentyną. Publiczne stwierdzenia ileż to pieniędzy daje UE wprowadzają w błąd biorąc pod uwagę konkurencyjność w naukach społecznych i ekonomicznych. Ogranicza się fundusze na badania statutowe a pozornie "duże" środki z NCN są relatywnie niewielkie.
- Konieczność wykonywania analiz otrzymywanych materiałów jest kosztowna i nie zawsze wystarcza na zaplanowane badania
- Przyznawane środki zwykle wystarczają na uczestnictwo w jednej konferencji krajowej rocznie, a czasami nawet nie
- Suma środków przekazywanych na badania z Ministerstwa wystarcza na udział w 1- 2 konferencjach i ewentualnie wymianę sprzętu komputerowego (laptop, drukarka), po odpowiednim uzasadnieniu Dziekan jeszcze trochę dołoży ze swojego funduszu rezerwowego. Brak źródeł finansowania (poza własną kieszenią) publikacji w renomowanych czasopismach
- Lepsze by były większe środki z funduszy statusowych, aby o drobne wyjazdy na przykład na konferencje lub zaproszone seminaria nie trzeba by było ubiegać się o granty (opłaty konferecyjne, przeloty). To niepotrzebnie zabiera czas a jest zwykłą realizacją naszego zawodu.
- Środki przyznawane z budżetu uczelniane go, są minimalne lub ich po prostu nie ma, jedynie można pozyskać stypendia, np. naukowe to ok. 200 zł. na miesiac
- Od trzech lat katedra nie wydała ani jednej złotówki na moją działalność i badania naukowe. Od 2016 roku realizowałam projekt finansowany z programu Biostrateg 2. Były kierownik katedry jako koordynator mojego projektu wydatkował z projektu fundusze poza moimi plecami w trzech zadaniach które powierzył mi do kierowania i w efekcie z kwoty 1 450 000 PLN (jeden milion czterysta pięćdziesiąt tysięcy) zabrakło w czerwcu 2018 r. kwoty 1 600 PLN (jeden tysiąc sześćset) na kontynuację badań. Brak funduszy wynikał z wydatkowania funduszy projektowych na fikcyjne wyjazdy wykonawców mojego projektu podpisywane przez koordynatora bez mojej wiedzy, kupowanie bezmyślne materiałów bez uzgodnienia i niewłaściwą sprawozdawczość wydatków projektowych. To spowodowało wstrzymanie badań i projekt który powinien zakończyć się 30 marca 2019 r. ma nie wykonane badania instalacji pilotażowej a wydano na ten cel 40% kosztów tego zadania bez jego rozpoczęcia. Niniejsze nieprawidłowości nie interesują Rektora.
- Obecnie są, dzięki zewnętrznym grantom realizowanym w naszym zespole. Nie jest to sytuacja stabilna.
- nie poprosiłęm o przyznanie pieniędzy (za wyjątkiem zwrotów kosztów za konferencje, a i z tym bywa ciężko - za niektóe nie otrzymałem zwrotu). Swoje badania do doktoratu finansuje sam, z tego co zarabiam w pracy.
- nie wiem o takiej możliwości, opłacane są tylko publikowane artykuły
- Przyznawane mi środki naukowe zależą od mojej aktywności grantowej. Nie znam naukowca, który jest w stanie robić większe badania ze środków uczelnianych.
- Na aktualnym etapie badań, dysponuję wystarczającymi środkami. Wcześniej, środki były wystarczające jedynie na pokrycie minimum kosztów. Z niektórych działań trzeba było zrezygnować.
- W ramach istniejących możliwości środki te przyznawane są sprawiedliwie, więc nie mogę uczelni nic zarzucić. Natomiast uważam, że w humanistyce WIĘKSZOŚĆ (jakieś 80-90%) środków powinna być rozdzielana na uczelniach bez zbędnej biurokracji (byłabym za zredukowaniem istniejącej), zaś granty, wymagające ogromnej mitręgi biurokratycznej, powinny być tylko na badania o szczególnie wysokich kosztach.
- Nie otrzymałem dofinansowania.
- -
- zupełnie nie wspiera siędziałalności naukowo-dydaktycznej
- Środki finansowe przyznawane są na jednostki Wydziału, a nie konkretnej osobie czy zespołowi badawczemu, o ich wydatkowaniu decyduje kierownik zakładu. Można również wystąpić z prośbą o dodatkowe finansowanie bezpośrednio u dziekana. Wymaga to uzasadnienia.
- Poprawna odpowiedź to: zależy kiedy. Na ogół mam odpowiednie, wysokie finansowanie (z zewnętrznych grantów), innym razem nie mam za co jechać na konferencję. O fundusze z jednostki nie jest łatwo.
3. Czy inwestujesz prywatne fundusze na finansowanie własnych działań naukowych (np. badań/konferencji/ publikacji itd.)? (Jeżeli TAK, proszę napisać, ile własnych funduszy przeznaczasz na naukę w ciągu roku).
554 GŁOSY 71,85% |
197 GŁOSÓW 25,55% |
20 GŁOSÓW 2,59% |
TAK
pokaż odpowiedzi |
NIE
pokaż odpowiedzi |
NIE MAM ZDANIA
pokaż odpowiedzi |
- od 20 do 300 zl
- okolo 2000 zł na wyjazdy badawcze i konferencji
- Około 8 tys zł
- 1000 zł
- 1000 zł
- kilkaset złotych (do 500 zł)
- 500 zł na proofreading
- Przez wiele lat inwestowałam: opłacałam konferencję, tłumaczenia, dojazdy na konferencję (nierzadko dalekie trasy). Teraz juz tego nie robię. Na skutek różnych okoliczności (np. głośnego wypowiadania swojego zdania na temat przyznawanych środków) zaczęłam otrzymywać większe sumy.
- do kilkuset zł.
- Na zakup książek, ok. 1000 zł
- Około 3000 PLN
- 4000 zł
- pracuje na kompie prywatnym. drobne wysyłki - poczta opłacam sam z prywatnych środków... Czasopismo, które prowadze (lista B MNiSW) opłacam z własnych środków np. płacę za zużyty prąd... Wstyd że o to pytacie ... :-(
- 6000
- Jak wskazałam przez ostatnie 9 lat byłoby to około 30000zl może więcej moje koleżanki próbujące zrobić hab też.
- ok. 3000 zł
- 1000 - 2000 zł
- Ok. 2000zl na konferencję. Wszelkie materiały drukuje w domu na prywatnej drukarce. Materiały biurowe sama kupuje. Trudno to wycenić.
- 2000
- Kwerendy, zakupy literatury, koszty podróży na konferencje, wpisowe i noclegi w ubiegłym roku (2018) opłaciłem sam...
- ok 3 pensje w skali roku inwestuje w swoj rowoj naukowy, od wielu lat.
- jak wyżej
- Sprawa jest złożona: od mniej więcej dwóch lat nie trzeba było ponosić kosztów opłat konferencyjnych (wcześniej owszem, w wysokości kilkuset złotych jednorazowo, o konferencjach zagranicznych nie było co marzyć), obecnie to znowu ma się zmienić, prawdopodobnie będzie trudniej o dofinansowanie ze względu na zmianę struktury uczelni.
- Trudno określić dokładną kwotę. Wydaję własne pieniądze na bieżące materiały, których brakuje (np. ręczniki papierowe, materiały biurowe), korzystam w pracy z prywatnego komputera, oraz raz pokryłam koszty wyjazdu służbowego (przejazdy, nocleg i wyżywienie). Nie chcę płacić za konferencje z własnej kieszeni, ale to niestety hamuje mój rozwój naukowy.
- Czasem z własnych środków opłacam składki członkowskie stowarzyszeń naukowych.
- gdy nie mam grantu lub gdy temat konferencji i grantu sie nie pokrywa
- Obecnie finansuję badania pilotażowe (koszt jednego 10 dniowego wyjazdu to 1000 zł - prowadzę badania wielomiejscowe na terenie całej Polski) - koszt roczny to około 8 tysięcy złotych. Finansuję większość wyjazdów konferencyjnych, np. w roku 2017 było to około 10 tysięcy (w tym konferencja w Kanadzie, Anglii i Niemczech). Zdarzają się lata, że otrzymuję częściowy zwrot. Zupełnie nie otrzymuję żadnego dofinansowania na tłumczenia czy korektę artykułów anglojęzycznych - rocznie piszę 3 takie artykuły, za artykuł liczący 1 arkusz płacę około 1600 zł.
- Nie wiem ile przeznaczam, zwykle jest to zakup materiałów do prowadzenia badań.
- Przez 11 lat pracy 50% kosztów badan i konferencji pokrywałam z samodzielnie zdobywanych projektów, 40% finansowałam ze swoich pieniędzy (średnio 5 tys. rocznie), 10% uzyskałam niewielkie dofinansowanie od szefa
- około 3 tys zł
- myślę, że to kwota od 2000 do 3000 złotych w skali roku
- ok 1000-2000 rocznie
- Zdarzało mi się dopłacać do biletu czy hotelu albo brać mniej diet niż to wynika z długości wyjazdu. Ok. 500 złotych rocznie - więcej nie mam ochoty wydawać na coś, co powinno być zapewnione przez pracodawcę.
- Około 500zł
- Od 3 do 5 tysięcy PLN
- Najczęściej ponad 3 tysiące złotych.
- 500-1000 zł
- ok 4 000 zł
- Absolutnie tak, robiłem to wielokrotnie!!!
- W zależności od intensywności działań to ok 1000 zł
- Materiały biurowe, komputer, wyjazd na konferencję finansuje z prywatnych funduszy
- Sam finansuję sobie tłumaczenia i przygotowanie publikacji do druku, druk posterów. Z uwagi iż konferencje zwykle nie dają punktów publikacyjnych z tego względu trudno uzyskać zgodę na wyjazd - finansuję z własnych środków. Nieoficjalnie zakazane jest również publikowanie w czasopismach z listy B, bo nie dają punktów do oceny parametrycznej, a przecież publikacja w czasopismach branżowych (takie są zwykle na liście B) to koło zamachowe do współpracy z przemysłem. Na te cele wydaję rocznie minimum 2-3tys złotych.
- Kilka tysięcy złotych (1000-1500zl na książki, od 2000 wzwyż na konferencje)
- Zakup potrzebnego sprzętu (kamery, wyrobów papierniczych ok. 500), wyjazdy na konferencje (w tym roku 300 złotych - z poprzednich nie pamiętam dokładnie, ale Instytut zwraca za same opłaty konferencyjne - noclegi i wyżywienie jest po mojej stronie). Za publikację nie zamierzam nigdy zapłacić.
- Około 8 tys. PLN
- około 3 tysięcy
- do kilku tysięcy PLN
- kilka tysięcy rocznie
- 2000
- 1000 zł
- W ostatnim roku sfinansowałam z prywatnych funduszy przelot na konferencje w Warnie.
- Średnio ok. 2-4 tys. złotych rocznie.
- Około 15000PLN
- tłumaczenia, badania i drobny sprzęt do badań oraz przenośny laptop, dyski na dane do pracy są z własnych funduszy, na konferencje może jechać ktoś, kto ma własny grant
- W 2019 roku udział środków własnych wyniósł 80%!!
- ok 1000 PLN głównie bilety i noclegi związane z wyjazdami naukowymi.
- Około 1000 zł
- od kilku do nawet 10 000,00 zł rocznie
- około 5 000 zł
- ok 3 000 zł
- To zależy. Gdy robiłam badania za własne pieniądze, aby napisać książkę to przynajmniej 5 tysięcy rocznie wydawałam z własnych pieniędzy. Na książki, podróże, aby zrealizować wywiady.
- Pokrywam cześć kosztów konferencji - ok 1000 zł rocznie.
- 2500
- Ok 2000 zł rocznie
- Dużo w relacji do zarobków w uczelni, ale jeśli tego nie zrobię nie mam możliwości opublikowania czegokolwiek w prestiżowych publikatorach np. czasopiśmie z listy A
- ok 1 000 zł
- Dokładam do wyjazdów terenowych, do prowadzenia badań. Około kilkaset złotych rocznie
- 5000
- Srednio 1500zl
- ok. 8 tys. zł
- 5000
- ok 30%
- 1500 zł
- 1000
- koszty publikacji i udziału w konferencjach (ok. 2 tys. zł)
- kilkaset złotych
- 2000zł
- 1000 zł
- około 1000 PLN, plus dojazd, plus czas prywatny (w ogromnej ilości)
- ok. 3000 zł
- Nie są to duże kwoty, ale ze względu na brak sensownych regulacji często konieczne jest zapłacenie za udział w konferencji zagranicznej z prywatnej karty kredytowej w walucie obcej, a potem uczelnia zwraca w złotówkach bez uwzględnienia prowizji i kosztów przewalutowania. Podobnie z kosztami zakwaterowania. Opłaty członkowskie w towarzystwach naukowych też uznano za osobistą, prywatną sprawę pracowników i trzeba te koszty ponosić samemu. Komplikacja procedur związanych z zakupem książek czy dostępu do niektórych publikacji powoduje, że dla świętego spokoju robi się to czasem ze środków własnych. Efekt około 1000 do 2000 zł rocznie (w zależności od intensywności wyjazdów) na pewno pozostaje kwotą nierefundowaną.
- ok 5 000 tys zł
- koszt delegacji, udział w konferencjach ok 2-3tyś rocznie
- Ze środków prywatnych finansowałem delegacje oraz publikacje otwartego dostępu. Potrzebne w mojej pracy obliczenia wykonuję z użyciem prywatnych komputerów.
- Ok. 10 tys. zł jeśli nie finansuję wyjazdu na zagraniczną konferencję. Jeśli finansuję - to ok. 15 tys.
- ok.500-1000 zł
- Głównie są to moje środki pochodzące z wynagrodzenia zasadniczego na drobne odczynniki lub testy do kwoty mniej więcej 2000 zł.
- 1000 zł
- od zawsze
- 1000,00zł
- około 5000 zł
- do 300 PLN
- Opłacam niektóre faktury za odczynniki jeśli potrzebuję ich w danym momencie a nie mogę ich zakupić - są ogromne problemy z procedurami przetargowymi. Opłacam dodatkowe szkolenia. Rocznie kwota ponad 1500 zł na pewno.
- nie otrzymuję środków z moich dawnych badań statutowych
- Trudno jest określić wartość gdyż nie są to jednorazowo duże kwoty. Kupowanie drobnych rzeczy i przechodzenie procedur jest tak czasochłonne i uciążliwe, że często rezygnujemy z faktur i płacimy z własnej kieszeni
- 2000
- 5000
- 5000
- Tak, wyjeżdżam na konferencje specjalistyczne i opłacam je sam. Dotyczy to tych konferencji, na których nie prezentuje własnych badań. Od 1000 do 2000 zł rocznie.
- Do 1000 zł. Wyjazdy na konferencje dojazdy w związku z realizacją badań terenowych
- ok 2000-3000 PLN/rok
- Około 3-5 tys. złotych
- Około 3 000,00 zł
- Na materiały do badań (wliczając artykuły obce): około 1000zł
- Zależnie od roku 1-3 tysiące pln
- 1000 zł
- Zdarza się, że wolę kupić coś za własne pieniądze niż czekać miesiącami, aż uczelnia to kupi lub odda pieniądze. Podobnie jest ze sprzętem komputerowym, pracuje na własnym prywatnym laptopie, bo kupno nowego komputera to marnotrawstwo środków
- 5 000 zł
- 2000
- OK. 1500-5000 ZŁ ROCZNIE
- Od 10 lat
- 6000 zl
- 5000 PLN
- około 5000 zł
- 2000
- Powyżej 2000 zł + czas pracy ponad normę.
- Procedury finansujące np. opłaty konferencyjne, przejazdy, przeloty trwają w strukturach uczelni tak długo, że w zasadzie nie można byłoby - bez własnych środków - w tych przedsięwzięciach uczestniczyć.
- Kupuje dużo więcej literatury, zwłaszcza przy zmianie wykładanych przedmiotów niż można pozyskać w Bibliotece. Sprzęt komputerowy, programy i akcydensy wyposażenia IT wymagają stałego doinwestowywania.
- Bardzo dużo
- Około 4500 PLN
- 5000
- Kilka tys. zł, więcej nie jestem w stanie, a potrzeby są i tak większe.
- ponad 2 000 zł
- Czasami dopłacam trochę do delegacji
- W okresach bez zewnętrznego grantu około 7 tysięcy zł przeznaczonych na wyjazdy badawcze. Z własnej kieszeni pokrywam też sprzęt, materiały, korekty językowe. To dodatek rzędu 2 tys rocznie.
- Kwoty podać nie mogę. Kupuję własne książki, muszę mieć własny laptop, drukarkę, aparat fotograficzny do wykonywania kwerend w archiwach. Kserokopie wykonuję za własne pieniądze, bo na ksero z tematu badawczego trzeba pisać zapotrzebowanie 2 tygodnie wcześniej. Z własnej kieszeni zapłaciłam 700 zł za tłumaczenie wniosku o grant na angielski. Oczywiście grantu nie dostałam.
- Zalezy od roku i ilosci konferencji. Srednio kolo 1000 euro
- Trudno to okreslić
- kilkaset złotych
- może się uzbiera 300 zł rocznie na xero
- 2000 zł
- W zależności od roku kilkadziesiąt do kilkuset złotych.
- ok. 5000 PLN. Nowa polityka mojej uczelni nie uznaje wyjazdów konferencyjnych, jeżeli nie ma z nich publikacji z listy A!
- około 1000PLN
- ok. 10000 pln
- Prowadzę symulacje komputerowe, jak coś sie zepsuje np dysk czy zasilacz to kupuje ze swoich. Myśle że to poniżej 1000 zł rocznie. Podobnie krótkie wyjazdy do okolicznych ośrodków naukowych w celu współpracy, tzn badania próbek czy pisanie artykułu, koszty podróży pokrywam sam.
- Dotyczy to przede wszystkim finansowania podróży związanych z konferencjami i realizacją badań w terenie. Dokształcanie się - zakup książek... trudno określić, jednak około 1000 złotych rocznie
- Ok. 30.000. - koszty wyjazdów, w tum zagranicznych na warsztaty i spotkania z przedstawicielami innych środowisk w celu dyskusji nad rozwojem określonych projektów miedzydyscyinarnych na rzecz rozwoju innowacji
- Niektóre wyjazdy, koszty związane z przyjęciem gości.
- Kilkaset PLN
- Kilkaset złotych
- ok. 1000 zł
- Pokrywam opłaty konferencyjne i delegacje na nie
- ok.4000 zł
- Nie liczę nawet, bo bym się załamała ile pieniędzy z pensji idzie na cele naukowe. Do doktoratu dołożyłem kilka tysięcy. Teraz staram się prowadzić badania kupując sam probówki, sprzęt, za własne pieniądze jeżdżę w teren. Jak nie ma pieniędzy na drukarkę, to o czym tu w ogóle mowa.
- ok 200 zł rocznie
- roznie, od 1000 zl, ostatnio do 30 tys. na zakup aparatury, na ktora uczelnia nie znalazla pieniedzy
- 0-6000
- Wielokrotnie opłacałem wyjazdy i konferencji, a z wyników publikacji korzystała instytucja zatrudniając mnie
- W ciągu roku przeznaczam ok 2 tys zł (w 2019 roku wydałam już 1350 zł)
- korekta językowa publikacji, materiały eksploatacyjne drukarki
- Wszelkie opłaty konferencyjne, wyjazdy służbowe, itp. finansuje z własnych pieniędzy.
- 1000 PLN - dofinansowanie do wyjazdów
- W przedziale 500-1000 zł.
- wyjazdy, amortyzacja auta swojego, wszystkie posilki.. bedzie z 200 zl miesiecznie
- różnie, od kilku tys. do kilkunastu tys. zł (zależnie od miejsca konferencji, w której chcę uczestniczyć)
- paradoksalnie im bardziej jestem aktywna konferencyjnie i badawczo tym więcej dokładam. Około 3-4 tys.
- Wyłącznie własne fundusze, uczelnia odmawia finansowania m.
- 3000 zł
- minimum 3000 (trzy tysiące zł) - to tylko udział w konferencjach
- Co najmniej ok. 15 tys. złotych ze swych skromnych zarobków rocznie przeznaczam na finansowanie swej pracy dydaktycznej i naukowej. Do miejsca pracy z miejsca zamieszkania mam ok. 230 km. Muszę płacić za przejazdy, pokój w hotelu akademickim, za uczestnictwo w niektórych konferencjach, kupować sprzęt komputerowy, książki i materiały piśmienne. Nie dostaję na to dodatkowych pieniędzy.
- W CIĄGU OSTATNICH DWÓCH LAT OKOŁO 2.000 ROCZNIE, CZYLI RAZEM OKOŁO 4.000
- 3000 zł
- Mam teczkę z rachunkami. Około 300 - 400 złotych na drobne zakupy (po 10, 20 zł), na które w normalnych warunkach musiałbym czekać po 3 - 4 tygodnie i wypełniać tonę papierów.
- 10.000 zł
- 2000
- 1000
- Nie potrafię podać w liczbach bezwzględnych, ale do swoich badań dokladam ok 50% kwoty. Istnieje u nas niepisana zasada, że starsi naukowo pracownicy (jestem profesorem) ponoszą większy wklad własny, aniżeli młodsi. Im refunduje się więcej.
- 2000 PLN
- W przeszłości zdarzało się współfinansować wyjazdy na konferencje zagraniczne (+/- 1000zł w każdym przypadku)
- 1000-2000 zł / rok
- poziom własnego finansowania jest bardzo zróżnicowany - 1-2 tys. w roku - ale nie dot. to np. współfinansowania wydania monografii w wydawnictwie naukowym. W bieżącym roku planuję wydanie ok. 10 tys. zł. na dofinansowanie własnej publikacji w PWN - która nie jest powiązana z żadnym projektem
- Okazjonalnie i na szczęście niewielkie sumy (tłumaczenia/korekta językowa), lecz wynika to bardziej z biurokratycznej mitręgi niż braku środków uczelni.
- zależy - w jednym roku 200-500, w innym powyżej 1000
- około 1000 zł
- muszę, nie mam wyjścia
- 600
- to zależy, ale bardzo dużo jak na moje zarobki, jeżeli doliczyć książki; co najmniej 10 tys. zł.
- ok. 1500 zł
- Okolo 2000 zl (dwa tysiace) choc zdarzaly się lata ze 5 tysięcy
- kilka tysięcy złotych
- 10%
- Ponieważ nie otrzymywalismy srodków z uczelni.
- Nie liczę tego
- średnio około kilku tysięcy złotych
- -
- Tak znaczne środki - rząd wielkości 5-8 tys./rok
- przeznaczam około 10000 PLN rocznie z prywatnych funduszy
- Wszystko zależy od kondycji finansowej Wydzialu / Instytutu w danym roku. Ostatnio nie musiałam finansować zadnych swoich dzialan naukowych z własnych funduszy, ale zdarzaly się lata, ze na międzynarodowe konferencje jezdzilam za własne pieniądze (czasem Instytut pokrywal czesc kosztów biletu lotniczego). Trudno wiec jednoznacznie wskazać procent własnych srodkow angażowanych w uprawianie nauki, bo to jest zmienna.
- Od 15 do 25 tysięcy złotych rocznie
- Około 10 tys. zł
- około 1/12 dochodu
- ok. 2-3 tysiące PLN
- 3 wyjazdy zagraniczne w roku na prowadzenie badań archiwalnych finansuję samodzielnie, około 3 tys. zł
- Zdarza się że koszty delegacji pokrywane są w prywatnego portfela.
- 500
- 500,00zł
- 1 800 - 2 000 euro
- od 3 do 6 tysiecy zł
- Tak, ale uważam, że jest to bardzo niestosowne gdyż zbyt mało zarabiam,
- Różnie, średnio (intuicyjna średnia) około 15 tys. zł rocznie.
- Kilka tysięcy zł.
- Ok 1000 zl/ rok
- Trudno to dokładnie wyliczyć. Zależy od roku. Myślę że od 1000 do 5000 zł.
- Na wyjazd na min. 2 konferencje w roku to koszt ok. 1000 zł rocznie; do tego dochodzą koszty sprzętu, zakupu oprogramowania, które ciężko jednoznacznie przeliczyć
- Tak, ale ile to jest trudne do oszacowania bo prawie wszystkie materiały biurowe, sprzęt komputerowy jest własny. Często ograniczam liczbę diet, koszy biletów - w przeciwnym wypadku nie miałbym środków z uczelni aby pokryć koszty tych wyjazdów. Wizyty gości zagranicznych - to często koszty związane z ich godnym przyjęciem, pokazaniem muzeum, itd.
- 1. konferencje - ok 2.500 zł/rok; 2. książki - ok. 800 zł/rok
- Ok. 6000-7000 PLN
- Nie wiem dokładnie, kilka tysięcy PLN
- ok 2000 zł
- Zdarza mi się finansować prywatnie tłumaczenia moich artykułów lub referatów na j. angielski.
- między 1 a 2 tysiące zł.
- Ok. 3 tysięcy zł
- 1000-2000
- Czasem 5, 7, 8 tysięcy złotych na badania, czasem mniej, raz nawet była pomoc na druk książki.
- ok. 3.000 zł - opłata i udział w 3 konferencjach (1 zagranicznej i 2 krajowych); 1400 zł - koszty zwiazne z tłumaczniem projektu - grantu
- w okresie na stanowisko wynosiła ona 3500-5000 zł (posiadam nawet dokumentację), bo od tego stanowiska nie oczekiwano działaności naukowej
- mniej niż 3000zł
- zależy od wydatków domowych, w tamtym roku 3 tys, teraz mniej z powodu choroby w rodzinie (wydatki na leczenie, leki i rehabilitację)
- Kilkaset złotych.
- Od kilkuset do kilku tysięcy złotych w zależności od roku i konieczności uczestnictwa w konferencjach międzynarodowych.
- a/ zakup książek, b/ wyjazdy na konferencje c/ tłumaczenia i copy-editing d/badania archiwalne (wyjazdy, pobyty, opłaty w archiwach) - dodam, że pensja pracownika uczelni raczej nie pozwala tego wszystkiego finansować, w związku z czym korzystam z pieniędzy prywatnych innych osób z rodziny....
- 5.000 zł
- Zakup książek, sprzętu komputerowego, część wyjazdów służbowych (na kwerendy) -- trudno jednak byłoby mi wskazać, jaka to kwota w skali rocznej.
- Tak, sam płacę za swoją pracę
- 1000 pln, zakupy drobiazgów
- W tym roku będzie to od 300 zł do 10 tys w zależności od wysokości przyznanego mi finansowania na konferencje
- Około 2000 zł.
- Bardzo duzo. Okolo 15.000 PLN
- Wszystkie
- 10000
- tak przez wiele lat, ale po zmianie miejsca pracy już tego nie robię.
- Posiadam własny prywatny laptop oraz przyrządy biurowe, które umożliwiają mi pracę naukową. Ponadto w sytuacji gdy goszczę gości z zagranicy, to koszt przejazdów muszę pokrywać z własnych środków. Sum sumaru będzie to kwota ok 1,5 tys. zł rocznie.
- ok. 1500-2000 zł rocznie
- 5tys
- przede wszystkim korzystam ze swojego komputera, kupuję literaturę. W tym roku zrezygnowałam z konferencji międzynarodowej ponieważ musiałabym zapłacić za wszystko ze swoich funduszy - konkurs na badania statutowe był bardzo krótki i po prostu przegapiłam deadline ponieważ zwykle te konkursy trwają znacznie dłużej, i nie było innych możliwości zdobycia finansowania.
- Około 1000 zł
- Nie prowadzę księgowości w tym zakresie
- Średnio ok. 3,5 tys. rocznie. Gdy potrzebuję dłuższego okresu kwerendy za granicą więcej, do 5 tys.
- W zeszłym roku ok 2000zł.
- Zawsze finansowałem moje badania z pieniędzy zarobionych "na boku". Wchodziły w grę kwoty rzędu kilku tysięcy złotych. Obecnie, nawet mając grant NCN, muszę mieć pieniądze własne choćby po to, aby je założyć. Ich odzyskanie jest zwykle opóźnione z powodu opieszałości administracji i przepisów, które traktują mnie jak potencjalnego oszusta, który chce sprzeniewieżyć państwowe środki.
- 1000-1500 zl
- Kilka tysięcy złotych
- Trudno oszacować, ale są to udziały w konferencjach (bilety, czasem wpisowe, noclegi, wyżywienie), zakup literatury fachowej, częściowe finansowanie np. przyjazdu gości zagranicznych, proofreading tekstów naukowych
- Dużo, za dużo
- Uczestniczyłem w różnych spotkaniach o charakterze naukowym płacąc z własnych środków, czy też finansując np. korektę językową moich tekstów. Ale jest to tak nieregularne, że trudno określić konkretną kwotę. Pewnie średnio ok. 1000zł rocznie.
- 5000 zł
- Trudno określić sumę. Laptop, toner, papier, jak nie uda mi się zdobyć grantu, to na konferencje nie jeżdżę i książek nie kupuję, bo mnie nie stać. Nie stać mnie na kolację dla zagranicznego gościa nawet
- Około 4000 zł rocznie.
- Finansuję bardzo często (corocznie) 100% swojego wyjazdu szkoleniowego.
- Bardzo często muszę zakładać własne pieniądze, a następnie prosić o ich zwrot. Dodatkowo zawsze używam własnych pieniędzy na np. programy komputerowe, książki, których potrzebuję pilnie, komputer,.
- 3-5 tys zl. rocznie; sa to moje oplaty za udzial w konferencjach i korekty mojego angielskiego w pracach naukowych do publikacji za granica
- ok. 2000 pln
- co najmniej 2000 zł
- 5000-10000 zł
- Kupuję literaturę, ale przede wszystkim ograniczam swoją działalność, bo nie mam prywatnych środków (całość pochłania życie, rodzina, dzieci)
- W przeszłości finansowałam wyjazdy na konferencje naukowe ze środków prywatnych, również w czasie studiów doktoranckich. Czasami wynosiło to kilka tysięcy złotych łącznie z otrzymaniem wizy.
- Ok. 1000 PLN
- ok. 2000 PLN rocznie, głównie na wyjazdy badawcze i zakup książek
- To zależy od roku i potrzeb, średnio kilkaset zł.
- Bardzo trudno oddzielić badania naukowe od całościowej sylwetki uczonego, np. jego "prywatnych" wyjazdów, "prywatnego" księgozbioru, itd. W tym szerokim sensie mogę powiedzieć, że większość posiadanych do dyspozycji środków przeznaczam na badania, podróże naukowe, zakwaterowanie za granicą, książki, itp. Wchodzą w to środki otrzymywane od męża, finansującego m.in. szereg moich podróży mających wymierne skutki naukowe (publikacje). Łącznie są to kwoty rzędu tysięcy euro.
- 2000
- ok. 4 tys. zł
- Bardzo różnie od kilkuset złotych do kilku tysięcy
- Ok 8-10 tys. zl. Serio.
- ponad 300,00 zł
- 1000-3000 zł. (delegacje, opłaty za publikacje, badania laboratoryjne, sprzęt, np. aparat fotograficzny, prywatny laptop, który w 80% służy do pracy, dyski zewnętrzne itd.). Oczekuje się od nas publikacji w dobrych czasopismach,często finansujemy badania z prywatnych środków, a jak je opublikujemy - to nie ma pieniędzy np na kolorowe figury. Oczekuje się od pracowników nauki, aby nie tylko pracowali naukowo, ale żeby samodzielnie zdobywali fundusze na badania, a to w polskich realiach nie jest proste.
- w zależności od roku od 3000 do 6000/rok
- Ok. 40%
- Bo jednostka nie zapewnia mi środków na prace badawcze.
- 500 zł, drobny sprzęt potrzebny od ręki, bez czekania na kilka miesięcy procedur, przetargów itp
- 1500 PLN
- ok. 2000-3000 zł.
- Około 6000 PLN
- Finansuję udział w konferencjach (opłaty konferencyjne, podróż, nocleg), zakup komputerów, oprogramowania, książek, papieru etc. średnio 3000-5000 zł
- Około 3 tys zł
- W tym roku 1500 zl
- średniorocznie ok. 5000 - 10000 zł
- Kilka tysięcy złotych co przy pensji adiunkta nie jest malo
- Ok. 10.000 zł
- Ok 10% zarobków.
- Ok. 1000 zł
- ok. 3000 zł
- 2-3 tys PLN
- traktuję to jako inwestycję w siebie
- około 700,00 zł.
- trudno określić, ale ok. 2000-3000 zł
- Zależy od potrzeb, ale w przypadku konferencji odbywających się poza Polską są to kwoty dla mnie istotne (nawet 3-5 tys. PLN)
- Obecnie korzystam z grantu, ale wcześniej zdecydowanie korzystałam z własnych środków na pokrycie kosztu przejazdów lub rejestrację na wydarzenia naukowe, konferencje lub szkolenia. Mogłoby to być 100-200 złotych, raczej nie więcej.
- Często muszę kupować środki higieny tj ręczniki jednorazowe, długopisy, markery nie mówiąc już o potrzebnych książkach. Wydatki te szacuję na ok. 1500 zł rocznie
- 2000-3000
- Kupuję książki, płacę za wyżywienie w czasie pobytów na konferencjach itp. - 3-4 tys. rocznie.
- Przyznane środki starczają na zakup biletu i pokrycie wpisowego, czasami na część kosztów noclegu.
- kilka tysięcy zł.
- 800-1000 zł
- Około 20 tys. złotych.
- niemal każda podróż zagraniczna (konferencja/ badania) jest współfiansowana z własnych środków: rodznie jest to średnio 5-6 tyś. zł.
- Czasami niektórych wydatków konferencyjnych (typu conference dinner) nie chcą nam uwzględnić jako koniecznych (mimo że są). Ostatnio to była kwota ok. 300 zł
- ca. 2000-3000 PLN
- Ok. 1000 zł na wyjazd na konferencję nie związaną bezpośrednio z tematyką mojego doktoratu.
- ok. 2000zł
- 5.000 pln
- 500-1500 zł, zwykle są to pieniądze przeznaczone na badania terenowe
- 3-4 tys zł
- 1000 zł
- do 2 tysięcy złotych
- Około 5000 tysiecy czasem więcej
- około 2 tys. zł.
- Ok. 2,5 tys.
- 1500 zł
- Ok 3-4 tys. Ale mam 50% kosztów uzyskania, więc to chyba ok.
- 10-15 tys.
- 5tys zł (a jako aystent zarabiam 2.5tys zł miesięcznie)
- Trudno to określić, ale powiedzmy 600-800 zł.
- 3-4 tysiące złotych.
- około 2000 PLN
- Nie są to duże kwoty i pojawiają się sporadycznie.
- kilkaset złotych
- kilka tysięcy złotych rocznie
- 1000-2000 PLN
- 2-5000 zł
- w sumie około 1-2 tyś
- Trudno powiedzieć, ile, to zależy od roku.
- 5000/6000 PLN
- Około 2000 złotych.
- trudno powiedzieć od kilkuset do kilku tysięcy złotych
- dofinansowanie wyjazdów terenowych, konferencji, materiałów biurowych, programów komputerowych, tłumaczenie i korekta językowa - 2-3 tys zł w ciągu roku
- 500-700 pln
- ok. 2-3 tys. zł
- Ok. 5000,00. Powinnam kilka razy tyle.
- W zeszłym roku dołożyłem do badań około 5000 zł.
- Od wielu lat. W innym przypadku nie byłoby możliwe zrealizowanie tych badań, wyjazdów na konferencje, czy opublikowanie wyników. Pytanie o udział prywatnych funduszy - jest co najmniej niezręczne. Przykładowo : wykorzystanie choćby prywatnego pojazdu mechanicznego dla celów badawczych czy transportu na konferencję - jest obłożone nadmierną biurokracją. Szacunek procentowy - "wkład własny" w zależności od charakteru działań może się wahać od 10 do ponad 50% kosztów.
- Zakup książek, czasopism, kursów, dostępu do źródeł elektronicznych (teksty artykułów) usługi proofreading przed publikacjami, licencje - około 5000 PLN
- Używam własnych funduszy na częściowe pokrycie kosztów pobytu na konferencjach (przynajmniej na poziomie 5- 10 tysięcy zł rocznie.
- W roku bieżącym przeznaczyłem już 1000 złotych
- Nie liczę tych środków, najczęściej są to koszty tłumaczeń i korekt specjalistycznych oraz zakup książek i naprawa służbowego laptopa. Nie żal mi wydawania własnych pieniędzy na swój rozwój naukowy, bo są dobrze wydane, a w końcu utrzymuje mnie państwo.
- jest to może kilkaset zł w skali roku. Są to zakupy typu laptop (aby go kupić trzeba przejść b. skomplikowane procedury biurokratyczne); kiedyś zgubiłem bilet na dojazd na konf. i zbyt skomplikowane były procedury biurokratyczne w celu zwrotu kosztów bez okazania biletu.
- Tak, opłacam czasami koszty publikacji, dopłacam do wyjazdów, czasami kupuję elementy do badań
- 4000 PLN
- inwestuje co najmniej drugie tyle, chyba ze akurat mam grant, z ktorego pokrywam koszty. "Drugie tyle" to i tak duzo za malo
- Ponieważ środków jest za mało, a wymóg publikowania i uczestniczenia w życiu naukowym kosztuje, pokrywam niektóre działania ze środków prywatnych (np. kwerenda, korekta językowa mojego artykułu w języku obcym). Ok. 500 zł/rok. Staram się pozyskać środki inne niż "subwencja" (posiadam grant MINIATURA z NCN), jednak wydatki tam zaplanowane nie pozwalają na elastyczność. Pewnych wydarzeń nie da się przewidzieć w chwili składania wniosku o grant. Z tego powodu w tym roku sfinansowałam pobyt badawczy w wysokości ok. 400 zł z własnych środków.
- każdego roku dokładam około 1000 zł.
- ok. 2000 zł
- Przeciętnie jest to kilka tysięcy rocznie
- Trudno ocenić - sumy różnią się w zależności od roku. Finansuję zakup książekl dofinansowuję na ogół udział w konferencjach zagranicznych
- to zależy od tego co aktualnie robię, od 1000 do 5000.
- 2000 zł
- Nie wiem ile, ale czasem dopłacam.
- 1000-2000
- 500 zł
- Kupuję książki. Wydaję na nie około 2000 zł rocznie.
- W zależności od sytuacji od 0 do kilku tys. złotych. Częściej 0.
- >50%
- około 3000 zł
- Zdarzyło się tak raz, rząd wielkości 1000 zł
- ok. 10-12 tys. złotych
- Tłumaczenia, noclegi w ramach konferencji, kwerendy biblioteczne, redakcja ksiązki. W ostatnim roku 5 tys. zł.
- Głównie mam tu na myśli finansowanie części kosztów dojazdu (refundowane jest jedynie około 40% tych kosztów). Ponadto ponoszę koszty wykonawstwa drobnych elementów, także korekty tekstów a także specjalistycznych kursów. Mój koszt wynosi około 1500 zł średniorocznie .
- kilkaset złoty na książki, sprzęt komputerowy
- ok. 3000-5000 PLN
- wyjazdy na konferencje, podróże służbowe, publikacja książki - monografii habilitacyjnej, metriały piśmiennicze i komputerowe- notorycznie, korekty językowe do publikacji - notorycznie, opłata za badania naukowe - czasami; ok 1000-2000 zł rocznie (czasem mniej, czasem więcej)
- Kwoty są bardzo różne.
- ok 5000 PLN
- Jets to konieczne, jesli przekrocze limit (np w roku 2 konferencji) resztę muszę sama finansować. Często nie rozliczam kosztów np noclegu, przejazdów (sama pokrywam)
- Kupuję ze swoje pieniądze czasami materiały do pracy, tańsze odczynniki, pracuję na swoim laptopie, dysku zewnętrznym. Ze swoich środków opłacam także korektę językową tekstów publikacji. Łącznie kilka tysięcy złotych.
- Kilka tysięcy złotych rocznie (zakup literatury naukowej, wyjazdy badawcze)
- ok. 4000PLN
- tak, korzystam z własnych środków w celu przeprowadzenia badań , jak i uczestnictwa w konferencjach. Na naukę przeznaczam około 11 tysięcy złotych ( udział w konferencjach - wpisowe, zakwaterowanie, tłumaczenie artykułów itp)
- Około 3000 zł
- W tym roku jeszcze nie wiem, ale w ubiegłym ok 700 zł
- 3000-5000
- Jako że zarabiam mało, to są to fundusze rodziny. Ok. 3000 zł rocznie.
- Ok 2 000 zł
- Ok 35 tysięcy
- ok. 1000 złotych
- Niestety od kilku lat zmuszony jestem dopłacać do publikacji i konferencji z własnych środków
- ok. 1000 zł/rok
- często trzeba własne pieniądze wydać na konferencje lub wydanie publikacji. To są podstawowe okna na świat bez których nie da się prowadzić poważnej nauki.
- Przeznaczam prywatne pole pod doświadczenia, czasem finansuję udziały w konferencji, opłacam korektę publikacji w języku angielskim
- trudno to określić, bo własne fundusze przeznaczam na: dojazd, niekiedy opłaty konferencyjne, proofreading
- Było to w praktyce CIĄGŁE Inwestowanie moich prywatnych funduszy na rzecz pracy na uczelni - np. w prowadzenie badań własnych, w delegacje i wyjazdy naukowe na konferencje (wyjątkiem była realizacja projektów unijnych - tutaj nie było potrzebne dodatkowe dofinansowanie).
- 1000 zł na dojazdy do zamiejscowej stacji badawczej.
- Jest to po prostu konieczne aby w mojej branży prowadzić działalność naukową na poziomie światowym a nie tylko we wsobnym i bardzo prowincjonalnym krajowym środowisku naukowym w mojej dziedzinie. Kraje na niższym czy też porównywalnym poziomie (Argentyna, Brazylia, Cypr, nie mówiąc o Turcji) są znacznie bardziej widoczne w badaniach światowych aniżeli nasz kraj
- ok. 10000 zł.
- Często muszę finansować przejazd lub nawet nocleg w ramach uczestnictwa w różnych aktywnościach naukowych (konferencje, seminaria, ciekawe wykłady poza Poznaniem)
- ok. 1000zł
- Trudno określić dokładnie, mogę sobie pozwolić na wydatek ok. 1000 zł raz - dwa razy do roku.
- 1000-2000 zł, gdy było dużo wyjazdów i nadal chcę uczestniczyć w konferencji. Decyduję się wtedy na opłatę lotu lub/i opłaty konferencyjnej.
- Każda wystawa własnych prac, która jest niezbędna do otworzenia przewodu wiąże się z własnymi kosztami, dojazdy na konferencję, uczestnictwo w seminariach z własnego budżetu, właściwie każda aktywność wiąże się z własnym prywatnym budżetem
- Rektor odmówił mojej osobie finansowania postępowania habilitacyjnego, jednocześnie wymagając ode mnie rozwoju zawodowego. Błąd uczelni, która przyjęła moje postępowanie pozwolił mi na skuteczną prawnie odmowę poniesienia kosztów postępowania w którym popełniono wiele błędów proceduralnych.Do tej pory ponosiłam koszty udziałów konferencyjnych i tłumaczeń publikacji. Teraz, gdy kierownik katedry zarządza wedle własnego pomysłu funduszami jakie przypłyną w ramach danej dziedziny będę z własnych funduszy musiała opłacić opublikowanie przynajmniej jednej publikacji rocznie aby wypełnić obowiązek uzyskania 1 slotu w roku i utrzymać pracę na uczelni. Będzie to koszt minimum 3,5 tys. PLN.
- Czy górnik kupuje kombajn, kilof, czy środki wybuchowe? Nie. Więc postanowilem nie dokładać do wykonywania pracy. I tak muszę mieć w mieszkaniu osobny gabinet, komputer oraz literaturę naukową.
- Nie inwestuje swoich pieniędzy, ponieważ przy tak skromnych płacach w porównaniu z innymi sektorami gospodarki, nie wystarczyłoby mi na życie. Znam osoby, które tak robiły/robią np. sfinansowały swoje badania do habilitacji, ponieważ nie mogły nigdzie uzyskać wsparcia.
- .
- i nie zamierzam!
- to są zbyt duże koszty
- N a ogół zawsze posiadałem granty czy to z KBN czy z NCN
- Nie robię tak dla zasady, gdyż uważam iż finansowanie nauki to zadanie władz publicznych. Ponadto pensja, którą otrzymuję wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych, ciężko odłożyć z niej nawet jakieś oszczędności. Przeznaczając prywatne środki na badania naukowe musiałabym zrezygnować np. z wyjazdu na wakacje lub zajęć pozalekcyjnych moich dzieci.
- Ograniczam swoja działalność do wielkości otrzymanych środków.
- jak dotad fundusze grantowe sa wystarczajace
- czasem drobne rzeczy do spraw dydaktycznych
- Szukam innych możliwości, np. tańszych konferencji, publikacji w czasopismach nie pobierających opłaty itp.
- Nie mam takich zasobów by wykładać z własnej kieszeni.
- Nie finansuje
- To patologia
- W niewielkim stopniu tak.
- Nie zarabiam wystarczająco - jestem jedynym zywicielem rodziny !!! Pensje na uczelni sa jawne - wiadomo ile zarabiamy ! Mechanik samochodowy ma lepiej (nawet po ustawowej podwyżce)
- Nie mam grantu, ale mam rodzinę, która chce jeść i kształcić się.
- jeszcze czego?!!!!
- Od 5 lat działania naukowe finansuję z uzyskiwanych grantów. Wcześniej byłam zatrudniona na 2 etatach. Ok. 4-5 pensji z 2 etatu wydawałam na finansowanie własnych działań naukowych (konferencje, zakup literatury, zakup komputera, oprogramowanie).
- Nie przeznaczam własnych środków, staram się o finansowanie zewnętrzne.
- ale robiłam to przez 20 lat
- Tak naprawdę to tak, bo bardzo dużo środków i czasu nie jest uwzględniane przez jednostkę. Poza tym skąd miałbym mieć "fundusze"?? To pytanie jest niepoważna, zakłada że naukowiec ma sponsora, dziadka, żonę, wujka...
- Po złożeniu stosownych pism zazwyczaj prorektor ds. nauki przyznaje fundusze na udział w konferencjach lub publikacje.
- Jeszcze by tego brakowało, żeby przy tych ochłapowych wynagrodzeniach przeznaczać prywatne fundusze.......
- Na ogół w niewielkim i niesubstancjalnym zakresie - zawsze są materiały (ksera, skany), literatura przedmiotu, płyty CD/DVD (specyfika dyscypliny), za które płacimy sami (z mojego doświadczenia ok. 1000 -1500 PLN rocznie), bo np. nie można uzyskać faktury, albo potrzebne są te materiały bardziej ze względu na prowadzone zajęcia bądź projektowane dopiero kierunki badań, więc trudno uzasadnić ich zakup z BST. Koszta drogie (tłumaczenia artykułów na jęz. ang., wyjazdy na kwerendy, wyjazdy na konferencje, większość materiałów do badań) pokrywane były z BST.
- odpusczam i nie jade
- Zależy od roku
- Nie jestem w stanie określić ile poświęcam, bo nie są to tylko fundusze, ale praca rodziny, zwłaszcza żony. Poza tym, z powodu trudności z finansowaniem badań upraszczam je do małych, tanich przedsięwzięć. Wykorzystuję też do prostych prac studentów. Ograniczyłem konferencje i wyjazdy, zresztą to bardziej etyczne w kontekście katastrofy klimatycznej.
- jeszcze nie, ale zrobienie doktoratu bez finansowania badań z własnej kieszeni jest niemozliwe
4. Czy doświadczyłeś odmowy finansowania własnych działań naukowych (np. badań/konferencji/publikacji) ze środków przyznanych Twojej jednostce z uwagi na inne plany przełożonego?
455 GŁOSÓW 59,01% |
258 GŁOSÓW 33,46% |
58 GŁOSÓW 7,52% |
TAK
pokaż odpowiedzi |
NIE
pokaż odpowiedzi |
NIE MAM ZDANIA
pokaż odpowiedzi |
- test4
- Regularnie otrzymuję odmowę finasowania moich badań. Nie mam funduszy z ogólnych funduszy satutowych jednostki, ani nie wyjeżdżam na konferencje naukowe. Za to kierownik Katedry corocznie wyjeżdża z plakatem do USA, zabierając na fundusze katedry żonę i dwie córki. Sprawa wyszła na jaw w tym roku, ale władze nie uznały za stosowne, aby kierownik katedry poniósł odpowiedzialność za wyłudzenie funduszy publicznych. Ci co dopisują bezprawnie kierownika Katedry do publikacji otrzymują finansowanie.
- skierowanie środków na profesurę i habilitacje innych osób
- Generalnie nie było takiej możliwości bo nie bylo środków i należało je zdobyć samemu. Uczelnia organizował konkursy na granty dla adiunktów na zrobienie habilitacji. Jeden z pracowników Katedry starał się o takie środki za moim popraciem jako kierownika. Na 20 wniosków, które były złożone sfinansowano 19, a jedynym odrzuconym był wniosek adiunkta w prowadzonej przeze mnie Katedrze. Odrzucenie miało charakter nieformalny. Warunkiem złożenia wniosku i pozyskania finasowania było uprzednie złożenie projektu grantu do KBN oraz zapewnienie dodatkowego finansowania przez katedrę. Osoba, która składała wniosek spełniła wymóg złożenia projektu do KBN i miała dodatkowe finansowanie z grantu UE. Uzasadnieniem do odrzucenia wniosku o tzw. grant uczelniany była decyzja Komisji przynającej granty podjęta już po zakończeniu rankingu, że finansowane będą tylko projekty złożone na konkurs 17 KBN.
- Ulubieńcy szefowej też potrzebowali pieniędzy.
- Przełożony to Guru, a planów jego i tak nie znamy...
- szef dzieli je prezentując osoby które się mu podlizują
- Notorycznie, ciągle, stale
- tak, gdyż nie przedłużono mi umowy o pracę po urodzeniu dziecka i pracuję znów na podstawie umowy o dzieło
- Mało interesująca konferencja zdaniem przełożonego
- Raczej z powodu złośliwości bo mam najwięcej patentów i nie chcą ich chronić mimo że za 300pkt.MNiSW wzięli dużo pieniędzy z MNiSW
- Publikacje...
- teraz finansuje się publikacje doktoratów, bo to się liczy do punktów i parametryzacji instytutu i wydziału, wcześniej, jak ktoś chciał opublikować swoja dysertację, to musiał to robić we własnym zakresie
- Badania: Raz w roku podaje się listę sprzętów i odczynników do przetargu na następny rok. Jeżeli nie przewidzi się wszystkich potrzeb, nie ma pieniędzy na ich zakup. To ogranicza innowacyjność i opóźnia proces badawczy. Konferencje: Kilkakrotnie szef odmówił mi finansowania uczestnictwa w konferencji. Publikacje: Mamy odgórny zakaz (od szefa katedry) wysyłania publikacji do płatnych czasopism. Dotyczy to również opłaty za open-access.
- Z powodów wskazanych w pyt. 1 i 2.
- Tak, Dziekan Wydziału Historycznego UAM odmówił mi sfinansowanie jednej konferencji naukowej do USA. Po naciskach Dyrektora Instytutu zgodził się pokryć pół kosztów.
- czesto, wiec nie ma sensu skaldac wnioskow
- Plany, jak plany. Zazwyczaj mówi się, że "kasy nie ma" i po sprawie...
- Środków wystarcza zwykle dla 2 osób na wyjazd oraz na kilka publikacji. Pozostali nie jadą.
- Tak, słysząc, że na krajowe konferencje i badania szkoda pieniędzy. W tym samym czasie pupilki pana dyrektora uzyskiwały kwoty wysokości kilku-kilkunasty tysięcy, nic nie publikując itp.
- tak, powiedziano, że każdy ma dofinansowanie tylko "wpisowego" na konferencję
- Dziekan wydziału historycznego iam odmówił dofinansowania na wyjazd badawczy do Armenii.
- Tak było zazwyczaj
- Zwykle odpowiedź jest taka, że "WYDAJE SIĘ, że działanie to nie przyniesie zwrotu w postaci punktów". Nieoficjalnie 1 pkt publikacyjny to ok. 200zł. Więc np. konferencje, które nie dają punktów w ocenie parametrycznej jednostki, są zwykle zarezerwowane dla profesorów lub osób bliskich osób decyzyjnych. Jeśli publikacje to tylko z listy A jeśli koszt publikacji jest niższy niż przewidywany przychód za punkty. Od tego roku badania realizować można tylko takie, które da się opublikować w wysokopunktowanych (stosunek ilości punktów z czasopisma do nakładów na badania) czasopismach w ciągu najbliższych 2 lat. Zaczynają być piętnowane badania interdyscyplinarne z uwagi na sloty i trudności w przyporządkowaniu takiego badania do konkretnej osoby w ocenie parametrycznej jednostki.
- patrz punkt pierwszy
- Mam tyle ile dostałam w ramach rozdzialu na Zespoly Badawcze. na więcej nie mogę liczyc. Jeśli chce mieć srodki to slysze, ze mogę ubiegać się o grant na przykład NCN.
- Kilkukrotnie.
- Jednostka w której jestem zatrudniony posiada dwa głównie kierunki badań, przy czym ze względu na osobiste zainteresowania przełożonego preferowane jest finansowanie wyłącznie jednego z nich.
- dostałam odpowiedz, ze jak będę mieć swój grant, to będzie możliwe zrealizowanie żądanych potrzeb
- Powód brak funduszy.
- Jesli nie dopisuję innych, którzy nic nie robią to pieniędzy nie ma.
- odmowa kierownika jednostki
- Przecież jeśli mamy przyznane niewielkie kwoty na zespół to naturalnym jest , że doświadczamy nie tyle odmowy ile po porostu nie mamy środków
- Szef jest skąpy, ma swoje własne priorytety
- Brak środków
- "Brak środków"
- Kiedyś dawno. Na szczęście ten człowiek od dawna jest już na emeryturze. Od jakiegoś czasu mam szczęście do bezpośredniego przełożonego i już się to nie zdarza. Ale znam sytuacje z innych jednostek gdzie nie wygląda to już tak dobrze.
- Przyznawane środki nie są wystarczające, dlatego zdarza się, że trzeba wybrać, kto jedzie/opłaca publikacje/opłaca badania. Nie jest to szykana przełożonego, tylko konieczność dokonywania przez niego wyborów w sytuacji dramatycznego niedoboru środków.
- Zgoda na sfinansowanie danej aktywności naukowej jest uzależnona w mojej jednostce od kierownika projektu. Poprzedni kierownik dysponował funduszami według własnego uznania - nie wiedziałam nawet ile środków mi przysługuje. Aktualnie zasady rozliczeń w mojej grupie projektowej są jasne, co wcale nie oznacza, że na każdą aktywnośc naukową mogę sobie pozwolić.
- mimo przyznanej kwoty kierownik dysponuje pieniędzmi
- Przyznanie środków zawsze zależy od uznania Dziekana czy Rektora.
- ze względu na brak środków
- W mojej jednostce nie ma sensu pytać kierownika o środki na konferencje bo uważa on że są rzeczy ważniejsze ale nigdy nie wiadomo jakie to są rzeczy
- Uzasadniono to zmianą w ustawie
- Z uwagi na prymitywne podejście przelożonego
- Nie uzyskano środków na opłacenie wykonanych prac polowych zleconych przez Katedrę oraz tłumaczenie osiągnięcia habilitacyjnego.
- odmowa finansowania udziału w konferencji.
- W tym wypadku "Tak" oznacza, że otrzymywałem odmowę, lecz nie dawałem za wygraną i starałem się uzasadnić dlaczego jednak muszę otrzymać to finansowanie, jak do tej pory udawało się, ale takie targowanie się o każdy grosz nie podoba mi się, tym bardziej, że nie są to środki wydawane bez sensu.
- trzeba miec poparcie ze strony szefa zeby miec finansowanie
- Z reguły nie uzyskuje się zgody na publikacje nisko punktowane pomimo innych korzyści (np. prestiż, udział w komitetach programowych, itp.).
- Jeśli trzeba wybrać naprawa sprzętu czy wyjazd na konferencję decyzja jest oczywista!
- kierownik finansuje tylko "swoich"
- Oczywiście, w tym momencie nacisk jest tylko i wyłączenie na "publikacje na liście A", ale pieniędzy na dobre czasopisma gdzie trzeba zapłacić nie ma. Na wyjazd na konferencję tez trzeba sie prosić.
- Rzekomo to był program naprawczy
- Brak kasy
- Tak zdarzyło się to nie raz.
- Publikacje, udział w konferencji
- Inne badania i inicjatywy okazują się często wazniejsze.
- Konferencja krajowo - zagraniczna organizowana przez uczelnię prywatną.
- Powszechna praktyka stosowana w mojej jednostce.
- Zazwyczaj przełożony uważa, że konferencje zagraniczne powinnam finansować z własnej pensji.
- Z powodu braku srodkow dla przelozonego nie zostaly srodki dla podwladnych by uczestniczyc w konferencjach.
- tak, ale było to dawno temu
- W przypadku odmowy staramy się wspólnie znaleźć inne rozwiązanie.
- Z powodów wymienionych w pkt 1. Generalnie artbitralna władza kierowników zakładów pozwalała im rozdawać środki wg. własnego uznania.
- Szef nie zgodził się na zakup odczynników potrzebnych do moich badań, argumentując swoją decyzję zbyt niskimi funduszami i możliwością wystąpienia nieprzewidzianych kosztów.
- Przełożony finansuje swoje działania naukowe. Na moje już nie starcza.
- nie
- Przełożony nie dysponował prawie żadnymi środkami
- Wielokrotnie. Pieniądze są tylko dla niektórych, np. dla synów lub córek.
- Wielokrotnie bez sensownego uzasadnienia.
- przełożony dofinansowuje działania naukowe pod warunkiem, że część (połowa) zostanie sfinansowana ze środków na działalność statutową zakładu, nie mieliśmy takiego "wkładu własnego" by pojechać na kongres mojej subdyscypliny odbywający się w Europie
- Nie otrzymałem dofinansowania, uzasadniano to brakiem środków finansowych
- wystarczy, ze bylo to nie na reke profesorowi promotorowi - czytaj - mogles stanowic zagrozenie dla niego w przyszlosci, takze podetnie Tobie skrzydla w taki sposob
- Środki są sprzeniewierzane, przeznaczane na cele inne, niż wskazane we wniosku.
- - co tu uzasadniać ?
- nie było po prostu pieniędzy, same wyjazdy na konferencje pożerają gro budżetu.
- bo nie rokuję, bo mam za krotki staż i musi dostac ktos inny ze stajni dyrekcji
- Wielokrotnie. Są to odmowy sfinansowania wyjazdów zagranicznych na konferencje (nawet w przypadku zaproszenia strony organizującej ), odmowy sfinansowania monografii (na stopień) ze względu na przekroczenie limitu arkuszy (dotyczy wyróżnionego doktoratu, mającej dobre recenzje habilitacji, po wydaniu - cytowanych i bardzo pozytywnie recenzowanych).
- -
- Chodziło o badania i zakup miernika specjalistycznego, o dofinansowanie edycji i opłacenia wydawnictwa (publikacji w czasopiśmie z IF).
- po wyczerpaniu środków przydzielonych na osobę nie mam możliwości otrzymania dodatkowych środków
- Nie tyle "odmowa", co zasada sprawiedliwego podzialu miedzy innych pracowników była przyczyna, ze Instytut pokrywal jedynie czesc kosztów moich naukowych dzialan. Zbyt maly budżet nawet Salomonowi nie pozwolilby na uszczęśliwienie wszystkich.
- Tak, ponieważ dysponent środków często wydaje je z początkiem okresu a przy końcówce już ich nie ma.
- regularnie
- Feudalny system rozdzielenia środków, kto bardziej czpkuje dyrektorowi zawsze majacemu 'profil' w ifg uz, ten coś wyrwie
- Odmawiam. Zbyt personalne.
- Tak, z uzasadnieniem że innym też się należy, nawet w sytuacji gdy to ja byłem beneficjentem uzyskanych funduszy - ale nie były one imiennie przypisane do mnie.
- Dokładnie, przełożony miał inne zdanie
- jw + to szef uznaje komu i ile da
- Raczej przełożeni nie uzasadniają odmowy, tak się stało i czasami jest im przykro.
- priorytetem jest finansowanie wydawnictw awansowych (doktoraty, habilitacje)
- to jest naczelna zasada
- bo jestem dydaktykiem, to nie wina przełożonego, tylko decyzji, z powodu których dydaktyk jest traktowany jak tani wyrobnik,a badania prowadzę, ale wolno, bo muszę podejmować dodatkowe prace by dorobić do niskiej pensji, co skutkuje brakiem czasu (i sił). To nie jest jednostkowy przypadek. Praca w kilku miejscach pozwala na utrzymanie rodziny, ale i utrudnia lub wręcz uniemożliwia pracę naukową (chyba, że współmałżonek lub rodzina wspiera finansowo)
- Bywało, że jeden z poprzednich rektorów odmawiał użycia środków na cele, których istotności nie podzielał i nie dało się go przekonać.
- To jest notoryczna praktyka.
- Niejednokrotnie
- ale na innej uczelni, niż obecnie pracuję.
- Brakło pieniędzy albo wniosek nie spełniał kryteriów finansowania.
- Odmówiono mi ok. 700 PLN dofinansowania do prestiżowej konferencji w Rzymie, na której byli wybitni specjaliści z całego świata. Uzasadnienie: koniec roku, brak funduszy. Dwa tygodnie po moim powrocie okazało się, że koleżanka z zakładu dostała od przełożonego 1000 PLN na swój wyjazd: przełożony miał pieniądze, ale kiedy mi odmawiał, chciał kupić z BS komputer. Potem uznał, że kupi komputer w kolejnym roku
- Często słyszę, że "przecież nie ma żadnych pieniędzy".
- Nie ma pieniędzy na takie działania naukowe, i tyle. Taka jest odpowiedź
- Środki zostawały na Rezerwach dziekańskich podczas gdy nie było środków na publikacje, konferencje międzynarodowe.
- Uzasadnienie jest zawsze jedno: wydział nie ma pieniędzy. Dodam, że prowadzę unikatowe badania na skalę światową.
- Oczywiście. Jednostka nie ma np. funduszy na finansowanie publikacji w open access (wiele wysoko punktowanych periodyków oferuje open access tylko za dodatkową opłatą). Badania i konferencje tylko w ramach limitu BST.
- Trzeba ograniczać się do posiadanych środków
- O czym my w ogóle mówimy? Mój przełożony z UW w jednej z ostatnich rozmów, jakie z nim odbyłam, zanegował samą celowość prowadzenia badań podstawowych i wydawania książek ("Bo co właściwie zmieni kolejna książka?")
- Z uwagi na chroniczny brak środków - tak (na konferencje, na dopłaty do publikacji itd.)
- Ze względu na złośliwość dyrektora, który stwierdził, że mam bogatą rodzinę, to nie da mi 500zł na bilet.
- zwykle uzasadnieniem był brak środków lub konieczność podziału środków.
- Nie ma środków dla wszystkich i na wszystko
- Jest ewidentna faworyzacja przedstawicieli dyscypliny którą reprezentuje kierownictwo (rządzący wszyscy z jednej dyscypliny, jednostka interdyscyplinarna)
- Zdarzało się tak, że prośba o wsparcie organizacji konferencji lub spotkania naukowego spotykała się z odmową i radzono mi, abym udała się w inne miejsce starając się o fundusze, choć częściej otrzymywałam wsparcie finansowe - choćby niewielkie.
- Wszystkie środki poza algorytmem są dystrybuowane w drodze pewnego rodzaju konkursów i wiadomo, że dla większości osób nie wystarczy.
- Odmóiono mi finansowania wyjazdu na konferencję za granicę z uwagi na brak środków statusowych. Profesor kierujący katedrą wykorzystał wszystkie na wyjazd do Japonii bez udziału tam w żadnej konferencji czy badaniach.
- Sytuacja odmowy zdarzała się, ale nie było jasne, jaki jest powód.
- por. punkt 1
- Jednostka (w zasadzie Instytut) dofinansowuje 1 konferencję rocznie w wysokości ok 600-800 zł; z uwagi na nikłe finansowanie całej jednostki wyjątkowo mogę liczyć na dofinansowanie badań (max 1000 zł), nigdy publikacji
- Brak pieniędzy, bo poszło na politykę socjalną rządzących.
- Brak wystarczających środków.
- Pieniądze były potrzebne na wyjazd zagraniczny kierownika i wyjazdy na konferencje doktorantów kierownika.
- Odmowa nie polegała na zasadie "nie, bo nie", lecz na innym rożlożeniu priorytetów przez przełożonego.
- środków jest tak mało, że jest to normalne, zadaniem przełożonego jest dzielić coś co nie ma podziału,
- Środki zostały wcześniej wyczerpane
- Bardzo często.
- Tak. Aczkolwiek przełożony nie informuje z jakiej przyczyny odmawia finansowania.
- Owszem, mam na koncie takie doświadczenia, ale też jako osoba odpowiedzialna za instytutowe środki na badania naukowe muszę niekiedy odmawiać sobie i kolegom, mimo że staramy się wcześniej zebrać zgłoszenia co do potrzeb, zawsze pojawiają się wydatki nieprzewidziane.
- Wielokrotnie. Priorytety przełożonego nie zawsze pokrywają się z moimi. Każe uczestniczyć w wydarzeniu, które nie przynosi mi korzyści poznawczych. Potem nie ma już środków na finansowanie udziału w wydarzeniach, które wpisują się w obszar moich badań.
- jeśli chcę prowadzić badania muszę uzyskać grant i z tego je finansować
- w tym roku "wszelkie przyznane fundusze zostały przeznaczone na publikacje", to ostatnia odpowiedź szefa na prośbę pokrycia choćby wpisowego na jedną konferencje. Nie podał, na czyje publikacje i na jakie.
- Przełożeni zawsze posługują się argumentem, że pieniędzy jest za mało, by pokryć wszystkie potrzeby;
- powiedziano: nie, bo nie i już
- Zdarzyła mi się odmowa przyznania pieniędzy na konferencję, ponieważ pierwszeństwo mieli adiunkci. Ja również pracowałem wtedy naukowo, mimo że zatrudniony byłem na stanowisku typowo dydaktycznym (starszy wykładowca).
- odmówiono mi wielokrotnie finansowania międzynarodowych konferencji. Płaciłem z własnej kieszeni, a potem chwalono się na wydziale, jak to ładnie reprezentuję katedrę poza Polską.
- Tak, w pierwszej kolejności finansowane są potrzeby dziekan i dyrekcji instytutu.
- przełożony poradził, abym sfinansowała publikacje z własnych środków, co uczyniłam ze względu na reżim czasowy przed złożeniem dokumentacji habilitacyjnej;
- za mały budżet np na publikacje.
- bezpośredni przełożony nie informuje jakie środki ma Katedra, i mówi najczęściej się słyszy, że nie ma pieniędzy.
- Oddano mi fizycznie wniosek bez odpowiedzi
- Kto jest przy korycie ten korzysta. Kto to chce zmienić jest kamikadze.
- tak, w związku z sytuacją finansową jednostki
- Nie mogłam korzystać z... jakichkolwiek funduszy badań własnych, choć byłam podawana jako wykonawca określonych zadań i później szef egzekwował ode mnie publikacje, komunikaty/udział w konferencjach etc. - ponieważ miałam fundusze z moich projektów zewnętrznych. W rezultacie, oznaczało to, że w okresie mojego zatrudnienia w Katedrze (2003-2018) - w wyniku kuriozalnych decyzji Kierownictwa Katedry (3 zaklady) - np. ANI RAZU nie korzystałam z żadnego typu dofinansowania moich wydatków ze strony Katedry - np.jakichkolwiek delegacji. Co więcej - musiałam płacić umową zleceniem (lub o dzieło!) pracownikom technicznym za wszelką pomoc realizowaną na rzecz projektu, np. kserowanie (sic!)
- Bez komentarza
- brak wystarczajacych funduszy
- Potrzebowałem wyjechać na konferencję, przełożony uważał, że wydatek ten nie jest niezbędny z uwagi na niską efektywność (jego zdaniem) takich imprez.
- przyznanie środków uzależnione jest od indywidualnego nastawienia dziekana lub promotora, czasem w celu wstrzymania działalności naukowej nie udziela się wsparcia finansowego, a nawet merytorycznego, często w przypadku wartościowych i innowacyjnych realizacji
- Obecnie kierownik katedry wymaga ode mnie publikowania, ale do pracowni nie mam dostępu póki nie wskażę mu harmonogramu badań z podpisem płatnika kosztów moich badań. Fundusze jakie wypracowałam na badania w danej dziedzinie zgodnie z przyjętymi na uczelni zasadami, kierownik zamierza dzielić wedle własnego uznania i zakomunikował że być może nie będzie miał dla mnie kosztów na pokrycie badań jakie zgłosiłam miesiąc temu.
- Nie odmówiono pokrycia kosztów wyjazdu na konferencję, ale sama finansowałam druk monografii.
- Nie, ale wiadomo ile jest pieniędzy w danej jednostce na cały rok (coraz mniej).
- .
- "przełożony" jest ode mnie niższy "stopniem" - nie ma tytułu - ja go mam - więc się nie ośmieli
- Nie, ale proszę o pieniądze tylko wówczas, gdy wiem że jest taka szansa. Nie proszę, gdy wiem, że ich po prostu nie ma.
- Ze strony obecnego przełożonego nigdy tego nie doświadczyłam. Kilkanaście lat temu, poprzedni przełożony odmówił sfinansowania moich działań ze względu na inne swoje plany.
- Od czasu gdy zaczęto przyznawać fundusze na badania miałem zbyt mocną pozycję, aby przełożony coś zmieniał
- Przełożony ustala z zespołem plany, staramy się sobie nie wchodzić w drogę.
- Niekiedy wstyd mi prosić, więc płace prywatnie.
- Nie
- Jestem kierownikiem tematu, więc przełożony nie może odebrać mi pieniędzy. Generalnie uważam, że każdy humanista powinien mieć indywidualne konto na własne badania i wtedy przełożony nie ma wpływu na wydawanie tych pieniędzy. Niestety teraz muszę być zbiorowe tematy statutowe, bo ustawa innych nie dopuszcza.
- Ale koledzy z mojej jednostki - tak
- jeden raz tak
- W obecnym miejscu pracy staram się nie ubiegać o środki finansowe, gdy nie dostrzegam szans, aby mi je przyznano. Zatem nie spotkałam się z odmową ich przyznania, choć te mi przyznawane są zbyt skromne.
- Nie, ale zwykle nawet nie pytam, bo szkoda czasu i nerwów.
- Sama, jako kierownik grupy badawczej, dysponuję środkami finansowymi.i rozdzielam je na potrzeby współpracowników, doktorantów, magistrantów.
- Nie, ponieważ nie miał czego odmawiać. Przeciwnie, gdy miał kiedyś na druk książki, to dołożył.
- Ale też nie starałam się o dofinansowanie.
- Nie doświadczyłam odmowy, bo nie próbowałam. Z tego co wiem, nie można uzyskać dofinansowania.
- Nie doświadczyłam, ponieważ dokonuję selekcji zgłoszeń na kponferencje biorąc pod uwagę korzyści, jakie konferencja może przynieść oraz koszty udziału.
- Wiem, ile mogę dostać, o więcej nie proszę.
- aczkolwiek w upakarzających warunkach konieczne było wykazywanie zasadności wydatkowania środków na proponowane badania..
- Przyznawane są jednostce nie wielkie kwoty, przełożony nie jest w stanie dofinansować wszystkich badań, konferencji itp
- Nigdy nie spotkałam się z odmową
- Całkowitej odmowy nie, ale pokrycie częściowe z powodu braku funduszy tak
- Wiem, że nie dostanę, więc nie proszę.
- Ponieważ znam kwoty, którymi mogę dysponować.
- Kilka lat temu, jednak nie "z uwagi na inne plany"
- Nie uzyskałem dostatecznych środków, ale nie z powodu "innych planów przełożonego", tylko z powodu zbyt małej kwoty, przyznanej mi z powodu działania Komisji, która dążyła do możliwie sprawiedliwego rozdziału niedostatecznych kwot przyznanych pieniędzy.
- Nie ubiegałam się o takie finansowanie.
- Reguły podziału pieniędzy są sztywne i nie dają większych możliwości manewru przełożonym
- -
- Nie występowałem o takie środki.
- Nie było takiego wypadku, po prostu zazwyczaj nie ma środków, rozdzielane są po ich otrzymaniu wiosna każdego roku
- Czasem jednak rezygnuję z konferencji jeśli uważam że jest zbyt droga.
- Właściwa odpowiedź to NIE, ale tylko dlatego, że nie występuję o więcej niż jest mi przyznawane (wg liczby punktów za publikacje), mimo, że są to małe kwoty. Wiem o osobach, którym odmówiono. Z drugiej strony, finanse wydziału są w pewnej mierze jawne i wiem, że środków na badania nie ma dużo (a pracuję w jednostce kategorii A).
- Pośrednio, a może nawet była sytuacja odwrotna. Zapytałem o możliwość zwrotu opłaty za konferencje - usłyszałem, że w tym roku Instytut przeznaczył na doktorantów 0 złotych. Gdyby nie to, że moja opiekunka naukowa zaoferowała mi pokrycie kosztów ze swojej przyznanej "części" nie otrzymałbym zwrotu (za drugą konferencje, na której byłem w tym roku musiałem już płacić sam).
- Nie wnioskuję, bo to nie ma sensu
- Moja wypowiedź mogłaby wpłynąć na moje dalsze zatrudnienie.
- Jeżeli się ne jest w tzw grupie zbliżonej do dysponenta środków finansowych, bezsensowna jest jakkolwiek próba prośby o sfinansowanie pewnych przedsięwzięć.
- Od dawna korzystam ze środków własnych.
- Dostaję zwrot opłaty konferencyjnej, ale nie mam szans na zwrot innych wydatków
- ze względu na ustalone priorytety
- odpowiedź odmowna nie zawierała uzasadnienie
- Walczę o finansowanie zewnętrzne.
- To jest bardzo źle skonstruowane pytanie.
5. Czy otrzymujesz wsparcie finansowe, niezbędne do podnoszenia kwalifikacji, umożliwiających awans naukowy (np. studia podyplomowe, kursy, staże zagraniczne)?
144 GŁOSY 18,68% |
532 GŁOSY 69% |
95 GŁOSÓW 12,32% |
TAK
pokaż odpowiedzi |
NIE
pokaż odpowiedzi |
NIE MAM ZDANIA
pokaż odpowiedzi |
- Mogę wystąpić o takie fundusze. Nie ma pewności ich otrzymania, ale jest jasna procedura przyznawania środków.
- Zawsze tylko częściowe finansowanie ale w przypadku 5 złożonych może 2 współfinansowano.
- Nie dostaję żadnego wsparcia finansowego do podnoszenia kwalifikacji.
- Studia podyplomowe spotkały się z odmową. Otzymałem natomiast wsparcie w zakresie kursu językowego, bo trzeba było udokumentować umiejętności certyfikatem (co jest nigdzie zapisane w zarządzeniach etc.) bo inaczej Dziekan przedstawia taką osobę do zwolnienia (bez względu na wcześniejszy dorobek, wyróżnienia etc.)
- .
- Z funduszu szkoleniowego uczelni
- Są to Erazmus + oraz kursy z funduszy unijnych.
- Dotacje Erasmus
- Jeżeli przedstawię sensowne uzasadnienie to raczej nie spotykam się z odmową, ale znam wiele sytuacji innych pracowników którzy mają w tym zakresie dużo większe problemy.
- generalnie tak, jestem dosyć aktywna w szukaniu funduszy
- Tak jednorazowo dostałam finansowanie na studia podyplomowe.
- Staże zagraniczne są możliwe (np. Erasmus, Ceepus itp.)
- Czasami w latach poprzednich było lepiej.
- Tak, choć nie o wszystkie formy prosiłem.
- Ze środków pozyskanych z grantów
- Oczywiście. W jaki sposób mam być na bieżąco, skoro Uczelnię nie stać na sfinansowanie dobrego kursu. W tym roku dostałem 1/4 kosztów kursu. A co zresztą? znowu własna pensja?
- ja raczej załatwiam te środki dla młodych. Ale czasem też się dokształcam - z tym, że w ramach grantów, którymi kierowałam ostatnio.
- Z zagranicy. Za moje wyjazdy płacą ośrodki zagraniczne.
- -
- w ramach programu POWER
- 2 razy dofinansowano krótkotrwały kurs
- Jeśli są pieniądze w Zakładzie, to część z nich otrzymam
- Tak, choc nie zawsze. Finansowane sa konferencje, warsztaty i wyjadzy konsultacyjne do ekspertow nie.
- Ale w 50 procentach
- Wszystko w ramach możliwości finansowych jednostki, a te są zadne
- Uzasadnienie jest zawsze jedno: wydział nie ma pieniędzy.
- W większości ze środków zewnętrznych
- procedurę habilitacyjną i wydanie monografii pokryła jednostka
- Jedynie wybrane przedsięwzięcia.
- Na wszystkie wyjazdy zagraniczne otrzymuję dofinansowanie.
- staż zagraniczny przed doktoratem (przed 2000 rokiem), kursy dydaktyczne i językowy finansowane z funduszy unijnych w latach 2015-2018
- Staże zagraniczne i udziały w konferencjach zagranicznych są możliwe jeżeli znajdzie się fundusze zewnętrzne np. granty.
- Mniej więcej raz do roku wyjeżdżam w ramach programu "Erasmus", ale na mojej uczelni pierwszeństwo mają ci, którzy jeszcze nie wyjeżdżali.
- Nigdy, choć jestem doktorem habilitowanym.
- Na głupoty nie ma pieniędzy.
- Hahaha :) Traktuję to pytanie w kategoriach żartu.
- Niedawno dowiedzieliśmy się o funduszach dziekana/rektora na tego typu przedsięwzięcia. Wiem, że były przyznawane istotne kwoty tylko pewnym "krewnym i znajomym".
- wiek powyżej lat 40-tu - brak grantów dla tzw. "starych" adiunktów"...
- Kierownik mnie dyskryminuje
- Tylko z programu erasmus
- Sam ubiegam się o stypendia zagranicznych fundacji i w ten sposób finansuje badania...
- wszystko opłacam indywidualnie
- sama szukam finansowania na zewnatrz
- Jedyne dofinansowania na uczelni dotyczą nauki języka angielskiego, gdyż większość nie zna języka obcego i nie powinna pracować.
- Studia podyplomowe 12 tys opłaciłam z prywatnych pieniędzy. Mój szef nigdy nie pomyślał, aby pracowników wysłać na dodatkowe kursy, szkolenia. Uczestniczę albo w bezpłatnych albo wcale.
- odmówiono mi urlopu naukowego (nie miałam do tej pory), bo młodsi są ważniejsi
- raczej tych spraw nie finansuje się w mojej jednostce z tych środków
- Czy to pytanie to jakiś żart?
- Nie dostaję.
- Ze względu na pozycje zakłada się, że sam zdobędę środki zewnętrznie do uczelni.
- Absolutnie nie. Z roku na rok jest coraz gorzej, a wymagania są coraz większe.
- Nie otrzymuje zadnego wsparcia finansowego na te cele, ale niektóre kursy, organizowane przez uczelnię, sa bezpłatne dla pracowników uczelni.
- Odmówiono mi takiego dofinansowania.
- Bez komentarza.
- Ciężko odpowiedzieć jednoznacznie. Studia podyplomowe - 100% środki własne pomimo wnioskowania o sfinansowanie lub dofinansowanie. Staże zagraniczne - na szczęście jest program ERASMUS O innym dofinansowaniu na mojej uczelni można tylko pomarzyć.
- już nie potrzebuję - osiągnąłem najwyższy szczebel - mam tytuł profesora
- staż zagraniczny finansowałem z własnych środków
- W mojej uczelni nie ma na takie fanaberie środków, jeśli sami nie znajdziemy źródła finansowania to nie ma możliwości uzyskania wsparcia finansującego rozwój profesjonalny
- Nie, ale też nie występowałam o przyznanie funduszy na takie cele.
- nie wyznaczono źródeł finansowania takich rozwiązań
- Chętnie podnoszę kwalifikacje. Ale koszty rzadko są finansowane z innych jak własne fundusze
- już nie potrzebuję
- Szkolenia (podnoszenie kwalifikacji językowych, specjalizacja) finansuję z prywatnych pieniędzy. Ponadto nie można zaplanować np. studiów podyplomowych ponieważ są sytuacje, że na początku uzyska się dofinansowanie w kwocie nie przekraczającej 1000 zł, rozpocznie się naukę, po czym finansowanie zostanie przerwane i chcą dokończyć działanie trzeba finansować z własnych pieniędzy. Szkolenia dla pracowników nie są priorytetem Uczelni.
- Nigdy nie otrzymywałem funduszy krajowych na podnoszenie kwalifikacji. Miałem stypendia lub kontrakty zagraniczne
- Nie mam szans na sfinansowanie studiów podyplomowych czy dodatkowych kursów. Wyjazd na staż zagraniczny na razie odkładam z uwagi na nadmiar bieżących obowiązków zawodowych, przede wszystkim dydaktycznych i organizacyjno-administracyjnych.
- podnoszenie kwalifikacji od dawna spotyka się z niechęcią
- ponieważ uczelnia nie ma takich środków, przynajmniej tak jest to rpzedstawiane
- Jedyne źródło finansowania wyjazdów w moim przypadku to środki z własnego grantu
- Jednostka naukowa nie finansuje takie rozwoju a wręcz często ogranicza się możliwość realizacji odnoszenia kwalifikacji finansowanego z własnych środków.
- Uczelnia nie posiada środków finansowych
- Uczelnia nie dysponuje środkami na ten cel, jedynie jest to możliwie w ramach realizowanych projektów.
- Nie ma odgórnie jakiegoś funduszu w tym temacie. Z drugiej strony jeżeli dany kurs/staż byłby rzeczowo uzasadniony to myślę, że dyrektor jednostki wsparłby finansowo inicjatywę pracownika.
- Od dwóch lat staram się o uczestnictwo w studiach podyplomowych, jak znajdą się pieniądze na wydziale to rektor je blokuje. Wszystko to jest kolesiostwem, tylko wybrane osoby mogą uczestniczyć w stażach/kursach itp
- Uczelnia bardzo oszczędnie rozdziela środki. We własnym zakresie opłacam sobie koszty podnoszenia kwalifikacji, m.in. sama sfinansowalam sobie kurs specjalistyczny języka angielskiego brażnowego.
- Zawsze słyszałam, że nie ma na to pieniędzy (!dla mnie)
- Część kosztów wyjazdu oraz połowę kosztów studiów podyplomowych pokrywałem z środków własnych
- Najczęściej spotykam się z odmową finansowania szkoleń i studiów podyplomowych.
- Pieniądze trzeba zdobyć we własnym zakresie z innych źrudeł finansowania
- Nawet w projekcie jest problem na szkolenie związane z tematyką projektu.
- Nie ma na to pieniędzy - taka jest odpowiedź moich władz
- Nie ma żadnego wsparcia. Uczelnia bardziej we wszystkim przeszkadza niż pomaga.
- Niestety ale dotychczasowe finansowanie prowadzone jest wyłącznie ze środków zgromadzonych w ramach własnej działalności publikacyjnej
- Przełożony uzasadnia ze jest zainteresowany wyłącznie punktami, a nid zapewnieniem do warunków rozwoju pracowników, a wiec nie sfinansuje niczego co bezpośrednio i od razu nie przełoży się na punkty
- Środki na studia podyplowe, dodatkowe szkolenia, staże można wyłącznie otrzymać z zewnetrznych źródeł lub sfinansować je z własnych pieniędzy. Jest możliwość starania się o takie środki u dziekana lub rektora, ale konieczny jest również wkład ze strony Katedry, który niezwykle trudno otrzymać (polityka szefa).
- Staże i kursy należy odbywać we własnym zakresie. Dodatkowo, na ich okres wymagane jest pobranie urlopu bezpłatnego.
- staże zagraniczne odbywam wtedy, gdy mam środki z grantu, studia podyplomowe nie wchodzą w grę (musimy finansować sobie ze środków prywatnych)
- nie, zawsze konczylo sie na obiecankach
- nie, ale nie staram się
- Nie, nie otrzymuję żadnego wsparcia niezbędnego do uzyskania awansu.
- Ja ledwo utrzymuję się z pensji. Wymyślam, jak dorobić w taki sposób, żeby to było po drodze z rozwojem naukowym. Przy braku finansowania jestem zależny od propozycji, jakie padają oraz okazji.
- Nie aplikowałam.
- 30 lat temu uniwersytet sfinansował kurs języka angielskiego. Wyjazd na dwusemestralny pobyt zagraniczny na jednym z kilku najlepszych uniwersytetów na świecie w roli visting prof. był możliwy tylko pod warunkiem wzięcia urlopu bezpłatnego z macierzystej uczelni.
- środki finansowe, którymi dysponuje kierownik jednostki nie są przeznaczone na wpieranie studiów podyplomowych, kursów, czy staży zagranicznych; wystarczają jedynie na częściowej wsparcie udziału w konferencji i publikacji
- czasami
- Od 2 lat są propozycje pewnych kursów doszkalających, ale ich terminy są z góry narzucane, co sprawia, że na przykład pokrywają się z wykładami, które w tym czasie prowadzimy. Czy tak powinno być?
- Odmawiam. Zbyt personalne.
- Zrezygnowałem ze starań, kiedy około roku 2007 środki przydzielane uczelniom zostały drastycznie zmniejszone.
- Pytanie jest jak najbardziej na miejscu ale co ja mam odpowiadać, że takie działania praktycznie nie istnieją o ile sam sobie tego w jakiś sposób nie zorganizuję.
- Nie otrzymuję takiego wsparcia, gdyż najwyższy szczebel kariery zawodowej został już przeze mnie osiągnięty.
- Nie otrzymuję tylko muszę zdobywać i dowiadywać się o możliwościach.
- Bez komentarza.
- podejmuję tylko bezpłatne dokszatałcanie, do udziału w studiach podyplomowe byłam zachęcana przy informacji, że nie będą dofinansowane - zrezygnowałam
- to także jest naczelna zasada
- Finansowanie staży zagranicznych odbywa się na zasadzie konkursowej. Konkursy zazwyczaj przeznaczone sa dla pracowników młodszych. Ja się nie kwalifikuję.
- bo jestem za stary
- bo ... jestem dydaktykiem, a studenci też by skorzystali z większych umiejętności prowadzących, a nawet jak się szkolę za własne pieniądze mało kogo to interesuje, ja mam satysfakcję, że coś robię i nie stoję w miejscu, co w żaden sposób nie prowadzi do awansu.
- Finansowanie na jednostce zależy od osiągnięć z ostatnich 3 lat wiec kobiety po przerwie związanej z macierzyństwem maja bardzo ograniczone środki na rozwój. A bez tego trudno o osiągnięcia i trajektoria rozwoju jest ograniczona na całe życie w ten sposób
- Niemal nigdy.
- Nie, tego rodzaju dofinansowanie trzeba zdobywać samodzielnie.
- mamy taki poziom naukowy, ze za staze zagraniczne placi zagranica, na podstawie naszych rekomendacji.
- Nie otrzymałam nigdy, i gdybym poprosiła to popatrzyliby na mnie jak na kosmitę
- Moje jednostka w ramach uczelni dysponuje bardzo szczupłymi środkami i o rzeczywistym wsparciu rozwoju naukowy mowy nie ma.
- Wyłącznie jeśli zapewnie finansowanie zewnętrzne.
- nie staralem sie w ciagu ostatnich 10 lat
- Bardzo chciałabym podnosić kwalifikacje, ale nie ma takich możliwości.
- Nie - jak dotąd. Na staże zagraniczne zdobywam fundusze zewnętrzne.
- Skoro już mam tytuł profesorski, to dalsze podnoszenie kwalifikacji można byłoby uznać za "bezcelowe". Nic więc dziwnego, że np. mój wyjazd na roczne badania w programie Marii Curie (Horizon 2020) uznano za bezsensowny z punktu widzenia interesów Wydziału.
- jw.
- Brak kasy, albo kasa dla znajomych króliczka.
- Staże zagraniczne, które odbyłam, były finansowane wyłącznie ze środków zewętrznych (stypendia, granty).
- Środki własne ale do oceny okresowej podwyzszanie kwalifikacji jest liczone
- Brak dostępności do środków przeznaczonych na tego rodzaju działania.
- Szkolenia, kursy i staże w ogóle nie są finansowane, chyba że wybańcom dyrekcji.
- Wydaje mi się, że jest raczej tak, że nie spodziewając się otrzymania dofinansowania pracownicy nie starają się o przyjęcie na kursy lub szkolenia. Wydaje mi się, że dopiero jasna informacja o możliwości dofinansowania takich starań mogłaby zdopingować pracowników do podjęcia takich działań.
- trudno to uzasadnić - tak jest
- Dziekan z trudem dał się namówić na pokrycie kosztów habilitacji, którą ze względu na dyscyplinę musiałem robić na innej uczelni.
- Jednostka ma zbyt ograniczone finansowanie, by pokryć koszty.
- Nie muszę sie o nie starać, jestem już profesorem.
- Brak jakielkowiek informacji na ten temat, poza ogólnikowym rozporządzeniem rektora - wszytsko i tak regulowane jest przez kierujących katedrami i wydziałem.
- Nie ma takiego wsparcia.
- por. punkt 1
- Jednostka nie oferuje w.w. wsparcia.
- Otrzymuję od dziekana niezmiennie odpowiedź, że nie ma środków na podnoszenie kwalifikacji.
- nie bo nie ma takich środków na Polskich uczelniach, albo są ich śladowe ilości.
- Brak pieniędzy, bo poszło na politykę socjalną rządzących
- Przez cały okres zatrudnienia nie zaoferowano mi wsparcia finansowego niezbędnego do podniesienia kwalifikacji zawodowych.
- Brak jest jakichkolwiek funduszy na podnoszenie kwalifikacji.
- Nacisk jest kładziony na samodzielne znalezienie źródła finansowania (np. stypendium).
- nie, takie coś nie istnieje w polskiej przestrzeni naukowej (prawie)
- Nie uczestniczyłam, poza wymianą kadry Erasmus+
- Nie ma wsparcia finansowego w tym zakresie. Jednak od roku uczelnia zaczęła organizować nieodpłatne szkolenia wewnętrzne, z których korzystam. Korzystam też ze szkoleń nieodpłatnych poza jednostką, jeżeli takie są organizowane.
- Tego typu wsparcie możliwe jest wyłącznie w ramach funduszy, którymi dysponuje jednostka. Jest ich zbyt mało, by wystarczyły na wszystkie potrzeby. Konieczne jest tworzenie wewnętrznych rankingów - których kryteria nie zawsze są jasne i czytelne.
- Takich funduszy jednostka nie posiada.
- Wręcz dodatkowe szkolenia są nie mile widziane. Przekonanie dyrekcji jest takie, że mając takie wykształcenie można się wszystkiego samemu nauczyć.
- nie, wsyzstkie takie srodki musze zdobywac na wlasna reke poza uczelnia
- Nie ma środków na podnoszenie kwalifikacji. Środków należy szukać poza "subwencją" (granty, stypendia itd.).
- W uczelni wszelkie dofinansowania "otrzymują pracownicy, którzy gwarantują awans naukowy"; ja niestety od 10 lat jestem profesorem zwyczajnym :-(.
- zwykle dostawałam na to pieniądze z zewnątrz
- Nie było mi nigdy takie wsparcie potrzebne.
- nie uzyskuję takie wsparcia
- To są środki przeznaczone dla osób blisko związanych towarzysko z dyrekcją instytutu.
- Argumentowane jest to brakiem środków.
- Dotyczy to staży zagranicznych, badań naukowych.
- nie uczestniczę w takich formach dokształcania
- Nie ma na to pieniędzy.
- Nie otrzymuje. Przelozony wymaga przynoszenia pieniedzy na rozwoj od pracownikow
- Tylko wybrani z kręgu
- Ha ha ha, dobre pytanie. Kompletnie się mija z rzeczywistością.
- Jak wspominałem, doświadczenia polowe prowadzę na własnym terenie i na swój koszt, podobnie było a doświadczeniami doktorantki
- Finansowanie podnoszenia takich kompetencji realizowane jest w ramach grantów. Nie ma dodatkowej puli pieniędzy na takie doszkalanie się.
- Nie mam informacji o takich możliwościach, więc nawet jeśli one istnieją, to de facto ich nie ma, bo nikt (albo prawie nikt) o nich nie wie
- nigdy takiego nie było
- Gdyby nie finansowanie z funduszy europejskich szkoleń i studiów podyplomowych, mój pracodawca nie wyraziłby zgody na podnoszenie moich kompetencji, które i tak realizuję w moim czasie wolnym od pracy (weekendy).
- Obciążenie dydaktyczne, wymiar prac organizacyjnych i wymagania dotyczące punktów za publikacje, które trzeba dostarczyć, są tak duże, że na inne aktywności nie starcza już czasu. Raz byłam na jednodniowym szkoleniu, za które wydział zapłacił (150 zł). Nie wiem, czy zapłaciłby za więcej. Uczelnia organizuje różne kursy, ale najczęściej nie mogę w nich brać udziału (brak czasu: dydaktyka i inne obowiązki).
- Kursy są darmowe i oferowane przez zewnętrzne jednostki Najbardziej do mojego rozwoju przyczynia się miejsce pracy (kiedyś: instytucja kultury; obecnie: start-up) w których pracuje jako badacz/antropolog. Uniwersytet wysyła propozycje interesujących staży, niestety nie udaje mi się nigdy zebrać wystarczającej ilości wymaganych dokumentów (ze względu na pracę - to jakieś błędne koło!) i złożyć podania.
- j.w.
- Obecnie nie staram się.
- Niewielkie środki otrzymuję, ale nie da się rozwijać bez środków zewnętrznych pozyskanych samodzielnie.
- Tak, ale w formie ograniczonej. Do tej pory uczelnia dofinansowala staż na zagranicznej uczelni potrzebny mi do awansu, około 60 procent całości kosztów.
- Nie występowałam o to.
- Nie starałam się o takie wsparcie
- profesor nie awansuje
- W zależności od sytuacji, wsparcie rozwoju w katedrze mam dość dobre. Natomiast wsparcie stażu zagranicznego (obowiązkowego i wymaganego przez uczelnię!) udzielone z uczelni było niewielkie (3800 zł) i za większość rzeczy koszt spadł całkowicie na mnie (zdobycie niezbędnych tłumaczeń przysięgłych dokumentów, koszt wizy, biletów, opłat administracyjnych związanych z procedurami na zagranicznej uczelni, obowiązkowego ubezpieczenia - w sumie ponad 10 000 zł).
- nie prosiłam o takie wsparcie
- Nie ubiegałem się o to
- Dotychczas nie otrzymałem wsparcia.
- I tak i nie. Wladze centralne dofinansowaly mi podyplomowe studia raz , wladze bezpośrednie laskawie zwracaly rocznie 200 zl dojazdu z konferencji gdy powstawał doktorat. Nic więcej.
- Nie jestem zwykle w grupie odpowiedniej wiekowo
- -
- Nie potrzebuję takiego wsparcia.
- Nie starałam się o tego typu środki
- Staże zagraniczne finansowane są z przyznanych stypendiów, natomiast kursy opłacam z własnej kieszeni.
- Nie występowałem o nie. Sam sobie organizowałem.
- Korzystam z własnych środków
- Kiedyś zdarzały mi się dofinansowania (dofinansowania, nie finansowanie całości kosztów), w tej chwili (od kilku lat) bazuję na własnych projektach.
- Poprzedni przełożony - tak, obecny - nie
- Wydział dość chętnie finansuje jedynie wydanie monografii. Poza tym trudno ośrodki na prowadzenie bieżących badań.
- Pomoc ze strony jednostki jest znikoma, gdyż na ogół mam finansowanie z grantów zewnętrznych.
- Nie ubiegałam się o takie środki.
6. Czy Twój przełożony dostrzega Twoje osiągnięcia naukowe i odpowiednio nagradza je finansowo (np. poprzez dodatek motywacyjny, nagrody rektora i inne)?
260 GŁOSÓW 33,72% |
434 GŁOSY 56,29% |
77 GŁOSÓW 9,99% |
TAK
pokaż odpowiedzi |
NIE
pokaż odpowiedzi |
NIE MAM ZDANIA
pokaż odpowiedzi |
- Są nagrody Rektora i nagrody wewnętrzne jednostki.
- Dostaję nagrody rektora za publikacje.
- Podwyżki mają komponent motywacyjny, nagrody rek. wiążą się bądź z osiągnięciami publikacyjnymi, bądź awansami.
- Zdarzyło mi się dostać 3 razy nagrodę rektora. Dodatków motywacyjnych mój pracodawca nie praktykuje.
- Otrzymałam stypendium naukowe, ale potrzebne dokumenty złożyłam sama.
- Uzyskałam nagrodę Dziekana i Rektora.
- Tylko poprzez podpisywanie kolejnej umowy na rok.
- Opiekunka naukowa: wspiera jak może, ale nie ma możliwości wspierania finanswe z wyjątkiem wspomnianego powyżej przypadku opłacenia konferencji W tym roku udało mi się zdobyć zwiększenie do stypendiumz a niezwykłe osiągnięcia (1025 złotych), ale nie udało mi się zdobyć już samych stypendiów (system USOS usunął z dwóch podań po jedynm osiągnięciu, z którym spokojnie dostałbym te stypendia - była to wina systemu, ale też moja, bo wypełniałem podania dzień przed terminem, więc nie miałem nawet możliwości zadzwonienia do informatyków).
- symbolicznie
- Nagrody
- .
- Dostałam za habilitację nagrodę rektora.
- Przy czym dotyczy to wyłącznie rozważań na poziomie całej uczelni i nagród o charakterze jednorazowym. W mojej macierzystej jednostce nie istnieją jakiekolwiek dodatki do pensji oprócz przyznawanych za pełnienie obowiązków kierowniczych.
- Tak obecny jest dodatek motywacyjny ale dla najlepszych.
- nagrody rektora, nagrody projakościowe za osiągnięcia naukowe
- W mojej uczelni istnieje coś takiego jak grant rektorski przyznawany jako niewielkie środki finansowe raz na rok w postaci nagrody w grudniu dla osób które publikują na liście A i uzyskują zewnętrzne finansowanie projektów badawczych lub rozwojowych
- bardzo rzadko i tylko w przypadku współzalezności od przełozonego
- Sama wnioskuje o nagrody Rektora
- Nagrody Rektora
- Zasady przyznawania nagród rektorskich są jasno określone i w przypadku spełnienia warunków nagrody są przyznawane.
- otrzymujemy premie za publikacje
- takie sa regulaminy
- Istnieją nagrody Rektora za wybrane osiągnięcia, również przy podwyżkach wynagrodzeń uwzględniane są osiągnięcia naukowe.
- dodatek motywacyjny i coroczna nagroda rektora
- Jak się samemu napisze wniosek o nagrodę dla siebie to podpisze :)
- Dostrzega, czy odpowiednio nagradza - to zupełnie inna sprawa. W grę wchodzą jedynie nagrody rektora, o innych motywatorach trudno mówić.
- W poprzedniej kadencji władz wydziału, nagrody były na porządku dziennym, obecnie prawie ich nie ma.
- Raczej tak.
- Przy dotychczasowych podwyżkach przyznawana mi dodatek motywacyjny. Otrzymałam też nagrodę Rektora.
- co tu uzasadniać? tak i już
- są ustalane zasady nagród rektora za tytuły naukowe oraz za dużą publikacyjność
- Nagrodę Rektora można uzyskać tylko co dwa lata, nawet jeśli ma się dobre osiągnięcia co roku.
- To jednak stosunkowo niskie kwoty
- Czasami. To nie jest kwestia binarna.
- Mój nowy przełożony tak.
- osoby o najwyższych osiągnięciach są corocznie nagradzane przez rektora, można wystąpić z wnioskiem o dodatek motywacyjny
- zdaża się
- Przełożony zgłasza do RW/Dziekana, i to na szczeblu wydziału zapadają wiążące decyzje.
- Otrzymywałem nagrody rektora za działalność dydaktyczną
- lecz rzadko.
- -
- Rektor bardziej niż pomniejsze rangi przełożonych.
- co rocznie otrzymuję dodatek motywacyjny za osiągnięcia publikacyjne
- Bezposredni przelozony tak, ale jest bezsilny, bo Rektor mojej jednostki wprowadzil zasade, ze jeśli pracownik w danym roku otrzymal nagrodę naukowa (najczęściej za publikacje), to już zadnej innej uniwersyteckiej nagrody dostać nie może (chyba według zasady, ze każdy pracownik musi cos dostać, wiec dla każdego po jednej). Ponieważ ostatnio co roku moje publikacje zdobywaly nagrody, wiec moje inne osiagniecia (dydaktyka, aktywność konferencyjna), choć zauważone przez przelozonego, nie zostały nagrodzone.
- tylko poprzez dodatek motywacyjny. Do nagrody rektora nie mam szans się zakwalifikować - na wydziale jest 50 zgłoszeń, wybiera się z nich kilka, raczej nie z mojej specjalności.
- Czasami
- "Dostrzeżenia" są natury werbalnej, nagrody finansowe zlikwidowano z powodu braku środków. Dodatek motywacyjny powinien być przeznaczony dla młodych naukowców.
- Mamy możliwości składania podań o przyznanie nagród i, w miarę możliwości, są one rozpatrywane pozytywnie
- Stara się ale mają ograniczony budżet trudno przełożonemu mi pomóc.
- Tak, stara się.
- Dodatek motywacyjny tak, nagrody nie
- Przełożony dostrzega, ale ze względu na przyjętą zasadę, że funkcyjni (członkowie dyrekcji Instytutu) są wyłączeni z nagród, nie mam z tego powodu dodatkowych gratyfikacji, nawet w postaci zmniejszenia pensum
- Raz dostałem nagrodę rektora, dodatków motywacyjnych nie ma
- Tak, ale to są symboliczne kwoty względem nakładu/czasu pracy. Lepsze stawki są za wykonywanie podstawowych obowiązków niż dodatkowych samodzielnych inicjatyw
- Tak, dostałam roczny dodatek do pensji za publikacje. Ale nie dostałam żadnego wyróżnienia z okazji osiągnięcia najwyzszej możliwej oceny w ocenie pracowniczej.
- Owszem, nagrodą jest zwykle dobre słowo, bo pieniędzy zwykle brakuje. Generalnie jednak jestem egoistą, pracuję dla siebie i z ciekawości, a nie ku chwale przełożonego lub instytucji..
- Jednorazowo tak.
- dodatków motywacyjnych nie ma, ale istnieją nagrody
- Tylko nagrody rektora
- Miałam nagrodę rektorską.
- Tak, ale liczba osób jest bardzo mocno ograniczona.
- Jak mi się należy nagroda, to ją dostaję
- Ale nie jest to częste
- Przełożony dostrzega ale nie zawsze nagradza finansowo, w miarę możliwości.
- Jednostka (a właściwie Instytut) oferuje dofinansowanie do przyszłorocznych badań osobom, które w ubiegłym roku opublikowały artykuł/artykuły, w wysokości 1 pkt ministerialny=40 zł ; w jednostce nigdy nie było dodatków motywacyjnych; w jednostce od około 5-6 lat, brak jest jakichkolwiek nagród, związane jest to ze złą sytuacją finansową jednostki)
- Istnieje system dodatków czasowych za osiągnięcia naukowe.
- Otrzymałem dodatku finansowe z funduszy rektorskich.
- Nie narzekam, system nagród w moim instytucie jest przejrzysty i sprawiedliwy, decyzje są podejmowane kolegialnie.
- Dodatki motywacyjne są niewielkie; a te, które są, są dzielone jawnie i sprawiedliwie
- Otrzymałem nagrodę rektora za publikację monografii naukowej (publikacja doktoratu).
- Brak jest systemu motywacyjnego w strukturze wynagrodzeń. Możliwością przyznawania nagród dysponuje rektor.
- zależnie od liczby uzyskanych punktów za publikację, raz na rok dodatek motywacyjny, możliwość uzyskania nagrody Rektora za publikacje
- Jednak pula nagród jest mała i maleje z roku na rok.
- nagrody rektora - sama podejmuję te inicjatywę ale kierownik katedry chętnie podpisuje
- W miarę mozliwości
- Kilkakrotnie otrzymywałam nagrody.
- Nie otrzymałem żadnych dodatków czy nagród w ciągu ostatnich 6 lat
- Nikt nic nie dostaje, bo nie ma ani złotówki na nikogo.
- Wręcz przeciwnie. Nie widzi, nie słyszy. Marginalizuje moją osobę mimo oczywistych osiągnięć. Nigdy nie dostałam żadnej nagrody, nawet pocieszenia:)
- Nie ma dodatku motywacyjnego
- Przełożony to niestety osoba, która konkuruje z podwładnymi, również o fundusze
- jest spoza Polski i dba przede wszystkim o "swoich"
- zabrano mi dodatek motywacyjny przy wprowadzeniu nowych stawek
- NIE!!!!!bojkotuje i niszczy toleruje tylko swoich tzn.rodzine i ma ulubienice
- Kierownik mnie dyskryminuje. Nagrodę Rektora wywalczyłem osobiście u Rektora przez pół roku.
- Jeszcze się nie zdarzylo, żebym dostała gratyfikacje pomimo osiągnięć
- Z instytutu od ostatnich pięciu lat nie wyszedł żaden wiosek o nagrodę. Dodatek motywacyjny naliczany jest wg formularza podanego przez władze rektorskie, i to jest dobre, jednak rozpatrzenia zaakceptowanych wniosków dokonuje szefową wraz z wicedyrektorem...
- tylko raz otrzymałam dodatek motywacyjny, a potem na poziomie dziekanatu zaczęły się krętactwa i pominięto w obliczeniu połowę moich publikacji, aby mi nie przyznać dodatku motywacyjnego; gdy interweniowałam, to dziekan mnie totalnie olał i nie rozpatrzył mojego wyjaśnienia (nawet ukrywał się przede mną)
- Nigdy nie dostałam dodatku motywacyjnego. Moja prośba o podwyżkę spotkała się z odmową Dziekana. Dostałam dwie nagrody Rektora i jedno stypendium dla adiunktów (wszystkie nagrody po 5tys. złotych brutto).
- mimo corocznych znaczacych osiagniec dodatek motywacyjny uzyskalam tylko raz
- Nie ma dodatków motywacyjnych, nie ma premii, nie ma niczego. Jedyne nagrody rektora obejmują 1-2 osoby, które w ciągu roku zdobyły najwięcej punktów lub cytowań. Moja dyscyplina jest niestety nisko punktowana, przegrywam z innymi.
- Dodatek motywacyjny jest przyznawany na poziomie wydziału, brak jakichkolwiek jasnych i dostępnych kryteriów. Otrzymałam go 2 razy, za każdym razem było to zaskoczenie, nie wiedziałam za co. Jest tajemnica poliszynela ze dodatkowo regularnie dostaje szefostwo
- Ha ha ha ha :) Dobre :)
- Brak dodatków motywacyjnych. Nagrody rektora są na bardzo niski poziomie, co nie motywuje wogóle do działania. Praca naukowa jest pracą społeczną i można je traktować raczej jako hobby. Póki to się nie zmieni nie ma co myśleć o wysokim poziomie polskiej nauki.
- ostatnio zostałam nagrodzona za organizację Gali dla studentów - dużego przedsięwzięcia
- Nigdy nie dostałam nagrody za swoje badania, ksiązki, artykuły.
- liczą się tylko punkty za publikacje
- Bezpośredni przełożony dostrzega, ale nie ma w tym zakresie kompetencji, a Rektor (czy raczej komisja rektorska) określił takie zasady wypłaty dodatków motywacyjnych i nagród, że sami twórcy tych zasad chyba nie za bardzo je rozumieją.
- System motywacyjny na uczelni w zasadzie nie istnieje - każdy dostaje po równo niezależnie do uzyskiwanych rezultatów. Nagrody rektora są przyznawane rokrocznie (dodam, iż taką nagrodę otrzymałam trzykrotnie), ale ich wysokość w żaden sposób nie wynagradza nakładu pracy, którą wkłada pracownik w swoje osiągnięcia naukowe. Ich wysokość można raczej uznać za symboliczną (porównując chociażby z wysokością rocznych bonusów przyznawanych w sferze biznesu) i nie stanowią one w zasadzie większego bodźca motywacyjnego. Generalnie można powiedzieć, że pracę naukową wykonuje się dla "dorobku" i własnej satysfakcji, w żadnym wypadku dla gratyfikacji finansowych.
- Nie ma takich dodatków, ani nagród rektora. Tylko przy podwyżkach pensji z MNiSW wprowadza się kryteria dorobku naukowego.
- nie ma dodatków, a o nagrodę rektor można starać się samemu
- Doktoranci nie otrzymują żadnych dodatków.
- Nagrody rektora - tak. Wcześniej - dodatkowe środki z funduszu katedry dla osób z nagrodami rektora, do przeznaczenia na wyjazdy / publikacje. Obecnie - brak takich zachęt, z uzasadnieniem: "brak środków"
- Jestem eliminowana w systemie nagradzania
- Nie, ponieważ Uczelnia nie posiada środków finansowych
- Nigdy takiego czegoś nie było, może dlatego że mój przełożony jest za razem rektorem.
- Nawet przy wypełnianiu ankiety [ oceniającej za 3 lata] przełożony nie dopisał mi 5 pkt, pomimo b. znacznego dorobku naukowego [publikacje] i organizacyjnego.
- Nie stosuje się nagradzania za badania naukowe. Kryteria nagradzania w tehlj kategorii są jedynie uznanowie.
- na uniwersytecie nie ma dodatku motywacyjnego.
- Nie ma takiej możliwości jak dodatek motywacyjny
- Dodatek motywacyjny jest stanowczo za niski a na nagrody są przyznawane niewielkie środki.
- NIESTETY NIE DOSTRZEGA I NIE POPIERA
- Nigdy nie otrzymałem nagród finansowych.
- Jestem zatrudniony na stanowisku postdock w projekcie. W zakładzie z działalności statutowej środki dla tego typu pracowników nie są przeznaczone. Co oczywiscie jest absurdem, gdyż moje publikacje przyczynają się do rozdziału środków otyrzymywanych przez zakład.
- oczywiscie, ze nie, raczej postrzega zagrozenie i odpowiednio je karze
- Nie, w uczelni mnie zatrudniającej ani w żadnych innych uczelniach w kraju moje wyniki naukowe od lat nie są doceniane i nie jestem za nie nagradzana nawet słownie.
- Dostrzega, ale nie ma środków, może jedynie popierać moje starania.
- Motywacyjne można otrzymać tylko raz w roku i to ok. 3 tys., co to za motywacja.
- Wladze bezpośrednie do konca 2018 roku nie docenialy, docenialy za to władze wyższe (dziekan)
- Moja ostatnia książka nie została przedłożona do nagrody rektorskiej.
- Obowiązkowe nagrody za publikacje książkowe otrzymuję, ale nagrody za inne osiągnięcia, jak pozyskanie grantu, publikacje w zagranicznych i wysoko punktowanych wydawnictwach i czasopismach są zwykle ignorowane; w jednym przypadku dopiero interwencja zwierzchnika zwierzchnika spowodowała udzielenie nagrody za wyniki naukowe.
- Raz tak, raz nie.
- tylko czasami
- Tylko te, które są przez niego namqszczone i 'dzięki niemu' uzyskane. Wszystko inne jest deprecjonowane.
- Od kilku lat nagrody Rektora są przyznawane jedynie w formie dyplomów i uścisku ręki Dziekana.
- Mam wrażenie, że rzeczywistość świata nagród a jakość badań to dwa zupełnie rozbieżne zbiory, bez punktów wspólnych.
- Przełożony interesuje się tylko swoimi badaniami
- Przełożony nic nie wie o osiągnięciach, gdyż w przypadku takiej wiedzy jest sie na "cenzurowanym"
- finansowo nie , po wydaniu poblikacji awansowej była nagroda rektora - dyplom z podpisem JM, bez żadnej nagrody finansowej
- jedyne ważne osiągnięcia naukpowe to osiągnięcia przełożonego et consortes. Moje prace są pomijane całkowitym milczeniem, nawet gdy publikowane sa w najwyżej punktowanych czasopismach JCR
- nie ma szansy, bo formalnie nie może
- żadnej podwyżki zapowiadanej przez min. Gowina nie dostrzegam, nagrody rektorskie - tak
- Nagrody i uznanie są tylko dla przyjaciół kierownika.
- Zwyczajowo szef nie wnioskuje o nagrody sam dla siebie. Kto tę ankietę układał? Może na końcu znajdę metryczkę...
- nawet jezeli docenia, to ma za malo pieniedzy .
- Wręcz przeciwnie. Nagradzani są tylko niektórzy, nie wiadomo wg jakich kryteriów
- Uzasadnienie jest zawsze jedno: wydział nie ma pieniędzy.
- Przyznam, że to boli mnie wyjątkowo mocno. Mimo świetnych publikacji (na tle innych pracowników jednistki) nie otrzymałem nigdy żadnego dodatku.
- Wydaje mi się, że moje wyjazdy zagraniczne finansowane ze środków prywatnych nie były zauważane, więc przestałam wyjeżdżać, a prywatne środki przeznaczam na potrzeby rodziny.
- Przez 20 lat pracy naukowej nigdy nie otrzymałam żadnego dodatku motywacyjnego, nie wiem, co to jest. Nagrody rektorskie, owszem, nawet czterokrotnie. Nijak się to jednak nie ma do obrazu osoby "bez osiągnięć naukowych", jaki był przez lata wytwarzany przez moich przełożonych. Systematycznie ignorowali kolejne wydawane przeze mnie książki, zachowywali się tak, jakby nie słyszeli o żadnych moich osiągnięciach. Zaskoczył mnie przelew większej sumy pieniędzy na konto, bo nie miałam pojęcia o otrzymaniu nagrody rektoskiej - nikt mnie o tym nie poinformował, nie było żadnego symbolicznego uścisku ręki, a pozostali koledzy na pewno nie wiedzieli o moim "wyróżnieniu". Skąd takie strategie "zarządzania nauką"? Czy tak trudno to zmienić?
- Mój przełożony dostrzega moje osiągnięcia, ale nie znajduje to odzwierciedlenia w wynagrodzeniu
- Po uzyskaniu habilitacji - Uniwersytet wymaga od pracowników opłaty za dyplomy(!), a jedyną nagrodą jest przedłużenie zatrudnienia. Kiedyś były nagrody i stypendia rektorskie, które spełniały rolę motywacyjną, teraz - nie ma nic.
- Stara się za wszelką cenę negować wszystko, co robię, choć co roku wykazuję znaczna liczbę publikacji w międzynarodowych czasopismach i mam bardzo szeroko zakrojoną współpracę międzynarodową.
- Brak jakiegokolwiek uznania osiągnięć naukowych przez bezpośredniego przełożonego. Brak nagród.
- Nagrody tylko dla ludzi w układzie. Dorobek nie ma tu żadnego znaczenia, bo mozna przyznać nagrodę za publikacje w wydawnictwach podwórkowych a pominąc publikacje w prestiżowych wydawnictwach.
- Nie, nagrody rektora są przyznawane bardzo wąskiej grupie osób.
- Przełożony nie złożył wniosków o przyznanie dodtaku motywacyjnego czy nagrody.
- Rzadko kiedy jest dobre słowo.
- Od 10 lat nie otrzymałem nagrody, mimo że mam znaczące osiągnięcia
- Największa bolączka! Do nagród są jedne i te same osoby bez względu na osiagnięcia
- Są osoby, które inni szefowie bardziej promują i za nimi lobbują
- Brak nagród uzasadnia się tak, że skoro mam granty, to i tak mam pieniądze, a trzeba dać tym, co "mało robią, ale może się zachęcą".
- Od 7 lat w UZ Rektor zabrał fundusz nagród. W poprzednich kadencjach wielokrotnie otrzymywałem nagrody finansowe za osiągnięcia naukowe.
- Żadne moje osiągnięcia (granty, publikacje, stypendia zagraniczne) nie były nigdy nagrodzone.
- nie przyznano mi nagrody Rektora (za habilitację) i nie podano powodów
- reguły są mało przejrzyste, raczej arbitralne i.... sterowane
- Dodatki motywacyjne nie są w gestii przełożonego, ale wynikają z regulaminu premii i nagród uchwalanego przez Radę Wydziału.
- Przełożony nie zna moich osiągnięć naukowych. Nie interesuje się nimi.
- Samodzielnie należy o to zabiegać.
- Nagradza je finansowo, ale do sformułowania "odpowiednio" jest bardzo daleko.
- Nie. O ewentualne nagrody starałem się z pominięciem kierownika.
- Nagrodę rektora uzyskałem, ale zgłoszenia były przyjmowane na zasadzie otwartej. Są rodzaje nagród, gdzie trzeba zostać zgłoszonym, ale nigdy przełożóny nie sugerował, że "może tak Pana zgłosimy...". Ale nie jestem tez wybitną jednostką jeśli porównuję się z kolegami.
- bezpośredni przełożony nie ma takiej możliwości
- Mój przełożony mnie bardzo ceni, ale nie może odpowiednio wynagradzać, bo nie ma z czego. Polityka naukowa MNiSzW nastawiona jest na promocję miernoctwa.
- Moje badania nie są zbieżne z dziedziną kierownika i w niczym mu nie służą
- system nagradzania na poziomie uczelni stanowczo niewystarczający, na poziomie wydziału - brak, na poziomie instytutu - w miarę niewielkich możliwości dofinansowane są badania, wyjazdy konferencyjne osób aktywnych
- Nie ma czegoś takiego jak dodatek motywacyjny. Są punkty w ankiecie oceny pracownika.
- W tym obszarze jest zmiana na gorsze. Przełożony w ogóle nie gratyfikuje finansowo starań. System nagróg rektora (których dotąd byłem regularnym beneficjentem) został zmieniony tak, że niezmiernie trudno będzie uzyskać nagrodę za działaność naukową, za to wysoko punktowane są działania organizacyjne (i w obszarze rozwoju kadr) zarezerwowane głównie dla kadry profesorskiej.
- Jednostka w której pracuję, ze względu na kłopoty finansowe zrezygnowała z finansowych gratyfikacji. Nie stosuje również gratyfikacji honorowych...
- Nigdy nie było takich praktyk na naszej uczelni
- Zasady przyznawania nagród rektora nie są jasne. Pracownicy bywają zaskoczeni decyzjami przełożonych. Np.: za monografię zawsze przyznawana jest nagroda rektora. Nie dostałam...
- Nie dostałam takiej nagrody nigdy (choć po otrzymaniu tytułu profesora przyznano mi z puli Rektora nagrodę obligatoryjną za wczesne uzyskanie tytułu).
- rektor doceniał - było stypendium naukowe, ale to już nie działa, albo może działa lecz dyrekcja to załatwia niejawnie
- wprost przeciwnie!
- Mój przełożony jak do tej pory nagradzał wszystkich pracowników zgodnie ze stażem pracy, a nie wynikami naukowymi. Nie mam finansowej motywacji do pracy (za wyjątkiem tej związanej z zewnętrznymi grantami).
- dostrzega, ale mówi, że nie ma pieniędzy
- mój szef raczej nie ma takich możliwości/dostępu do środków finansowych spoza katedry
- czy istnieje na naszych uczelniach coś takiego jak program motywujący i nagradzający pracowników? jeśli coś takiego nawet istnieje to asystentów raczej nie dotyczy.
- bezpośredni przełożony nie zauważa, nie nagradza, nieraz Dziekan, Rektor sam dostrzega i wysuwa wniosek o odpowiednie nagrodzenie, mam publikacje na liście A
- Pewnie gdyby miał pieniądze to by doceniał. Dodatek motywacyjny to fikcja, a nagroda rektora jest tylko dla starszych profesorów.
- Anonimizacja
- O co pytacie? Chyba o kosmos. To przechodzi takie sito, że po tym procesie jest kompletnie wypaczone.
- Jedyną nagrodę otrzymałem po uzyskaniu stopnia doktora habilitowanego w 2013r inni za podobne osiągnięcia otrzymują nagrody co dwa, trzy lata
- Przeciwnie - dyskredytuje się wszystkie moje osiągnięcia (zawsze i wszędzie).
- Często ilość publikacji niekoniecznie dobrych czyli o niskim if lub nie z listy filadelfijskiej przeważa nad tymi dobrymi, których przygotowanie wymaga więcej czasu
- Dostrzega jak najbardziej, nie nagradza, bo nie ma czym - nie dysponuje środkami na takie nagrody
- Często ponadprzecietne osiągnięcia naukowe są niemile widziane na wyższej uczelni
- Mój kierownik ma zasadę, którą określa następująco: "Jeśli ktoś z pracowników w swoim sumieniu uznaje że zasługuje na nagrodę, proszę o przygotowaniu wniosku w imieniu kierownika i przedstawieniu go do podpisu". W ramach tej zasady na początku roku akademickiego 2018/2019 za publikacyjność kierownik podpisał wniosek dla kolegi, o którym wiedział doskonale iż w dorobku posiada publikowanie cudzych wyników jako własne prace.
- Dodatek motywacyjny na uczelni nie istniał, gdy pracowałem. Nagrody Rektora były raczej dla znajomych.
- Podczas studiów doktoranckich tak - były stypendia dla najlepszych, które zostawały przyznawane na drodze konkursowej. Nagrody dla pracowników przyznawane są za zgodą szefa katedry i niestety ma tu miejsce kumoterstwo i manipulacje (np. osiągnięcia jednej osoby przypisywane są innej).
- nie wiem
- Dostaję nagrody Rektora - odznaka, dyplom i uścisk ręki. Podobnie od Pana Prezydenta RP. W 20 letniej karierze tylko jeden raz udało mi się wraz z całą grupą pracowników otrzymać nagrodę za publikacje.
- dostrzega ale nie nagradza finansowo
- Niewielkie nagrody rektora są i tyle. Zadnych dodatkow motywacyjnych.
- Nasz dziekan też nie ma tytułu naukowego - więc kto kogo powinien oceniać? O nagrody się nie ubiegam, bo to śmieszne
- Właściwa odpowiedź to teraz tak, wcześniej nie. Dokładnie, jakieś dwa lata temu (czyli nie koniecznie ustawa 2.0) regulacje na mojej uczelni dot. dodatku motywacyjnego i nagród rektora uległy zmianie. Wcześniej, masa prac rocznie marnych punktowo, które nic nie wnosiły do oceny uczelni (słabe - daleko poza 3n), z kilkoma współautorami (spółdzielnie) robiło granicę nieosiągalną dla naukowców publikujących mniej ale dobrze. Obecny system dostrzega, że z punktu widzenia 3n jedna publikacja rocznie bez współautorów z jednostki ale dobra (co najmniej 30 pkt.) jest daleko więcej warta niż dziesiątki słabych. Z tego punktu widzenia uważam, że ustawa 2.0 idzie w dobrym kierunku - choć, jeżeli sloty mają zależeć od nieznanej punktacji już opublikowanych prac elementem loteryjnym w pierwszej ocenie stała się nie tylko jakość, ale i ilość prac/slotów.
- I tak i nie. Jednorazowy dodatek czy nawet przez rok w formie 100zł brutto. Z jednej strony istotnie jest to za rozwój naukowy. Z drugiej, podnoszenie kwalifikacji nie ma się nijak do pensji. Jest taka sama niezależnie od osiągnięć.
- częściowo - bezpośredni przełożony nie, nagrody Uczelni - tak (ponieważ jest transparenty system nagradzania osiągnięć)
- Pytanie o dwie rzeczy w jednym pytaniu to błąd multiplikacji. Przełożony dostrzega, ale ma ograniczone środki/możliwości nagradzania.
- Mój bezpośredni przełożony dostrzega moje osiągnięcia, jednak nie ma wpływu na dodatki i nagrody. Rektor dostrzega je bardzo rzadko. To głównie problem organizacyjny.
- Docenia nielicznych a kryteria są niejasne.
- To sie zmieniało i zmienia w zależności od obecnych władz.
- W moim instytucie przyznawane są nagrody rektora w zależności od dorobku. Nie ma innych mechanizmów motywacji
- Tak, zauważa. Z nagrodami bywa różnie.
- Czasami nagradza, tzw nagrodą Rektora, lub dodatkiem motywacyjnym wypłacanym na koniec roku kalendarzowego. Jednak kryteria zmieniały się każdego roku, a ostatnio w ogóle nie są znane, bo np. Pan Dziekan ogłaszana Radzie Wydziału , że nie musi uzasadniać faktu, komu przyznaje np. dodatek. Może faktycznie nie musi?
- suma powyższych uwag
- Wydział funduje najlepszemu roczny dodatek do pensji. Uczelnia - chyba nie.
- Dostrzega, ale nie nagradza
- Czasami, ale uważam że zbyt rzadko w porównaniu do innych.
- Różnie - dodatek motywacyjny jest ogólnowydziałowy i wniosek o niego składa każdy pracownik. W ciągu kilku lat przełożony tylko raz dostrzegł moje osiągnięcia, które zgłosił do nagrody rektora.
- Jeśli nieco wyższa pensja po osiągnięciu kolejnego stopnia naukowego zalicza się do tej kategorii, to tak. Inne formy "nagradzania" zdarzają mi się bardzo rzadko.
- Trzeba się samemu upominać o stosowne nagrody.
- Dostrzega ale nie nagradza
- Poprzedni przełożony - tak, obecny - nie
- Owszem dostaję nagrody rektora, ale kryteria ich przyznawania są niejasne. Moi, równie pracowici, koledzy nagród takich nie dostają. Poza tym w mojej uczelni nie ma dodatków motywacyjnych. Więc w zasadzie cała motywacja do owa nagroda rektora przyznawania wg widzimisię kolegium dziekańskiego.
- czasami
- Różnie - czasem tak, częściej nie. Częściej są one uzależnione od kwestii personalnych
- Są nagrody dziekańskie i rektorskie, ale pula finansowa jest mizerna.
7. Czy znasz w Twojej jednostce osoby, które są finansowo doceniane przez przełożonego (np. poprzez dodatek motywacyjny, nagrody rektora i inne), pomimo braku osiągnięć naukowych, w wyniku personalnych zależności?
362 GŁOSY 46,95% |
285 GŁOSÓW 36,96% |
124 GŁOSY 16,08% |
TAK
pokaż odpowiedzi |
NIE
pokaż odpowiedzi |
NIE MAM ZDANIA
pokaż odpowiedzi |
- test7
- Wystarczy, że pracownik jest wytresowany i dopisuje bezprawnie do publikacji kierownika katedry albo do grantu, ma dofinasowanie do badań. Kierownik zakupuje także sprzęt badawczy takiej osobie bez konsultacji z innymi pracownikami, którzy go nie dopisują. Na Uniwersytecie, gdzie pracuje króluje prywata, cynizm oraz dyktatura.
- Osoby będące "w łaskach" dziekana
- Oczywiście. Kilka osób "trzymajacych władzę" - tajemnica poliszynela.
- Są to zazwyczaj osoby z określonych kręgów koleżeńskich lub politycznych, ale również osoby przed emeryturą, które nie muszą z tego względu uczestniczyć w "wyścigu na punkty"
- Potarzają się ciągle te same nazwiska osób "współpracujących" z kierownikiem katedry
- mówię o tym głośno!
- Nawet nie staram się wiedzieć pewnie są
- Jest pracownik naukowo techniczny bez publikacji i bez doktora a ja mam publicznych i dr i jestem inz-techn.
- oczywiście - to zazwyczaj jest cała wypracowana przez lata polityka dopieszczania znajomych króliczka; do tego stopnia, że nagradzane są finansowo książki habilitacyjne, które otrzymały negatywne recenzje
- Znam osobę, która dostała nagrodę Rektora za osiągnięcia w dydaktyce za okres w którym nie prowadziła zajęć dydaktycznych.
- Tak, wszystko jest uznaniowe, zwłaszcza na poziomie Wydziału Historycznego. np. dofinansowanie do tłumaczenia wniosków habilitacyjnych.
- Bywają nagrody za działalność poza naukową. Nikt nie wie na jakiej zasadzie są one przyznawane.
- Osoba pracująca u nas od 3 lat, bez konkursu, przez 3 lata opublikowała 1 tekst. W tym roku otrzymała kwotę prawie 50 tys na wyposażenie pracowni, niby dostępnej dla wszystkich. Jednak sprzęt jest tak zaawansowany, ze nikt bez przeszkolenia nie może korzystać. Sprzęt jest zapisany na te osobę, nikt nie ma dostępu. Próby opracowania regulaminy trwają od kilku miesięcy. Ewidentny brak woli szefostwa.
- urlopy, dodatkowe kontrakty..
- promowanie "miernot" które w dawnym systemie nie ukończyłyby nawet studiów, a juz są po habilitacji
- Są osoby które dopisują się do publikacji przez co sztucznie podwyższają swój dorobek i wychodzą bardzo dobrze w rankingach
- Przykładem mogą być dzieci profesorskie lub co lepsze dzieci Rektorskie - wtedy to nawet publikacji nie trzeba pisać, bo zawsze ktoś gdzieś jakąś napisze.
- Personalne zależności determinują m.in. opiekę nad studiami podyplomowymi, które podlegają katedrze - bez względu na to, że istnieje w uczelni jednostka, która się tym zajmuje i w niej takie osoby są zatrudnione do opieki organizacyjnej takiej formy studiów.
- .
- Są takie osoby.
- Sam byłem beneficjentem
- Oczywiście znam. Im bardziej podległe przełożonemu, bez sprzeciwów wykonujące jego polecenia , mimo poczucia niesprawiedliwości to są doceniane.
- w mojej jednostce nie ma dodatku motywacyjnego
- no comment
- Uzasadnienie powyżej
- Wynika to z prywatnych układów i koligacji
- Są pracownicy którzy na tych samych stanowiskach mają różne wynagrodzenie.
- Poprzedni rektor to czynił
- Niestety nie mogę tego opisać.
- Jak wszędzie istnieje towarzystwo wzajemnej adoracji
- Oczywiście, były przyznawane nagrody bez żadnych kryteriów, według uznania przełożonego (Rektor, Dziekan).
- Dotyczy to głównie profesorów z grupy N0.
- 'uznaniowość' nagród za wybitne osiągnięcia
- Są osoby pobierające niewspółmiernie wyższe wynagrodzenie w porównaniu z osobami o podobnych lub większych osiągnięciach.
- Zdarza się, że osoby np z grona dziekana, otrzymują finansowy dodatek, ponieważ cały konkurs jest tworzony pod nich.
- W ramach kolesiostwa nagminnie wybrańcy są typowani do nagród, najczęściej za zorganizowanie konferencji
- doktoranci kierownika
- To jest niestety standard.
- Nagrody rektora rozdzielane są "po uważaniu"
- Całe lata tak było w naszym zakładzie.
- działania te nie będą klarowne do chwili braku właściwych procedur przyznawania takich motywacji. Najczęściej jest to uznaniowa procedura i co gorsza nie jawna.
- Bez jasnych kryteriów doboru osób do grupy nagradzanej
- Wielokrotnie tak było. Najczęściej koneksje rodzinne lub ja Tobie coś, to Ty mi to.
- Są to z reguły profesorowie i dr hab. i mam wrażenie, że nagrody są przydzielane po uważaniu i aby nikogo nie urazić.
- oczywiscie, wystarczy byc dobrym w zakladowa/uczelniana polityke, gdzie towarzystwo wzajemnej adoracji tylko wymienia sie stolkami co wybory
- Osoby bez dorobku otrzymują nagrody z uwagi na zależności personalne.
- Tak, niektóre osoby dostają dodatkowe nagrody pieniężne.
- Są pracownicy z niskim dorobkiem uzyskujący nagrody, lub uzyskujący je za nieistniejące/niejasne dokonania
- W obecnej sytuacji, grupa osób spolegliwych względem dyrekcji i rektora jest wyraźnie faworyzowana.
- Do konca 2018 było to normą.
- Było kilka osób wyraźnie preferowanych przez dyrekcj, mimo słabych wyników.
- Znam takie osoby. Trudno to inaczej uzasadniać. Trwa to od dwudziestu paru lat.
- Pomaga w tym przynależność do organizacji typu Solidarność i stowarzyszeń uniwersyteckich. Żenada!
- Te osoby są na tyle niesamowite, że same się tym chwalą.
- Tak, osoby ponizajace się przed sprawujacym funkcję dyrektora
- Odmawiam. Zbyt personalne.
- Zawsze znajdą się takie kryteria aby nagrodzić znajomych królika.
- najczęściej cwaniacy i lizusy
- Nagrody Rektora są przydzielone wg kryteriów głównie towarzyskich, moim zdaniem.
- Liczą się głównie układy towarzyskie.
- tak, nasze nazwiska zostały wyczytane na Radzie Naukowej
- Są takie osoby, które wciąż jeżdżą po konferencjach i twierdzą głośno, że za własne pieniądze.
- Absolutnie tak, nagminnie.
- Znam, nazwiskami sypać nie będę
- Jeżeli mówimy o poziomie jednostki podstawowej uczelni, odpowiedź jest - nie. Na poziomie uczelni - mam wrażenie że się zdarza.
- Osoby nic nieznaczące w nauce otrzymują nagrody.
- Nagroda rektora za działalność dydaktyczną - regularnie nominowanie osób o słabej dydaktyce.
- Zdarza się że nagrody dostają osoby bez osiągnięć naukowych.
- Decyzje przełożonego oderwane są od osiągnięć naukowych. W przypadku dwóch osób o podobnych osiągnięciach naukowych nagradzana jest ta, która pozostaje w przyjacielskich układach z przełożonym.
- Np poprzez wybiórczy dobór pracowników do udziału w projektach finansowanych zewnętrznie.
- Dodatkowe pieniądze przydzielane są wedle kaprysów władcy instytutu.
- Mozna przyznać nagrodę za publikacje w wydawnictwach podwórkowych
- decydująca jest doń sympatia
- Środki na wyjazdy, konferencje, szkolenia.
- Nie będę komentować
- Nie są to oficjalne nagrody ale np wypłąaane dodatkowe pieniądze w ramach umowy
- Kolega dostał nagrodę po roku pracy, inni żadnej przez lata.
- są to najczęściej osoby, które na skinienie szefa angażują się w adninistrowanie ("nauką")
- decydują koneksje
- Przyznawane nagrody za pozorne lub nie przynoszące efektów działania.
- Nie przez dodatek, ale przez zgodę na dofinansowanie różnych działań. Np. Wydanie książki, czy publikacji w zachodnim czasopiśmie, udział w konferencji, itp.
- Dziekan wypłaca wybranym "kolegom" nagrody.
- Nie są to sprawy jawne.
- poprzez przedłużanie zatrudnienia
- donoszą lub sieja intrygi - to wystarcza żeby być w grupie uprzywilejowanych
- ukrywa się to głównie w zakresie "zasług organizacyjnych" itp.
- znam takie osoby. Nic nie robią, ale dostają wsparcie finansowe
- Wszystko związane jest z układem osobowym w instytucie.
- raczej przez uwypuklanie swoich wątpliwych zasług, niż przez personalne zależności
- tak, wydatki niektóre są utajniane
- Klika
- Kablowanie to dobra metoda od dawna. Może od razu sporządzić ankietę dla inwigilacji.
- Jest to grupa osób blisko związana z przełożonym
- W mojej Katedrze znaczenie miały niestety zarówno zależności towarzysko-personalne, jak i ściśle rodzinne!
- również rekrutacja odbywa się na ww. zadsadach
- Tak - dr inż. Paweł Krzaczek mimo publikowania cudzych prac pod własnym nazwiskiem został nagrodzony na wniosek kierownika Katedry Energetyki i Środków Transportu za publikacyjność.
- Nie. Dodatki motywacyjne w mojej jednostce nie funkcjonują, a kryteria nagród rektora są jasne - nagrody zależą od liczby punktów za publikacje. Inna sprawa, że bardzo często spotyka się marne publikacje w wysoko punktowanych czasopismach (przynajmniej w mojej dziedzinie).
- Nie znam.
- Nie znam
- Nie ma takich przypadków
- Nie znam takich przypadkow, ale znam przypadki, kiedy kilka słabych publikacji (mala ilość punktów z listy MNiSzW) jest wyżej oceniana niż mniejsza ilość dobrych publikacji (z wyższą iloscia punktów z listy MNiSzW).
- Moja uwaga dotyczy sposobu formułowania pytań w ankiecie. Nie rozumiem jak mam uzasadniać odpowiedz tak lub nie. Zadają państwo pytanie rozpoczynające się od słowa czy i oczekują wyjaśnienia. Nawet od studentów na etapie przygotowania prac licencjackich oczekuję wyższej poprawności metodycznej i nie pozwalam na takie układanie pytań.
- to są informacje tajne
- ale niadekwatne do listy osiagniec gratyfikacje juz tak
- Brak takiego systemu
- nie ma takiej możliwości, wnioski o nagrody są omawiane (i szczegółowo uzasadniane) na posiedzeniach rady instytutu
- pracownicy traktowani są równo
- Nie znam, bo ja nawet nie chcę tego wiedzieć! Nie potrzeba mi dodatkowych frustracji, jakie wynikłyby z posiadania takiej wiedzy. Może tak gdzieś jest, a może nie.
- -
- Nie w wyniku personalnych zaleznosci. Raczej z powodu opisanej powyżej zasady, często ci, którzy najbardziej zasługiwali na wyróżnienie, nie mogli go dostać, bo otrzymali już nagrody na innym polu. Nigdy jednak nie zdarzylo się, by nagrody finansowe trafila do kogos pozbawionego jakichkolwiek osiagniec.
- Bieda rozkłada się równomiernie.
- Bez komentarza.
- to są sprawy niejawne
- Ale też nie przyglądałam się pod tym kątem innym pracownikom.
- we wczesniejszym miejscu pracy, tak, tak było.
- Jak mam uzasadnić, że nie znam? Kto tę ankietę itd?
- Zasady przyznawania nagrod rektora są transparentne.
- Rektor toleruje wybrane osoby funkcyjne o zerowych osiągnięciach naukowych w ciągu ostatnich kilkunastu lat.
- Ale takie informacje są zawsze ukrywane.
- Nie znam bo dodatki i kryteria nie są jawne
- Nie.
- Nie znam takich przypadków, i nie wydaje mi się, aby działało to w tę stronę. Ogólnie mam wrażenie, że gratyfikacje finansowe zostały bardzo mocno ograniczone.
- Odwrotnie - znam osoby bardzo dobre naukowo, które nigdy nie zostały docenione. To taki mobbing w białych rękawiczkach.
- Nie znam takich osób, w moim instytucie nie ma dodatków motywacyjnych, nagrody są przyznawane za określone osiągnięcia.
- Nie ma takich osób, bo nie ma takich środków - a w każdym razie nic o tym nie wiem
- Środki rozdzielane są według ogólnie znanych zasad i przy "otwartej kurtynie"
- nie wiem
- trudno powiedzieć, bo tego typu sprawy (jako sprawy personalne - RODO) nie ujrzały światła dziennego. Zdarzały się przypadki uznaniowości, ale po protestach i propozycjach ujęć regulaminowych jest ich zdecydowanie mniej
- Ciężko powiedzieć. Raczej tak, ale to są raczej moje domysły wysnute na zasadzie "nikt z doktorantów - oprócz doktorantki dyrektora - nie prowadzi zajęć"
- a jak ocenić, czy osiągnięcia ktoś ma słabe?
- Kwestie finansowe są utajnione. Ale wieść gminna niesie, że przypadki takie zdarzają się i wcale nie należą do rzadkości. Głównie jest to związane z bardzo niejasnym systemem oceny dorobku.
- Jest taka sytuacja, ale nie chodzi o brak osiągnięć tamtej osoby, jak o to, że w jej rozwój jest włożony największy wysiłek i wsparcie ze strony przełożonego. Zatem potem ma osiągnięcia i jest doceniana finansowo.
- Nie mam tej wiedzy.
- nie wszystkie gratyfikacje są w pełni klarowne - ale być może nie znam istotnych uwarunkowań.
- Nie wiem jak to globalnie wygląda.
- Wydaje mi się, że personalne zależności odgrywają pewna rolę, ale nie mam wglądu w całość osiągnięć współpracowników, więc nie chcę wyciągać jednoznacznych wniosków.
- nie mam wglądu w inne Instytuty w mojej jednostce
- Nie znam wysokości zarobków innych osób w Katedrze.
- nie mam takiej wiedzy
- dodatek motywacyjny nie jest przyznawany wg kryteriów naukowych
- j.w
- nie są to informacje podawane publicznie do wiadomości wszystkich
- Słyszałam, że niektóre osoby otrzymały pokaźne stypendium doktoranckie ze względu na personalne zależności.
- Nie ma informacji, kto np. uzyskał podwyżkę
- nie mam takiej wiedzy
- Ciężko powiedzieć. Uważam, że nagrody nie opierają się merytorycznych osiągnięciach, więc trudno ocenić na czym się opierają. Niekoniecznie są to personalne zależności.
8. Czy starałeś się o pozyskanie finansowania badań naukowych z funduszy zewnętrznych? (Jeżeli tak, to czy miałeś wsparcie swojej jednostki w tych staraniach).
610 GŁOSÓW 79,12% |
125 GŁOSÓW 16,21% |
36 GŁOSÓW 4,67% |
TAK
pokaż odpowiedzi |
NIE
pokaż odpowiedzi |
NIE MAM ZDANIA
pokaż odpowiedzi |
- Brak wsparcia
- Samodzielnie piszę granty. Wsparcie mam ze strony administracji Uczelni w kwestiach formalnych.
- Miałem tylko małe wsparcie
- Brak wsparcia ze strony jednostki
- Wsparcie administracyjne uczelni było symboliczne.
- nie, nie miałam wsparcia jednostki
- Tak, miałam wsparcie.
- nie otrzymałam wsparcia
- Wsparcie ogranicza się do podpisania dokumentów, ale dzieje się to zawsze jako wielka łaska.
- Nie miałem wsparcia gdyż osoby z mojej jednostki również konkurują/konkurowały te środki
- Została złożony podpis kierownika katedry na odpowiednich dokumentach
- raczej nie (na poziomie Instytutu na 100% nie, na poziomie wyższym przysłowiowa niby-kurtuazja
- Tak ale dla osób 40+ jest to trudne. Zaniechałam gdy z NCN przyszły kiedyś anonimowe recenzje nieadekwatne do treści
- Dla jednostki najważniejsze jest pozyskanie zewnętrznych grantów, lecz nie wspierają w tym, a jedynie oczekują wyników
- Starałam się na własną rękę.
- Dopiero drugi projekt zgodzili się na wysłanie ale z niechęcią.
- Otrzymałem środki zewnętrzne wyłącznie dzięki własnym staraniom i zabiegom...
- Nie, nie miałam takiego wsparcia.
- nie było żadnego wsparcia, tylko szantaż zmuszający do pisania projektów grantowych, byleby doszedł do drugiego poziomu recenzowania
- Wsparcie związane z redagowaniem wniosków grantowych czy wniosków o zagraniczne staże jest, ale mam wrażenie, że kolejki są coraz dłuższe, bo i karuzela grantowa rozkręca się coraz bardziej...
- Odbyły się nieodpłatne szkolenia dotyczące pozyskiwania grantów badawczych. Szkolenia były dobrze rozreklamowane i nie było problemu z brakiem miejsc dla chętnych. Ponadto naukowcy są wręcz zmuszani do prób pozyskania grantów badawczych przez swoich przełożonych.
- Tak, miałem wsparcie w postaci oceny prawidlowości wniosku do NCN.
- Tak, w ciągu pięciu ostatnich lat zdobyłam 6 grantów, w tym jeden indywidualny. Z pozostałych 5 UAM otrzymał około 30% kosztów pośrednich. Cała zdobyta przeze mnie kwota to 1.4 miliona złotych (Sonata, OPUS, 2 granty H2020, grant Fundacji na Polsko-Niemieckiej Fundacji na Rzecz Nauki). Nikt nie skonsultował ze mną wydatkowania środków z kosztów pośrednich. Nikt mi nie przyznał ani złotów z tych środków. Moje pytania w tej sprawie spotkały się z arogancką odpowiedzą Dziekana, że on się z nami niczym dzielić nie będzie, bo to jego środki i on decyduje na co je przeznacza.
- stalam sie, nie mialam wsparcia
- Nikt nie pomaga, wszędzie widoczne jest niezadowolenie. Fundusze zewnętrzne oznaczają więcej pracy np. dla administracji.
- Od początku kariery zawodowej od 2007 roku regularnie uzyskuje granty, dofinansowania, stypendia. Współpracuję z podmiotami zewnętrznymi (instytucje kultury). Kwoty, które tam zarabiam przeznaczam na realizacje badań.
- bez wsparcia instytucjonalnego
- jak długo większość grantów będzie dedykowana jedynie pokoleniu tzw. "młodych naukowców" czyli roszczeniowych karierowiczów z mizerną wiedzą, zaś osoby 40+ z solidnym wykształceniem zdobytym w dawnym systemie są skazane na wegetację
- Tak
- I nic to nie dało
- Otrzymałem grant z NCN, bardzo małe wsparci jednostki
- Tak starałem się 5-krotnie. Uczestniczyłem nastu grantach naukowych. Jestem obecnie kierownikiem jednego projektu. Nigdy nie otrzymywałem wsparcia. Sytuacja ta trochę się zmienia z uwagi na zatrudnienie 2 nowych osoby odpowiedzialnych za pozyskiwanie funduszy. Jednak 2 operatywne osoby na całą uczelnię są zasypywane pytaniami i jest to bardzo wąskie gardło w pozyskiwaniu środków.
- Starałem się złożyć grant do NCN jednak stwierdziłem, że to nie jest "gra warta świeczki" i zrezygnowałem.
- Jednostka była pomocna
- Wnioski o projekty - wsparcie w Instytucie, ale nie z uczelni.
- Tak. Pomoc uczelni była znikoma. Teraz trochę się to zmienia, ale w natłoku zmian ustawowych nie ma na to czasu.
- OPUS, IVF i in.
- Uzyskałam dwa grany OPUS z NCN. Zadnego wsparcia ze strony uczelni nie ma. Dla uczelni liczy się jedynie 30% dochod z tego grantu.
- Miałam pomoc ze strony najbliższej przełożonej.
- Starając się o finansowanie zewnętrzne, korzystałem z opłaconych prywatnie firm konsultingowych. Pracownicy Uczelni odpowiedzialni za pozyskiwanie środków zewnętrznych nie posiadają odpowiedniej wiedzy, natomiast Ci spośród nich którzy ją posiadają zajmują się wyłącznie grantami ogólouczelnianymi.
- pisałam i skłądałam czterokrotnie grant i nic uczelnia tym się nie interesuje kazdy pracownik indywidualnie musi zadbać, nauczyć się pisać granty, napisać , złożyć grant
- Niestety wsparcia w pozyskiwaniu finansiwania zewnetrzego na mojej uczelni nie ma. Otrzymane wsparcie zewnętrzne to w 100% zasługa badacza, nie administracji, która została powołana właśnie do pomocy.
- Tak aczkolwiek niewystarczające ale to wynika z słanego zarządzania uczelnią.
- starałem się i wsparcie było.
- Żadnego wsparcia.
- Administracja jest niekompetentna na etapie poszukiwania środków i przygotowaniu wniosku, na etapie realizacji popełnia błędy, za które odpowiada koordynator projektu
- bez wsparcia jednostki
- Dwa pytania w jednym. Miałam wsparcie, choć tylko administracyjne.
- Brak wsparcia
- Wsparcie polega na przeszkadzaniu i utrudnianiu poprzez formalizowanie i proceduryzowanie
- Niewielkie, ale mi nie przeszkadzali
- Nie miałem wsparcia
- Niewielkie , uczelniana administracja nie ma motywacji ani nie ma umiejętności niezbędnych do tego by wspierać pracowników naukowo-badawczych, którzy jeszcze wykazują aktywność
- bez wsparcia jednostki
- Nie było to silne wsparcie jednostki, ale powiedzmy, że jakieś tam było...
- Miałem wsparcie, m.in. w zakresie przygotowania niezbędnej dokumentacji
- Miałem wsparcie aczkolwiek mogło być wieksze
- Oficjalnie tak, specjalna podjednostka itp. Ale nieoficjalnie niestety wszystko sam.
- proces utrudniony przez procedury wewnętrzne dot. analizy ryzyka takich projektów i biurokratyczne procedury
- Bez wsparcia
- brak wsparcia
- Ze wsparciem w działaniach jest gorzej, chociaz sa osoby , które szczerze i chętnie pogamają w np. wypełnianiu wniosków (ale to sa jednostki głównie z niższego szczebla). Zwyklej liczę na siebie.
- przygotowanie projektów czasochłonne, często trwające kilka miesięcy a często druga strona (współudziałowiec z tzw. otoczenia gospodarczego wycofuje się w ostatniej chwili, nie chce ujawniać wszystkich informacji dot. prowadzącej działalności gospodarczej od strony finansowej)
- Wsparcie ograniczyło się do działań administracyjnych
- Kilkakrotnie pozyskałem takie finansowanie. Uczelnia w żaden sposób nie pomogła mi - co więcej pomniejszyła te środki potrącając z nich kilkadziesiąt procent na swoją rzecz
- Nie
- Wielokrotnie. Kilka razy z sukcesem, ale zasadniczo to mój osobisty sukces, lub sukces zespołu merytorycznego. Wkład uczelni (w sensie administracyjnym) żaden, a nawet czasem bardziej przeszkadzano niż pomagano.
- Nie uzyskałam wsparcia jednostki. Aplikowałam o granty do NCN oraz Regionalnego Programu Rozwoju Województwa
- brak kompetentynch osób odpowiadających na pozanaukowe aspekty grantów
- sama przygotowywałam wnioski
- Pomimo początkowych trudności i pewnych zawirowań w jednostkach ogólnouczelnianych, obecnie jest naprawdę zadowalające wsparcie
- Miałem wsparcie, ale w ograniczonym zakresie.
- Wsparcie ze strony jednostki obejmowało wyłącznie kij, bez marchewki.
- Granty
- brak wsparcia
- Uczelnia rzuca kłody pod nogi: istnieje zarządzenie rektora, nakładające obowiązek złożenia kompletnej informacji o planowanym wniosku grantowym na miesiąc (sic!) przed terminem jego złożenia. Oczekiwany jest w tym momencie np. ostateczny budżet i umowa konsorcjum. Osoba, która pisała to rozporządzenie, w życiu chyba nie składała wniosku do Komisji Europejskiej, skoro nie wie, że budżet zmienia się do ostatniej chwili. a umowę konsorcjum podpisuje się PO otrzymaniu finansowania.
- Żadnego wsparcia nie miałam oprócz ogólnej deklaracji władz uczelni, że wsparciem służy Dział Badań Naukowych. Wsparcie to było (i nadal raczej jest) iluzoryczne i ogranicza się do przysyłania maili o kolejnych konkursach na granty.
- wsparcie było bardzo słabe
- dwukrotnie otrzymałem dofinansowanie
- Każdy stara się indywidualnie o pozyskanie finansowania badań naukowych z funduszy zewnętrznych, bez żadnego wsparcia swojej jednostki. Natomiast po pozyskaniu środków na projekt badawczy są ograniczenia ze strony uczelni odnośnie możliwości uzyskania odpowiedniego wynagrodzenie do włożonej pracy.
- uczelnia nie pomaga, osoby pracujące w dziale badań naukowych nie są kompetentne
- Cześć danych została wypełniona przez Uniwersytet
- Jednostka jest mocno zaangazowana w pomoc w tworzeniu budzetu i pomoc w tworzeniu wnioskow.
- wszystko robione samodzielnie, bez wsparcia ze strony jednostki, po uzyskaniu grantów zagranicznych brak wsparcia ze strony administracji uczelni w przygotowaniu wyjazdu (umowa, druk A1 etc), ponownie: wszystko robione samodzielnie
- Całość formalności związanych z opracowaniem każdego wniosku, niezależnie od instytucji finansującej, spoczywa na pracowniku naukowym - mimo istnienia poszczególnych działów administracyjnych. Podobnie jest z realizacją projektu niestety.
- Formalne i z dużymi oporami
- Pomoc przy przeglądaniu dokumentów
- Tak - w zakresie administracyjnym
- tak
- Nie miałem wsparcia, ani żadnej pomocy.
- Nie miałem wsparcia w procesie pozyskiwania środków.
- Nie miałem wsparcia swojej jednostki w tych staraniach.
- brak wsparcia
- Jest od tego dział projektowy.
- Ale nie otrzymałem. Układy zewnętrzne są BARDZO ważne.
- Pomoc dotyczyła kwestii formalnych.
- samodzielne skladanie wniosku bez wsparcia merytorycznego
- Obecnie jest takie wsparcie poprzez biuro projektów uczelni.
- wsparcie rektoratu, nie mojej jednostki
- Samodzielne działania są kluczowe,
- Jeżeli wsparcie jest równoznaczne z wymaganymi podpisami pod wnioskami to tak. Poza tym wszystko trzeba zrobić samemu.
- Jednostka przez cały czas widzi problem, Panie z działu projektów nie chcą pomóc czekają na gotowe, a jak coś zle się wpisze to ciągle są nie zadowolone. Osoby z działu CTT podobnie. Rozliczanie wniosków to jest utrudnione ponieważ samemy trzeba załatwiać papierologię nikt nie pomoże.
- Wsparcie było bardzo słabe
- Bez wsparcia
- Brak wsparcia
- Tak, była pomoc przy korekcie i wysyłaniu grantów do NCN.
- Pomoc w formalnych aspektach aplikowania
- Kłody pod nogi ze strony jednostki macierzystej i wyrzuty ze strony jej administracji, że im tylko roboty dodaję.
- Wsparcie w pozyskiwaniu zewnętrznych środków szczątkowe - wszystko aplikujący musi zrobić sam, pomoc ma charakter formalny (i zwykle bardzo przedłuża procedurę).
- Minimalne wsparcie.
- Na etapie habilitacyjnym wystąpiłem o GRANT min. nauki i szkol. wyż. i otrzymałem go.
- Niestety nie umożliwiono mi zlozenia grantu z 10% wkladem własnym.
- Nie
- Brakuje wsparcia w zakresie doradztwa.
- Dział obsługi badań działa bez zarzutu.
- Miałem wsparcie.
- Nie. Uczelnia z zasady nie pomaga a jej ingerencja polega na przeszkadzaniu lub nawet nie pozwalaniu (!) rozliczenia pełnej kwoty dofinansowania z źródła zewnętrznego pomimo poprawności rozliczeń!
- Owszem, miałam wsparcie działu finansowego, co nie zmienia faktu, że i tak praca nad wnioskiem zajęła mi półtora miesiąca upiornych czynności biurokratycznych oraz kosztowała 700 zł za tłumaczenie na angielski. Grantu naturalnie nie dostałam, bo w tym konkursie na całą historię i archeologię przyznano słownie SZESNAŚCIE grantów. Zresztą zadanie, które miało być realizowane z grantu, byłabym w stanie wykonać taniej, gdybym nie musiała np. uwzględnić haraczu dla uczelni wpisanego w każdy grant.
- Wsparcie jednostki w pozywskywaniu srodkow wewnetrznych jest adekwatne.
- Była to współpraca zagraniczna, administracja raczej nie wspierała w działaniach, we wszystkim widziała problem, przetwarzanie umowy trwało bardzo długo i groziło zablokowaniem projektu, ostatecznie umowa podpisana
- Brak wsparcia
- Kilkakrotnie starałam się o granty (dwukrotnie grant otrzymałam). Nie otrzymałam jednak żadnego wsparcia ze strony jednostki.
- na naszej uczelni takie wsparcie jest mocno zinstytucjonalizowane
- Wsparcie jednostki raczej występowało.
- Nie było żadnego wsparcia.
- Większość wykonywanych badań prowadzę w oparciu o fundusze zewnętrzne. Sa one pozyskiwane w ramach współpracy z zakładami branży przetwórstwa mleka i mięsa. Niestety rzadko kiedy można to udokumentować przepływem środków przez uczelnię. Powód jest prosty, koszty narzutów oferowane przez Uczelnie (32%) są mało atrakcyjne dla przedsiębiorstw.
- Administracja wydziału nie pomaga w pozyskiwaniu środków zewnętrznych.
- wsparcie bardzo słabe
- Szef Katedry nie wspiera starań pracowników o fundusze zewnętrzne. Po zdobyciu przeze mnie grantu na realizację projektu za granicą naciskał na mnie, żebym przesunęła wyjazd ze względu na dydaktykę w Katedrze (nie było problemów ze znalezieniem zastepsta po mojej odmowie).
- Wsparcie administracyjne tak ale nie bezpośredniego przełożonego
- Wsparcie było marne
- promowane są wyłącznie konkursy NCN
- Z grantów NCN. Jednostka wspiera w wysłaniu wniosku
- Wsparcie działu nauki
- Pozyskiwane fundusze były poza jednostką, więc trudno liczyć na wsparcie
- Nie
- Nie miałem wsparcia. Wręcz zniechęcenie do składania takich wniosków.
- nie mialam wsparcia
- Tak nawet nawet czterokrotnie uzyskałem finansowanie projektu
- tak, starałam się, jednak nie miałam wsparcia ze strony jednostki
- Tak miałem wsparcie
- Nie otrzymałem wsparcia uczelni.
- Wsparcie było znikome - jedynie pomoc biura projektów w aspektach formalnych wniosku.
- jasne, niestety szef promotor ucinal je za piec dwunasta
- Wsparcie jednostki pochodziło z ogólnouczelnianej jednostki, centralnej dla wszystkich wydziałów
- Wsparcie merytoryczne jest żadne, a administracyjne mizerne i niefachowe.
- Miałem wsparcie administracyjne, ale minimalne.
- NIE MIAŁEM WSPARCIA MOJEJ JEDNOSTKI
- Wsparcie jest minimalne, brakuje wsparcia od strony formalnej
- tak, ale jeszcze na dawnych warunkach - wsparcia nie miałem
- Starałem się. Wsparcie związane z obsługą biurokratyczną jest o niebo lepsze w ostatnich latach. Współczynnik sukcesu jest na tyle niski, że przestało mi się opłacać aplikować, bo szkoda czasu (zwykle wakacji, przerw świątecznych poświęconych na przygotowanie), który wolę poświęcić rodzinie. Używam też zależnych od mnie NGOsów do starania się o granty.
- ale bez wsparcia jednostki
- całość wniosku łącznie z przygotowaniem budżetu była na barkach zespołu badawczego. Ze strony rektoratu otrzymałyśmy pomoc w zakresie sprawdzenia wniosku pod względem formalnym oraz pomoc w zakresie pozyskania niezbędnych podpisów władz uniwersytetu.
- Tak miałem wsparcie.
- Tak, dział projektów krajowych był pomocny.
- Za wsparcie uważam dobrą pracę pionu administracyjnego
- -
- Jednostka tłumaczyła się ze swej indolencji sposobami rozmaitymi. Wsparcia nie było, ale były przeszkody.
- Błędnie ułożona ankieta: dwa pytanie w jednym punkcie. Nie ma możliwości udzielenia odpowiedzi zgodnej ze stanem faktycznym.
- Tak
- Zawsze!
- Brak wsparcia
- małe
- Bez wsparcia
- Ogromne wsparcie i zaangażowanie z uczelni macierzystej, natomiast Narodowy Fundusz Rozwoju Humanistyki projekt odrzucił mimo iż uzyskał od 5 recenzentów ocenę 100/100, a od jednego 98/100. Dostrzegam poważną nieprawidłowość w ocenach wniosków w NPRH.
- Starania o fundusze zewnętrzne są mile widziane, ale nie są wspierane przez przełożonych oraz administrację.
- Otrzymałam finansowanie z zewnątrz, bez reakcji czy docenienia przez dyrekcję
- Nie miałem wsparcia.
- Uzyskałąm wsparcie w stopniu podstawowym (formalnym)
- Bez wsparcia
- Tak uzyskałam wsparcie.
- Wsparcia zbyt dużego nie było, ale nie było przeszkód, co też wazne.
- Mam całkiem niezły rekord tego typu działań, zakończonych sukcesem, jednak zawsze miałem wrażenie, że takie działania są traktowane jako moje prywatne. A poza tym skoro już uzyskałem fundusze zewnętrzne to nie potrzebuję wsparcia od uczelni.
- Miałem wsparcie
- bez żadnego wsparcia
- Działy administracji i "grantów" w mojej uczelni charakteryzuje niechęć do pracy i minimalnego zaangażowania. Może jedna osoba wykazuje zaangażowanie i chęć do pracy a reszta zachowuje się jak sprzedawca w dziale mięsnym sklepu bez towaru za PRL albo w najlepszym razie jak ordynator obleganego przez pacjentów oddziału pobierający opłaty za wizyty prywatne.
- I "tak".
- Projekt przygotowałam w konkursie NCN, ale nie było wsparcia finansowego (np. na tłumaczenie projektu na wskazany język obcy )
- Tak starałam się. Tak miałam wsparcie.
- czy miałeś wsparcie swojej jednostki w tych staraniach - tak
- ERC Starting Grat, ERC Consolidator. Wsparcia w jednostce nie otrzymalam.
- Miałem wsparcie.
- Nie
- Tak (z sukcesem). Miałam wsparcie
- Tak, ale tylko jeśli nie wymagało to finansowego wkładu własnego jednostki
- Nikogo to za bardzo nie interesowało.
- Bez wsparcia mojej jednostrki
- we wczesniejszym miejscu pracy żadnego wsparcia. w przypadku realizacji takich badań człowiek jest/był sam od wszystkiego - faktury, praca sekretarki, tłumaczenia, badania, latanie po podpisy, pieczątki, dostarczanie i tłumaczenie korespondencji z zagranicy bo administracja nie zna języków obcych ani zasad dot. transferu funduszy. Doswiadczenia z wczesniejszego miejsca pracy.
- Miałem wsparcie techniczne z dziekanatu.
- Starałam się, ale nie miałam wsparcia. Grant mimo to dostałam, ale nie miałam wsparcia wydziału przy jego rozliczaniu.
- tak, staram się o granty NCN i dostaję wsparcie
- Jednostka przeszkadza i tworzy dodatkowe bariery i problemy.
- W ramach możliwości i ogólnej indolencji biurokracji akademickiej. Kto tę ankietę...
- Jednostka w ogóle się tym nie przejęła, ale uniwersyteckie biuro ds. badań naukowych działa bardzo OK i było kompetentne i pomocne
- Tak i miałem przy tym wsparcie.
- miałem wsparcie
- Tak, wsparcie praktycznie zerowe, które polegało jedynie na sprawdzenie czy odpowiednio wyliczone zostały koszty pośredni (!) i zebraniu pieczątek.
- Jest pani która pomaga przy wypełnianiu wnioski grantowego
- Tak, ale brak pomocy ze strony uczelni, potem problemy z rozliczeniem - błędy w wystawianych dokumentach, jak umowy itp.
- Kilkukrotnie występowałem o środki zewnętrzne, nie uzyskałem żadnego wsparcia. Raz mój wniosek o grant przez błąd pracownika działu administracyjnego przepadł.
- Wyłącznie w formie pieczątki. Jednostka nie zatrudnia nikogo kto zajmuje się pomocą w pisaniu grantów czy choćby regularnym informowaniem o możliwościach pozyskania dofinansowania.
- granty KBN
- Tak
- Biorę udział w projekcie NCN
- Tak. Jednostka zawsze popiera pozyskiwanie funduszy z zewnątrz.
- Starałam się, nie miałam wsparcia. Kafeteria nie uwzględnia takiego wariantu.
- Tak, miałam wsparcie
- Jeśli wsparcie polega na podpisach przedstawicieli władz, to tak.
- Zewnętrzne finansowanie moich badań było traktowane jak moja prywatna sprawa. Nawet propozycja składania grantu ERC zupełnie nie wywarła wrażenia na moich przełożonych; nie usłyszałam nawet słownej zachęty. Co więcej, badania realizowane za granicą były traktowane jak sprzeczne z interesem Wydziału, czemu sprzyja sytuacja, w której punkty parametryzacyjne za osiągnięcia osób przebywających na urlopie bezpłatnym nie były zaliczane do wyników naukowych jednostki. Ostatecznie właśnie finansowanie badań z funduszy zewnętrznych i prowadzenie ich za granicą doprowadziło do mojego odejścia z polskiej uczelni. Nikt nie zdobył się na potraktowanie takiej sytuacji w kategoriach wzbogacania nauki polskiej i budowania jej przyszłej doskonałości naukowej. Dlaczego zatem ktokolwiek miałby takie starania popierać?
- Jedyna pomoc to przekazanie dokumentów do jednostki która ma wspierać badania naukowe i w moim imieniu uzyskanie podpisów od Rektora na gratach.
- Jednostka nie wsparła mnie merytorycznie ani administracyjnie.
- Nie mozna pytac o dwie rzeczy na raz! Jak mam odpowiedziec, jak na pierwsze pytanie odpowiedz brzmi "tak" a na drugie "nie"?
- Minimalna pomoc ze strony Wydziału
- Wszystkim musiałam zajmować się sama; jednostka tylko wyciągnęła ręce po koszty pośrednie z grantów, które pozyskałam i dopisała sobie je do rozliczenia przy parametryzacji.
- Trudno to nazwać wsparciem.
- Nie, uczelnia udziela minimalnej pomocy w staraniach się o finansowanie zewnętrzne, sprowadzające się do sprawdzenia wniosków pod względem formalnym (a i tu zdarza się popełniać błędy).
- Tak
- Brak współpracy
- Pomocy nie było.
- Wsparcie kadry administracyjnej Rektoratu jest zadowalajace w konkursach krajowych.
- Tak, zawsze moja jednostka dofinansowuje w połowie takie wnioski
- Zero wsparcia ze strony jednostki, z łaską wypełniane rekomendacje, zero pomocy w sprawach administracyjnych.
- Nie było wsparcia jednostki
- W jednym przypadku
- Tak, jak najbardziej
- Pod kątem administracyjnym - tak.
- Nie.
- Zdecydowanie tak. Specjalny sekretariat ułatwia starania o granty oraz dopomoga na każdym etapie. Jest to ogromne ułatwienie i duża motywacja.
- Jeśli chodzi o wsparcie to nić szczególnego się nie wydarzyło. Osoba przygotowująca wniosek jest zostawiona sobie.
- Nie dostałam wsparcia.
- Żadnego wsparcia, tylko pani (pół etatu) księgowa od badań sprawdziła wyliczenia.
- Nie miałem wsparcia.
- tak, było wsparcie
- Żadnego z jednostki naukowej, ale uzyskałem grant z NCN.
- Na pierwsze pytanie odpowiedź brzmi tak, ale na drugie nie- nie można tego zaznaczyć odpowiednio, więc pytania należałoby rozdzielić.
- Wystarczające
- wsparcie jest wybiórcze
- Mamy dział obsługi grantów, który działa coraz lepiej z roku na rok. Starałam się o kilka grantów i kilka dostałam
- przynajmniej nie było blokowania
- Żadnego wsparcia nie było.
- Otrzymałam dwie nagrody w Stanach zjednoczonych: w 2014 r. i 2018 r. W pierwszym przypadku dostałam dofinansowanie wys. 3.000 pln.
- jeśli projekt nie jest zbyt kosztochłonny, a wymaga wkładu własnego jednostki ok 20%, to jednostka zgadza się na współfinansowanie
- Nie miałam wsparcia jednostki.
- Miałem, ale w bardzo ograniczonym zakresie.
- duże
- Pewne wsparcie istnieje, ale nie jest wystarczające.
- Miałem, istnieje specjalna komórka i pracownik, zajmujący się wspomaganiem badaczy w pozyskiwaniu grantów i kierowaniu nimi finansowo i formalnie.
- List polecający.
- nie było to wsparcie mające znaczenie praktyczne
- Wsparcie konieczne od strony formalnej.
- Nie mam wsparcia merytorycznego jednostki w tych staraniach.
- Znów fatalnie skonstruowane pytanie - czy w każdym pytaniu muszą być nawiasy, które zmieniają znaczenie pytania???
- Nie miałem wsparcia
- Bez wsparcia ze strony jednostki
- Wsparcie jest uzależnione od wysokości kosztów pośrednich. Centralę tylko interesuje to.
- otrzymanie środków z funduszy zewnętrznych przy obecnym systemie przeprowadzania konkursów np. NCN jest niezwykle trudne, nawet przy wsparciu jednostki. A tak właściwie co to jest "wsparcie jednostki"?
- Pomoc ogranicza się do działu zajmującego się grantami i sprawdzenia poprawności wniosku. Wszelkie tłumaczenia wykonuje za własne pieniądze.
- Tak. Na przykład w ciągu ostatniego roku uczestniczyłem w składaniu trzech projektów (zespołowych, w tym dwóch międzynarodowym). Uczelnia formalnie zapewniła wsparcie organizacyjne (nie wsparcie finansowe), jednak w praktyce większość działań odbywa się na zasadzie "dostarcz nam dokumenty, my je przejrzymy".
- Tylko formalne.
- granty krajowe i zagraniczne.
- starałem się, (granty z NCN i NCBiR) ale kilka razy dostałem odmowę
- Nie miałem wsparcia. A wręcz zdobywanie niezbędnych podpisów trwało zbyt długo, bo ktoś robił problemy lub przetrzymywał dokumenty.
- Wnioski o grant pisze się samemu. Jednostka pomaga przy sporządzaniu kosztorysu - ze względu na narzuty.
- pomoc w pozyskiwaniu grantow
- Tzn. np. granty NCN? Tak, otrzymałam grant. Wsparcie - tak, od administracji (sprawna obsługa, trafne wskazówki itp.). Przełożeni zwykle żadnych grantów nigdy nie mieli - zwykle ustawiają się w pozycji recenzentów - nie można zatem liczyć na ich wsparcie (raczej krytykę, demotywującą).
- nie miałam wsparcia ze strony kierownika zakładu, wręcz przeciwnie. Wiedząc, że przygotowuję projekt obciążał mnie dodatkowymi obowiązkami
- 2 razy od roku 1991 skorzystałam z pomocy UW
- Starałem się o grant z NCN, ale nie miałem wsparcia jednostki. Cały ciężar sporządzenia wsniosku spoczywał na mnie.
- Tak - dodam, że oceniam to wsparcie wzorowo.
- starałem się, uzyskałem, ale jednostka nie wsparła mnie w całym procesie.
- Brak wsparcie, projekt do NCN trzeba tłumaczyć z własnych pieniędzy.
- Wsparcie jest b. nikłe.
- za uzyskanie finasowania grantu - dodatkowe punkty do corocznej oceny
- Jednak bardzo mały odsetek wniosków o grant kończy się sukcesem.
- nie mialem wsparcia
- Tak starałam się kilku krotnie o fundusze zewnętrze, wsparcie jednostki jest praktycznie żadne mimo istnienia jednostek które powinny pomagać w pisanie wniosków najczęściej nie odbierają telefonów, na email odpowiadają z dużym późnieniem, raczej utrudniają niż pomagają i odsyłają po informacje do NCN.
- Tak miałem wsparcie mojej Uczelni
- Wsparcie też trzeba sobie "wychodzić"
- Tak, administracyjne
- Tak
- Nie
- Brak wsparcia
- brak wsparcia
- nie miałam wsparcia
- Wsparcie? Dobre. Raczej kłody.
- nie miałam wsparcia jednostki, również podczas realizowania grantu
- Wsparcie ograniczone do kwestii formalnych
- Wielokrotnie składałam aplikacje do KE (łącznie 18 projektów), z tego uzyskałam akceptację KE dla 6 projektów. Jako, że zawsze byłam zapraszana do wzięcia udziału w danym projekcie to przygotowywałam naszą część badawczą sama, czyli nie oczekiwałam dodatkowej pomocy ze strony kierownictwa Katedry/uczelni, choć była ona deklarowana (Dział współpracy z zagranicą). Po uzyskaniu projektu otrzymywałam pomoc administracji uczelni w przygotowywaniu sprawozdań finansowych.
- Wsparcie jednostki polegało na podpisaniu i wysłaniu wniosków grantowych.
- Nie oceniam tego negatywnie ale nawet jak starałbym się częściej to tak i tak byłoby to niewystarczające do prowadzenia działalności naukowej na poziomie światowym.
- miałem wsparcie pozorne
- Fundusze ncn - pomoc w przygodami kosztorysu projektu
- Starałem się, ale nie miałem wsparcia ze strony uczelni. Raczej urzędnicze podejście do wniosków, czyli tylko ocena i wskazywanie błędów. Całość za każdym razem byłem zmuszony przygotowywać samodzielnie.
- Tak, starałam się, nie, nie miałam żadnego wsparcia, ani finansowego, ani merytorycznego, ani organizacyjnego
- Tak, miałem wpsarcie jednostki od strony administracyjno-finansowej.
- Jak dotąd bezskutecznie. Trudno jest zmontować zespół badawczy, brak kompetentnych osób w administracji uczelni, które powinny się zajmować wsparciem w tym zakresie.
- W mojej jednostce działa Sekcja Obsługi Badań.
- Wielokrotnie zdobyłam finansowanie z funduszy zewnętrznych ale bez żadnej pomocy ze strony jednostki w której pracuję. Teraz zmuszono mnie do odpowiedzialności za badania bez wpływu na wydatkowanie funduszy finansowych i nikogo na uczelni nie obchodzą żadne zgłaszane nieprawidłowości. Uczelnia od 8 miesięcy uchyla się wypłacenia gratyfikacji za prace badawcze zrealizowane na rzecz projektu.
- Żadnego wsparcia nie mamy. Granty otrzymują (jedna osoba ma ich po 3-4!!) przecież tylko "zasłużone" jednostki, jak UW, czy UJ (czasami jakieś inne uczelnie dla potwierdzenia reguły).
- starałem się bez wsparcia
- Moja jednostka nie wspiera w żaden sposób próby zdobycia finansowania projektów naukowo-badawczych (brak wsparcia merytorycznego, w tłumaczeniu projektów na język angielski, korekty budżetu etc.).
- Wsparcie jednostki było zdecydowanie niewystarczające, ale było obecne (jednak zaznaczam nie) może warto zróżnicować możliwości odp. w ramach skali?
- Nie starałam się, z dwóch powodów: 1) prawdopodobieństwo otrzymania grantu jest niewielkie, a nakład pracy (zwłaszcza w dziedzinie biurokracji) związany z wnioskiem duży; mam za dużo innych obowiązków w pracy, aby móc poświęcić np. miesiąc czy dwa na napisanie wniosku, który potem może być odrzucony przez jakiś drobny brak formalny; 2) wsparcie mojej uczelni przy składaniu wniosków o zewnętrzne granty jest żadne.
- Granty najczęściej mogą zdobyć młodzi naukowcy.
- nie starałam się
- Raczej nie. Uczelnia teoretycznie pomaga, ale w praktyce to wygladą różnie, np. dział prawniczy nie zna języka angielskiego i trzeba tłumaczyć wszystkie umowy na język Polski. Wydłuża to znacznie procedurę, zabiera niepotrzebnie czas, a czasami uniemożliwia złożenie i realizację projektu. Ewidentna patologia w dzisiejszych czasach.
- Jest ona pewne, ale pracowałem za granicą i w porównaniu ze wsparciem tam to w Polsce go nie ma.
- jest za duża biurokracja wewnętrzna
- Nie jestem w stanie czasowo tego zrobić ale rozważam na przyszłość. Nie ma wystarczającego wsparcia administracyjnego i przygotowanie wniosku w zakresie pozamerytorycznym kosztuje ogromna ilosc czasu
- Doświadczyłem szeregu utrudnień w prowadzeniu grantu NCN.
- Tak, starałam się - wsparcie ze strony uczelni jest znikome.
- Bardzo nie lubię żebrać, a ubieganie się o finansowanie z funduszy zewnętrznych jest w mym odczuciu formą mocno upokarzającego mnie żebractwa. Zatem nie ubiegam się o takie środki. Przed laty naukowiec ze Szwajcarii uzyskał dla mnie grant ze Swiss National Science Foundation. Skoro byłam bardzo grzecznie zaproszona do współpracy, zaproszenie przyjęłam. Ze strony polskich naukowców taki zaszczyt nigdy mnie nie spotkał.
- Starałem się jednakże wówczas wsparcie ze strony jednostki było praktycznie zerowe. Obecnie sytuacja się poprawiła
- Dawniej uzyskiwałem owo finansowanie, ale potem przez szereg lat brałem udział w ocenie wniosków w NCN i uważałem, że występowanie o grant w tej sytuacji byłoby nieetyczne. Potem uznałem, że młodym naukowcom granty są potrzebniejsze. Zresztą mechanizm przyznawania grantów zraził mnie skutecznie do składania wniosków.
- nikogo to nie obchodzi
- a jakie dydaktyk ma szanse? czy ma je w ogóle?
- dotąd nie było mi potrzebne finansowanie zewnętrzne; planuje z niego skorzystać, a Dziekan mojej jednostki zapewnił wspracie (pomoc) fachowca w zakresie formlanego opracownia wniosku.
- Z doświadczeń w innym miejscy pracy - wiem,że to tylko strata czasu.
- Nie starałem się. Być może dlatego, że moja jednostka w żaden sposób nie wspiera wnioskodawców. A samo złożenie wniosku - przecież praco- i czasochłonne - nie jest w ogóle doceniane i nie liczy się w ocenie rocznej.
- Grant międzyuczelniany odrzucono ze względu na "małą liczbę publikacji przyszłego przewodniczącego na ten temat"; grant dotyczył zupełnie do tej pory nieopracowanego tekstu; wniosek był interdyscyplinarny.
- Nie mozna otrzymac wsparcia gdy jest sie spoza kliki
- Moje starania były blokowane w fazie planowania
- Moje starania o wsparcie uczelni przy pozyskaniu funduszy zewnętrznych zostały negatywnie odebrane
- Starałem się, ale czyniłem to bez oczekiwania pomocy ze strony jednostki, a często nie informując o tym.
- Kiedyś przyznano mojej grupie grant. Od chwili gdy jestem pracownikiem samodzielnym, pisząc wspólny grant z Kierownikiem podjednostki, nie było żadnego wsparcia. Teraz nie występuję o granty, bo analiza komu i jak często są przyznawane granty daje wiele do myślenia.
- wówczas byłem na etacie starszego wykładowcy - a od tego stanowiska nie oczekuje się działalności naukowej
- Starałem się, wsparcie było zróżnicowane - od sprzeciwu do biernej akceptacji.
- Pytanie nie jest jednoznaczne i źle skonstruowane, ponieważ współpracując z zewnętrzną instytucją (a tak mi się zdarzyło) razem z tą instytucją występowałem o dofinansowanie
- Kiedyś, zaczynając swoją karierę przygotowałam wniosek do ówczesnego KBN na projekt trwający12 mcy. Otrzymałam odmowę bez możliwości zapoznania się z recenzjami. Po około półtorej roku - dwóch latach zaprzyjaźniona osoba pokazała mi sprawozdanie ze zrealizowanego grantu - komentując że cele i wyniki są zadziwiająco "podobne" do mojej tematyki. W sprawozdaniu znalazły się zdania identyczne z tymi, jakie były w moim, odrzuconym wniosku. Więcej nie składałam żadnych wniosków o finansowanie. Po moim doświadczeniu wszelkie konkursu to dobre miejsce na "podebranie" pomysłów mało znanych/wpływowych osób przez osoby decyzyjne.
- Wsparcie moim zdaniem nie było wystarczające.
- Staram się, ale całość jest przypisana do mnie. Nie mam wsparcia jednostki.
9. Czy znane Ci są nieprawidłowości finansowe zaistniałe w Twojej jednostce? (Jeżeli TAK, podaj jakie).
206 GŁOSÓW 26,72% |
370 GŁOSÓW 47,99% |
195 GŁOSÓW 25,29% |
TAK
pokaż odpowiedzi |
NIE
pokaż odpowiedzi |
NIE MAM ZDANIA
pokaż odpowiedzi |
- przekręt na 1 000 000 zl, po rozmowie z rektorem pracownik powiesił sie nad Rawa obok uczelni
- Kierownik jako jedyny korzysta z funduszy Katedry na coroczne wyjazdy na konferencje naukowe do USA, na które zabiera rodzinę (3 osoby). Zabiera nowo zakupione laptopy do domu i przynosi je po kilku latach, kiedy zamówi kolejny nowy. Zakupuje sprzęt, z którego nikt nie korzysta, bo nie nadaje się do badań prowadzonych w Katedrze. Zakupów generalnie nie konsultuje z pracownikami. Ostatnio zakupił elektroforezę, która jest przydatna tylko jednemu konkretnemu pracownikowi, zatrudnionemu w Katedrze jako adiunkt, pomimo, że nie było godzin dydaktycznych. Przepisy uczelniane nie pozwalały na takiezatrudnienie, ale jak widać, to nie przeszkadzało władzy. Kierownik Katedry jest jedynym dysponentem środków, więc terroryzuje tym narzędziem pracowników.
- Oczywiście. Długo by opowiadać. Myślę, że nie tylko w mojej jednostce. Sprawy te są cyklicznie opisywane są w mediach (oczywiście w internecie:) ). W innych środkach przekazu są pomijane od lat!
- Opłacanie z pieniędzy projektu osób nie związanych z projektem na zasadzie zlecenia na wykonanie jakiś prac.
- Pieniądze wydawane są na spotkania kierownika katedry z jego znajomymi
- brak przestrzegania zasad prawnych i norm etycznych...
- nie wypłacanie delegacji pomimo zlecenia bo cytuję i tak wracałam do domu.
- Np. córka Prof otrzymała na badania kilka tysięcy złotych, gdzie innym odmawiano wszystkiego. Kiedyś katedry Dziekana miały na wszystko
- Niesprawiedliwe wynagradzanie
- Brak informacji o finansach instytutu. Zakłady nie mają przyznanych środków (np, wg punktów oceny parametrycznej), ale wg stosowanych przez szefową instytutu znanych jej kryteriów...
- to należny zgłaszać do CBA
- Przykładowo nie płacenie za prowadzenie dodatkowych zajęć dydaktycznych ponad ustaloną wcześniej iczbę.
- Tak, np. podpisywanie umów przy realizacji projektów z doktorantami i proszenie ich o przekazanie pieniędzy kierownikowi projektu. Podpisywanie umów przez Dyrektorów z sekretarkami na wyprowadzenie środków.
- niejasny podzial funduszy na udzial w konferencjach, tylko niektorzy maja prawo zapraszac gosci ktorym oplacany jest przejazd i nocleg, czy dofinanoswac swoje badania
- - zakup sprzętu, z którego nikt nie może korzystać i nie wiadomo, gdzie się znajduje - w punkcie 1 opisałam przypadek zasysania pieniędzy teoretycznie przeznaczonych na moje pole badawcze na rzecz pracowników zajmujących się zupełnie czymś innym - łatanie dziur finansowych na dydaktykę pieniędzmi przeznaczonymi dla pracowników
- Brak wiedzy ile jest środków na każdego pracownika, rozliczanie delegacji krajowych i zagranicznych przez dyrekcję (80% kosztów delegacji przypadają na 1 osobę)
- nepotyzm
- Finansowanie działalności starszych wykładowców, kosztem pracowników naukowych.
- W mojej jednostce miała miejsce sytuacja kiedy kierownik projektu NCN (obecnie dr hab) zlecał umowy zlecenia wykonawca grantu za wykonanie badań. Później oczekiwał tych pieniędzy dla siebie
- - Jak były badania własne to często tematy szły sobie a środki były dysponowane na inne działania. To była konieczność bo ilość środków na działalność dydaktyczną jest dalece niewystarczająca. - Wypisywanie lewych delegacji nawet w trakcie prowadzenia stacjonarnych zajęć dydaktycznych. - Start semestru z obciążeniem np. 300h i po wypracowaniu na koniec semestru jest robiona korekta o np. 40h - bo niby mniej studentów. Tyle że te 300h fizycznie było już zrobione ze studentami.
- Finansowanie konferencji zagranicznych osobom (zatrudnionym w wielkich korporacjach) doktorantom z zewnątrz - z uwagi na zależności personalne.
- Fikcyjne wewnątrzjednostkowe granty. Nieprzestrzeganie regulaminu pracy w zakresie finansowania działalności naukowej pojedynczych pracowników.
- jubileuszowe odbierane przez świeżo zatrudnione osoby w podeszłym wieku
- Kupowanie sprzętu laboratoryjnego, który nigdy nie pojawił się w jednostce.
- no comment
- Finansowanie kolegów profesorów z zagranicy
- Lepsze finansowanie dostaje doktorant za konferencje niż asystent wykonujący doktorat z wolnej stopy mający publikacje w renomowanych czasopismach.
- finansowanie osób nie uczestniczących w realizacji projektu badawczego
- Znane są przypadki gdy przełożony uzurpował sobie prawo do decydowania o wydatkach z grantu na poziomie wyższym od kierownika tego grantu. Ale sam osobiście tego nie doświadczyłem.
- Niejasny sposób finansowania zajęć dydaktycznych. Pieniądze formalnie przeznaczone na działalność badawczą zmuszeni jesteśmy wydawać na finansowanie dydaktyki.
- Były i takie, którymi zajmował się prokurator ale i sporo prywaty, poprzedni rektor
- nieprawidlowosci zwiazane z procedurami przetargowymi
- Przykłady: zmuszanie pracowników do podpisywania aneksów do grantów finansowanych z H2020 tak, by nie otrzymywali przewidzianego w grancie wynagrodzenia (pieniądze przejmuje uczelnia).
- Dopisywanie się do projektów w celu uzyskania korzyści finansowych.
- Przyznawanie środków własnym dzieciom zatrudnionym w jednostce , oczywiście w sposób zakamuflowany, realizuje się projekty bez merytorycznej oceny problematyki współrealizatorów , angażuje się administracje do realizacji projektów w czasie wykonywanej przez nich pracy...
- Środki które uczelnia otrzymała były przekazane jednostkom dopiero po pół roku z poleceniem wydania ich w dwa miesiące.
- podział środków na wypłatę nagród
- wole nie ujawniac zeby nie stracic anonimowosci
- absurdalny zakup wagi za 40tys zł
- Ustawiane przetargi, zakładanie włąsnych firm i realizacja 3/4 projektów przez własne firmy.
- Przydzielenie środków z DS, BW przydzielonych do Katedry wybranej jednej osobie
- Osoby na tych samych stanowiskach zarabiają albo mało ( dolna granica finansowania, zwykle są to osoby pracowite i oddane swojej pracy) zaś znajomi rektora na tym stanowisku zarabiają bardzo dużo ( górna granica finansowania, choć nie wykazują się zbyt dużymi osiągnięciami naukowymi czy pracowitością)
- Płacenie dodatkami za zajęcia ze studentami zagr. ERASMUS.
- Nieobiektywne pozycjonowanie skladanych wnioskow finansowanych przez uczelnie.
- Nietrafne inwestycje i bardzo wysokie koszty utrzymania niektórych obiektów, w wyniku czego brakuje pieniędzy na doinwestowanie jednostek mocnych naukowo
- widoczna jest uznaniowość
- Wypłata wynagrodzen z umów o dzieło i nakaz zwrotu pieniędzy kierownikowi grantu
- Wykorzystywanie funduszy jednostki w celach prywatnych.
- nie dopilnowane rozliczenie grantu
- Finansowanie badań osób niezatrudnionych, spokrewnionych z kierownictwem
- Na pewno w każdej jednostce jest tego mnóstwo, tylko wszyscy chowają głowy w piasek i dalej to robią.
- duża i nieznana mi część funduszy na badania pozostaje w gestii władz jednostki. o istnieniu tych funduszy dowiaduję się zazwyczaj przypadkiem, kiedy okazuje się, że np. jednostka ma podpisaną umowę z korporacją taksówkarską na świadcznie usług
- absolutnie wszystko, co moze sie polozyc na etapie jakiegokolwiek finansowania? burdel na kolkach to malo powiedzane. byleby kasa dla szefa sie zgadzala
- Wykorzystywanie środków grantowych na cele odmienne od wskazanych we wniosku. Zatrudnianie na stanowiska akademickie osób bez dorobku.
- ZNANE MI SĄ NIEPRAWIDŁOWOŚCI, ALE NIE PODAM JAKIE
- Zakup sprzetu domowego typu odkurzacz samojezdny
- Finansowanie grupy Dziekana bez osiągnięć naukowych.
- Np. zakup drogiego sprzętu ze srodków instytutu, który nie jest użytkowany na uczelni, albo fundowanie nieuzasadnionych naukowo wyjazdów.
- Marnotrawienie środków publicznych przez Dział Zamówień
- Defraudacja i niewłaściwe wykorzystanie środków przeznaczonych na prowadzenie działalności naukowej.
- Pytanie jest jednak trudne, bo wymaga dowodów. W sposób oczywisty nimi nie dysonuję - jednak gdy patrzy się na wielką inwestycję i jej efekty to można się dziwić dlaczego przyjęto takie a nie inne rozwiązania, a przecież można było zapytać środowisko uczonych o radę lub z niej skorzystać. Nie mam tu na myśli procesu decyzyjnego, który zawsze pozostawia grupę niezadowolonych ale sprawy fundamentalne co do których trudno nie zauważać, że zostały podjęte wbrew zdrowemu rozsądkowi.
- Np. Zatrudnianie emerytów do prowadzenia wykładów na bardzo wysokich stawkach pomimo braku godzin w ramach pensum dla innych pracowników tej jednostki, wykorzystywanie funduszy DS na prywatne wyjazdy
- Niestety - liczne, włącznie z fałszowaniem faktur.
- Uznaniowe przyznawanie kwot w postaci dodatkow do pensji z kwot przyznanych przez ministerstwo np. za dobre wyniki z PAKA.
- Wykorzystywanie środków finansowych na badania terenowe w postaci wypoczynku w ciepłych krajach.
- Przyznawano punkty za fałszywe publikacje w nieistniejących czasopimach
- Nieprawidłowości są widoczne gołym okiem, a decydenci mówią o tajności tych danych
- Niestety jest tak, że na uczelni są osoby skolegowane z wszystkimi kolejnymi ekipami rektorskimi i wyposażane (zapewne nie osobiście, tylko prowadzone przez nie ich "osobiste" jednostki badawcze, również powstałe w sposób raczej kontrowersyjny) rokrocznie w duże środki z rezerw rektorskich w sposób niejawny "po uważaniu" .
- Tak, j.w.
- W przeszłości przyznanie środków zależało od personalnych układów
- Pracuje na Politechnice Opolskiej. O jej dysfunkcjach finansowych głośno w mediach.
- 1) 6 miesiecy po zrobieniu remontu pokoju katedry, jednostka decyduje sie na zrobienia remontu kapitalnego calego budynku (w tym ponowny remont wspomnianej katedry) 2) jednostka zamawia z przetargu komputery (o bardzo slabych parametrach) do pracowni informatycznej i innych pokoi, ktore od samego poczatku dzialaja z problemami i sa malo uzyteczne 3) srodki przyznane na badania wlasne lub statutowe mozna sobie wyplacac w formie wynagrodzenia
- Decyzje o przyznaniu finansowania nie są merytoryczne. W wielu przypadkach decyduje lojalność wobec przełożonego. Przełożony wymaga specjalnej procedury "wyproszenia".
- Niejasne kryteria w konkursach o dofinansowanie badań.
- Finansowanie zagranicznych konferencji (np. w Japonii) emerytce, opłacanie jej z pieniędzy statutowych (pracuje w pełnym wymiarze pensum); rozdawanie dodatkowych pieniędzy na umowy o fikcyjne dzieła.
- Finansowanie płatnych publikacji tylko dla osób z wąskiego grona "trzymającego władzę".
- nieuzasadnione finansowanie wyjazdów zagranicznych dla pracowników administracji i inne..
- Promowanie własnych firm w przetargach
- 1) Zabranie funduszu nagród. 2) Zbyt wysoki haracz pobierany przez rektora
- Tak, ale tylko z plotek. Brak dostępu do dokumentów.
- Brak jednoznacznych kryteriów dofinansowania publikacji- jedni otrzymują bardzo wysokie wsparcie na wydanie doktoratu, choć nie pracują po jego obronie w jednostce, inni śmieszną kwotę 5 tys na wydanie habilitacji. Doktoranci kierownika jednostki dostają pieniądze na tłumaczenie wniosków do NCN na angielski (sic!)
- Może trudno to nazwać ,,nieprawidłowościami" - chodzi o to, że ze względu na ograniczenia w tym, na co można wydać konkretne pieniądze, dochodzi do sytuacji, że ktoś ma pieniądze, ale nie może z nich sfinansować konkretnego sprzętu itp.
- dotyczy niejasnych sposobów organizowania i rozstrzygania przetargów (np. PO WER)
- Niejasne kryteria przyznawania dofinansowania z BST. Najczęściej otrzymują je projekty i publikacje dyrektora oraz jego najbliższych współpracowników.
- Brak środków za profesorki wizytujące Katedrę w zeszłym roku. Nie wiadomo również dlaczego jednostka nie ma zupełnie środków na rozwój.
- Moim zdaniem nieprawidłowością jest to, że musimy dydaktykę finansować z naszych projektów naukowych, bo nie ma na to w zasadzie pieniędzy.
- Często środki statutowe są wydawane niezgodnie z przeznaczeniem. Np. do finansowania dydaktyki, albo wyjazdów zagranicznych na różne spotkania.
- Nieprawidłowości nie dotycza jednostki jako takiej. Ale słyszałem o wydatkowaniu pieniędzy projektowych na faktury "materiałowo-sprzętowe", które to jednak trafiały z powrotem do kieszeni wydającego (po pobraniu prowizji firmy). Choć nie mam tu twardego dowodu. Znam też przykład, gdzie brak w projektach elastyczności i przełożony wypłacił z projektu sobie pieniądze, by kupić doktorantowi komputer potrzebny do bieżącej pracy. Z jednej strony brak było w projekcie takiej możliwości. Z drugiej strony zakup komputera w uniwersyteckiej procedurze to niemal 6 miesięcy czekania i cena 40% wyższa od wolnorynkowej.
- zakup gotowych stanowisk z firm zewnętrznych pomimo zainwestowania środków w projekt i budowę stanowisk przez pracowników - tuz przed ich ukończeniem..
- niejasna polityka finansowa jednostki
- Aż trudno wyliczyć. Począwszy od premii dla dziekanow w wysokości ok. 50.000zł, która w zasadzie przyznają sobie sami (niby rada wydziału ale głosowanie ma charakter jawny więc jest obawa przed zaglosowaniem przeciw), aż po organizowanie kolegiów dziekanskich wyjazdowych w ośrodkach spa, finansowanie nieracjonalnych zakupów, itd.
- Kierownik katedry jeździ na zagraniczne konferencje bez referatów i to przy bardzo słabej znajomości języka angielskiego (nie mówiąc o innych językach), mając przy tym pokryte wszytskie koszty (przeloty, hotele, diety). Ja, mimo zakwalifikowanych referatów, muszę dokładać do wykjazdów (albo opłacając przelot, albo hotel, i nie biorąc diet).
- Gospodarne instytuty zalewają debety powodowane przez mniej gospodarne.
- Nie uwzględnienie kosztów pośrednich w projekcie szkoleniowym, które były pokrywane z pieniędzy centralnych uczelni.
- Wynagrodzenie za godziny dodatkowe (studia zaoczne - sobotnio niedzielne) dostaliśmy z 8 miesięcznym opóźnieniem bez żadnego słowa przeprosin o żadnych odsetkach nie mówiąc
- Młodzi pracownicy po doktoracie zatrudniani są na stanowisku wykładowcy po to, aby jednostka zaoszczędziła środki. Jednocześnie (w domyśle) przewiduje się, że taka osoba zostanie adiunktem za 4-6 lat. Kiedy zostaje adiunktem pada pytanie: co Pani robiła naukowo przez ostatnie lata? (sic!) Nie wiadomo, dlaczego młodzi naukowcy otrzymują wsparcie, a reszta nie (granty dla młodych, w których decyduje wiek, a nie np. liczba lat po doktoracie). To jest niejasne i demotywujące dla pozostałej kadry.
- Nikt nie wie (poza szefem i jego żoną, oficjalnie zatrudnioną w innej jednostce, ale mającą wszystkie zajęcia u nas i prowadzącą wykłady jako mgr, gdy małżonek wyjeżdża np. na Erasmusa.jak są wydatkowane pieniądze. Od kilkunastu lat nie dostałam ani ryzy paieru, nie mówiąc o drukarce czy komputerze.
- zasady podwyżek, nagród i stypendiów, traktowanie doktorantów i młodych doktorów
- Wysoka premia dla wicedyrektora i innych wybranych pracownikow administracji.
- przyznany jednostce ogromny grant, był wykorzystywany na wspieranie znajomych kierownika. Kierownik często zlecał różne prace swoim znajomym, np. skład książki i projektowanie okładek, za co im sporo płacił
- Bardzo znaczne zróżnicowanie płac (bez jakiegokolwiek uzasadnienia) zwłaszcza w grupie pracowników samodzielnych.
- Są osoby, które wykorzystują więcej przyznanych środków niż inni.
- brak przejrzystości finansowania w ramach Wydziałów i Instytutów
- niejasne przyznawanie nagrod; niejasne finansowanie publikacji; niejasne wydatki na wyjazdy zagraniczne; inne
- Anonimizacja
- Przesadzacie. Może od razu prokuratora zatrudnijcie.
- Wielokrotnie dochodziło do różnych nieprawidłowości ze strony Kierownictwa Katedry - zarówno w odniesieniu do finansowania projektowego, jaki zarządzania projektem, przykładowo: wymuszanie ode mnie jako koordynatora projektu UE - zatrudnienia doktorantów Kierownika Katedry; wymuszanie wystawienia umowy o dzieło dla Kierownika Katedry (np. za..podpis szefa pod umowami zatrudnionych przeze mnie pracowników); zabranie przez Kierownika Katedry całego sprzętu zakupionego w ramach realizacji moich projektów o wartości ponad 4 mln zł, które miały tworzyć pracownię (np. kserokopiarkę/drukarkę Kierownik Katedry zamknął NA KLUCZ w oddzielnym pokoju dla "visiting professors"...sic!); uniemożliwienie mi opublikowania wyników projektowych w formie monografii przez wydawnictwo UŁ, etc.etc.
- Kierownicy projektów europejskich zmuszeni są do samodzielnej obsługi dokumentów prawnych, księgowych i finansowych związanych z projektem. Bardzo trudno odzyskać z administracji centralnej środki z narzutów, które prawnie należą się kierownikom projektów.
- Ponadnormatywne wynagrodzenia wybranych osób.
- Zakup sprzętu, który potem stoi nie używany.
- Nieprawidłowości jakie zgłaszam bezskutecznie Rektorowi od roku to: fikcyjne delegacje, zakupy aparatury która nie jest użytkowana, zatrudnianie fikcyjnych wykonawców projektu, potwierdzanie nieprawdziwych informacji, naruszanie praw autorskich, publikowanie cudzych prac jako własne. Jako osoba zgłaszająca nieprawidłowości jestem od roku poddana działaniom mobbingowym przez kierownika, dziekana i rektora, abym odstąpiła od zgłaszania nieprawidłowości.
- Osobiście nie znam takich przypadków. W prasie pojawiały się czasami informacje o nieprawidłowościach, ale nigdy ich nie śledziłem.
- Nie znam.
- nie. Moje komentarze to raczej "ubolewanie" nad słabą sytuacją doktorantów w ogóle. To, że one istnieją, wynika raczej z faktu, że Wydział stale ucina dopływ pieniędzy do naszej jednostki.
- Nie było takich
- .
- Jedyne co można by uznać za nieprawidłowości to okazjonalna konieczność "kreatywnej" księgowości aby pieniądze znalazły się tam gdzie są aktualnie potrzebne, np. wykorzystanie jakichś funduszy z badań żeby móc wyposażyć laboratorium dydaktyczne lub zrealizować ambitniejszy projekt studencki, albo z rezerw kierownika żeby ktoś mógł wziąć udział w szkoleniu/wyjeździe itp. ale nigdy nie było to robione w złej wierze lub w celu osobistych korzyści.
- Nie znam, ale jestem osobą która drąży raczej naukę, nie system. Myślę, że w katedrze jest w porządku, ale w szerzej pojętej jednostce o pewnych sprawach mogę nie wiedzieć.
- na Wydziale - nie.
- w mojej jednostce nie są mi znane, jednak jest dla mnie dużym nadużyciem dofinansowywanie uczelni lub fundacji związanych z uczelniami. Uważam, że środki publiczne powinny być przyznawane wyłącznie Uczelnią Publicznym. Dotyczy to przede wszystkim kosztów kształcenia związanych z prowadzeniem doświadczeń przez studentów. A poza tym istnieje bardzo duża uznaniowość oraz kolesiostwo w przyznawaniu funduszy. Przykładem są np. środki przyznawane przez Rządowe Departamenty dla takich instytucji jak Fundacje związane z działalnością Radia Maryja.
- Co za pytanie...
- Nic nie wiem na ten temat.
- W skali Instytutu - nie znam. W skali wydziału - nic mi nie wiadomo o takich przypadkach.
- Nie chcę tego wiedzieć. Sumy są zresztą pewnie zbyt małe, żeby pamiętać.
- -
- Uważam, że owe skrajnie skąpe środki są użytkowane prawidłowo.
- nikt w jednostce nie ma takiej wiedzy
- Bez komentarza.
- nie, natomiast zadziwia mnie to z jaka łatwoscią rozliczane są projekty kończące sie niemal całkowitym niepowodzeniem
- nie znam, bo nie jestem dedektywem
- wszystkie moje odpowiedzi nie dotyczą całego Uniwersytetu, tylko mojego Instytutu
- Nie są mi znane nieprawidłowości o charakterze łamania prawa.
- Nie mam dostępu do takich informacji
- W mojej jednostce finanse są przejrzyste.
- Może są, ale nic o nich nie wiem
- Nic nie wiem o takich nieprawidłowościach.
- Nie znam szczegółów.
- hahahhahaha
- Nie chcę tego ujawniać.
- Słyszałem o takich nieprawidłowościach zaistniałych za poprzednich władz uczelni, jednak nie znam szczegółów.
- Trudno powiedzieć. Nie angażuję się w kwestie formalne i finansowe uczelni.
- Nie wiem, czy można nazwać nieprawidłowością to, że szef dysponuje funduszami na działalność statutową jak własnymi pieniędzmi, a o każde wsparcie trzeba wrecz błagać.
- Nie jestem blisko decyzyjności w zakresie takich spraw
- Nie jestem dopuszczana do finansów
- Dokładnie trudno powiedzieć - domyślam sie na podstawie informacji z poczty pantoflowej.
- NIe mam dobrze wyrobionego zdania na ten temat, ale na pewno środki na badania naukowe na dany rok są przyznawane o kilka miesięcy za późno.
- Niestety odmawiam odpowiedzi na to pytanie ponieważ brak oficjalnego zgłoszenia takie nieprawidłowości jest również karalny. Poza tym rektor zawsze mówi, że teraz mamy straty po to, żeby w przyszłości mieć zyski. I kto mu coś udowodni.
- Chcę pracować.
- Nie orientuję się na tyle dobrze w działalności finansowej mojej jednostki
- sprawozdanie finansowe roczne nie jest dostępne wszystkim pracownikom
- Nie wiem jak rozdzielane są środki i nie wiem do kogo trafiają.
- Nie słyszałam
- Nie posiadam takich informacji.
- nie mam takiej wiedzy
- A to pytanie jest od Izby Skarbowej czy od Prokuratury?
10. Czy sądzisz, że zmiana struktury uczelni (np. likwidacja katedr i zakładów) wpłynie na zmianę finansowania Twoich planów naukowych?
215 GŁOSÓW 27,89% |
410 GŁOSÓW 53,18% |
146 GŁOSÓW 18,94% |
TAK
pokaż odpowiedzi |
NIE
pokaż odpowiedzi |
NIE MAM ZDANIA
pokaż odpowiedzi |
- test10
- Nadeszła era wskaźników i kwantyfikowalności w kreowaniu polityki naukowej., czyli zarządzanie systemem nauki poprzez wskaźniki.
- Z pewnością wpłynie. Trudno powiedzieć, czy pozytywnie czy negatywnie.
- Nie dostanę wtedy nic.
- Mam nadzieję, że nowa struktura wymusi na dotychczasowych dyrektorach koniecznośc szczegółowego rozliczania się wraz z uzasadnieniem oraz sporządzanie preliminarzy z jasnymi kryteriami podziału środków finansowych pomiedzy wszystkich pracowników jednostki wg ich wkładu w rozwój nauki (publikujesz - dostajesz, nie publikujesz - nie dostajesz)
- przeksztalcenie dotacji w subwencje zdecydowanie rodzi obawy o kolejne lata, obawiamy się obniżenia subwencji.
- Tak, już to się stało. Finansowanie zostało zmniejszone.
- Obawiam się że negatywnie wpłynie.
- To bardzo byłby bardzo rewolucyjny krok. Przy obecnej kadrze naukowej, gdzie każdy z tytułem profesora ma mieć własny pokój, a adiunktów upycha się po 3-4 osoby do pokoju, gdzie ci deprecjonowani adiunkci maja obowiązek dopisywania profesorów do publikacji by ta się mogła w ogóle ukazać, mogłoby spowodować ogromne napięcia. W dłuższej perspektywie byłby to dobry krok + poprawa warunków oceny punktowej.
- Wpłynie negatywnie. Chaos się zwiększy i moje badania zostaną oddzielone od dydaktyki co jest bezsensem.
- .
- mam nadzieję na usunięcie nepotyzmu i klik
- będzie jeszcze gorzej
- wpłynie negatywnie, być może zniknie finansowanie inne niż granty
- poprawi efektywne wykorzystanie środków
- wpłynie negatywnie
- Będzie zdecydowanie trudniej uzyskać cokolwiek
- Myślę, że finansowanie ze środków jednostki będzie dużo trudniejsze. Nastawiam się na zewnętrzne środki np. z grantów. Bardzo poważnie rozważam też zmianę pracy i przejście do sektora prywatnego.
- Zakładam, że zmiana w strukturze uczelni dostosowana do uruchomionych dyscyplin naukowych pozwoli bardziej racjonalnie wykorzystać środki finansowe na najbardziej obiecujące kierunki badań
- kazda zmiana struktury to dodatkowe koszty i dezorganizacja w funkcjonowaniu już współpracujących zespołów, nowy szef to nowe priorytety (dla szefa)
- Nie będzie wiadomo gdzie trafiają środki
- Tak, wpłynie negatywnie, to znaczy pogorszy i tak trudny dostęp. Centralizacja jest szkodliwa. Uczelnia jest skrajnie zbiurokratyzowana, a każda procedura ciągnie się nieracjonalnie długo. Pozyskane środki (zazwyczaj śmiesznie niskie) trzeba miesiącami rozliczać w formie setek niepotrzebnych druków. Decyzje urzędników uczelnianych podejmowane są z opóźnieniem, często projekt polegający na współpracy z biznesem jest juz dawno zakończony, a administracja wciąż pracuje nad umowami itd.
- Podział funduszy będzie jeszcze bardziej niejasny.
- W najlepszym wypadku będą to koszty organizacyjne. Chaos panujący na uczelni zniechęca do pracy mimo obiektywnych ograniczeń będę szukał nowej pracy.
- Ustawa wprowadza idiotyczną centralizację środków finansowych przyznawanych przez ministerstwo. Kolejny dowód na to, jak obecna partia rządząca kocha centralne sterowanie.
- Niekorzystnie i niepozytywnie. Uniemożliwi jakąkolwiek kontrolę nad dysponowaniem środków finansowych przez Rektora. Nie będzie można patrzeń mu w ogóle na ręce.
- Odbieram jako negatywny wpływ.
- Obawiam sie najgorszego. To poroniona ustawa
- j.w.
- W tym roku nie będzie już pieniędzy po zlikwidowaniu dotychczasowych jednostek, bo nie były one uwzględnione w budżecie. Jeżeli nawet będą te pieniądze, to będą przekazywane według bliżej nieokreślonych zasad. Obawiam się, że raczej bardziej niezrozumiałych niż transparentnych, czyli uznaniowo. I znowu będzie się słyszeć, że pieniędzy po prostu NIE MA.
- Spodziewam się zmiany sposobu dystrybucji środków. Na tym etapie nie mogę jednak stwierdzić, czy to zmiana na lepsze czy gorsze. Mam nadzieję, że zasady dystrybucji będą jasno określone i nie będą nikogo dyskryminować.
- tak, obawiam się, że spowoduje 'centralizację' podziału środków finansowych i rozdział zajęć przy równoczesnym zwiększeniu niezależności Rektora i marginalizacji znaczenia organów opiniujących
- Uważam, że będzie zdecydowanie gorzej
- Będzie większy chaos
- Zbyt lakoniczne pytanie, gdyż brak jest informacji o sposobie przyszłego finansowania wiec pewnie wpłynie.
- Będzie jeszcze gorzej.
- Będzie gorzej. Większy worek, ale jak zwykle pewnie jedna osoba będzie go dzielić.
- Będzie jeszcze trudniej pozyskać środki
- Będzie raczej gorzej, do tej pory Kierownik mógł wspierać pracownika, negocjować fundusze dla niego, po zmianie obawiam się, że szanse na finansowanie, przebicie się, znacznie spadną.
- Obawiam się mniej przejrzystych kryteriów podziału funduszy
- Nie wyobrażam sobie funkcjonowania jednostki badawczej bez katedr. Jednostka bez struktury doprowadzi do jeszcze większego rozlużnienia w kwestiach odpowiedzialności za własne badania naukowe.
- Struktura feudalna zostanie zaburzona i odtworzy się po chwili w trochę innym kształcie. Mogą być więc szanse na jakieś finansowanie przez jakiś czas.
- Jeśli kluczem finansowania będzie uznaniowość, to jestem przekonany że utrudni to realizacje badań. Przede wszystkim ograniczy zakup sprzętu badawczego i zwiększy biurokrację...
- Pogorszy!!!
- Jeszcze bardziej ogranicza finansowanie badań naukowych
- Otrzymywałam duże wsparcie od kierownika zakładu, w którym pracuje. Będzie mi tego brakowało.
- zmiana struktury wprowadza ogromny chaos i przez jakiś czas będzie problem z pozyskiwaniem środków na realizację planów naukowych (nie będzie wiadomo, gdzie się starać, kto będzie dysponował takimi środkami, jakie będzie kryterium przyznawania i przede wszystkim czy będą takie środki)
- negatywnie
- jasne, dajcie szanse mlodym, ambitnym, uczciwym i nieprzesiaknietym betonem
- CENTRALIZACJA WŁADZY SPOWODUJE CENTRALIZACJĘ DYSPONOWANIA ŚRODKAMI. MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE TAKI MODEL STANIE SIĘ ŹRÓDŁEM PATOLOGII, GŁÓWNIE W POSTACI TOWARZYSKIEJ KORUPCJI.
- Na razie nie dochodzi do likwidacji lub przekształcenia naszego Instytutu. Natomiast włączenie go w nowe ramy (reorganizacja od 1. IX) może spowodować zmianę finansowania.
- Zmiana struktury uczelni spowoduje chaos kompetencyjny, a likwidacja zakładów i katedr obniży pozycję negocjacyjną dotychczasowych (byłych) kierowników.
- Obecnie tworzymy nową jednostkę, ponieważ poprzednia zosrtała rozwiązana i jest szansa na poprawę.
- Może wpłynąć. Niestety nie wiadomo, czy pozytywnie czy negatywnie.
- -
- Prawdopodobnie znacząco utrudni dostęp do środków finansowych.
- Tak, na gorsze. W nauce najbardziej nonsensowna rzecz to moda, zarówno badawczo, jak i organizacyjnie. Wielkie spędy naukowców nie dawały nigdy dobrych wyników - jeśli były organizowane, to duży zespół dzielono na małe grupy badawcze, aby uzyskiwać dobre rezultaty. Wiele (jeśli nie większość) spośród najważniejszych osiągnięć naukowych uzyskanych było przez 1 do 5 osób. Ponad 20 lat temu w wielu uczelniach Niemiec, W. Brytanii, Francji itd. miała miejsce reorganizacja podobna do planowanej obecnie w Polsce. Owa nowoczesność skończyła się tworzeniem nieformalnych małych grup badawczych. Szkody stąd były dwie - czas i środki stracone na reorganizację oraz trudności w kontaktach administracyjno-organizacyjnych owych grup nieformalnych, niemniej owo wyjście nieformalne pozwoliło na kontynuację badań wcześniej rozpoczętych oraz na sensowne planowanie i wykonywanie nowych. Proponowany w Polsce schematu ma wszelkie cechy działania "cała para w gwizdek".i "jesteśmy modni".
- Rektor, który "nie lubi" mojego wydziału uszczupli dofinansowanie jednostki.
- Moim zdaniem wpływ zmian będzie niekorzystny.
- Sytuacja zmieni się na gorszą. Będzie więcej władzy w nielicznych rękach czyli jeszcze większa dyktatura. Pomysł w nowej ustawie ze zwiększeniem władzy Rektora był moim zdaniem niezbyt przemyślany.
- Jasny do tej pory system rozdziału środków pomiędzy zakłady przestanie istnieć i obawiam się, że zacznie się ,,ręczne sterowanie".
- negatywnie ze względu na przeniesienie decyzji o finansowaniu na poziom wydziałów.
- Nie wiem w jaki sposób i czy w ogóle teraz będą finansowane badania.
- Tak, zniknie możliwość przedyskutowania pomysłów i wniosków z osobami, które zajmują się podobnymi zagadnieniami. Uważam, że likwidacja zakładów i katedr to bardzo zły pomysł.
- Skoro zmieni się kompletnie system finansowy, nie może to pozostać bez wpływu na moje działania, ale dziś jeszcze nie da się powiedzieć, jaki on będzie. Przypuszczam, że raczej negatywny.
- Centralizacja wydaje się mniej korzystna niż dotychczasowy rozdział środków. Nie ma nowych kryteriów podziału środków, więc można się spodziewać wszystkiego.
- Przy założeniu, że środki będą przyznawane według jasnych i jawnych kryteriów. Jeśli zostanie jedynie zmieniony poziom decyzji bez poprawy systemu przyznawania środków, nic się nie zmieni.
- Tak, wpłynie negatywnie.
- pozwoli na rozwój młodych, zdolnych i aktywnych ludzi... zapewni im wolność podejmowania i prowadzenia badań naukowych na własną odpowiedzialność
- Uwolni potencjał i zredukuje patologie kreowane przez dożywotnich kierowników.
- pozytywnie
- Wpłynie, ale niekoniecznie pozytywnie. Zbyt dużo będzie zależało od osobistości rektora.
- Mam taką nadzieję.
- Nie wiadomo co będzie - nikt nie wie.
- Do tej pory nie zostały sformułowane ŻADNE kryteria ustalające reguły finansowania. Przebudowa struktury w ogromne jednostki wewnętrzne na pewno spowoduje zwiększenie dystansu pomiędzy pracownikiem i przełożonym - z wszelkimi konsekwencjami (np. znajomością problemów podejmowanych przez podwładnych w badaniach, stopnia zaawansowania badań, podejmowania szybkiej decyzji itp.)
- Sądzę, że trudno odpowiedzieć "nie" na to pytanie, skoro wszystko - cała struktura - może ulec przemianie. Chaos i głębokie moje przekonanie, że poza centralizacją uczelni głównie chodzi o rzeczywiste zmniejszenie funduszy na naukę.
- Zrobiono miszmasz, szybko, bez konkretnego procesu wdrażania. Pomysłodawca powinien ponieść odpowiedzialność karną za działalność na szkole Narodu polskiego.
- Wpłynie, ale jeszcze bardziej niekorzystnie, gdyż o wszystkim będzie decydować rektor.
- ale nie wiadomo czy będzie lepiej
- Obawiam się, że zmiana struktury wpłynie niekorzystnie na rozwój badań, obawiam się przede wszystkim ograniczenia wydatków na działalność naukową, bo priorytetem w sytuacji deficytu będą wydatki bieżące, pensje, świadczenia itp.
- Myślę, ze zmiana ta nie będzie na lepsze tylko na gorsze
- zdecydowanie tak
- Może wpłynąć negatywnie, utrudniając dostęp do środków.
- jest to możliwe
- bardziej rzeczowy i odpowiedzialny podział marnych finansów jest możliwy przez bezpośredniego przełożonego niż przy podziale przez centralne władze; centralizacja sprzyja bezosobowemu traktowaniu pracownika; łatwo jest obcinać fundusze bezosobowo; uniemożliwia także kontrolę i zachowanie przejrzystości w gospodarowaniu finansami
- na uczelni są zbyt małe katedry - polityka podziału środków jest uznaniowa, nie analizowana ponad katedrami
- Obawiam się, że osoby energiczne i asertywne, a przede wszystkim mające czas wyłącznie na dbanie o swoją pracę naukową i karierę (np. nieobciążone obowiązkami rodzinnymi/ rodzicielskimi, a często lubiące spotkania przy kawce) będą uzyskiwały więcej środków od przełożonych. Rozdzielanie funduszy przyznanych odgórnie wg jasno określonego algorytmu na najniższym poziomie, tj. katedry czy zakładu, a więc w gronie osób bardzo dobrze się znających (także jeśli chodzi o sytuację rodzinną) i pracujących wokół podobnych zagadnień umożliwiało optymalne rozdzielenie środków.
- Nalezy rozliczać merytorzycznie, na podstawie osiągnięć naukowych a nie na podstawie kolesiostwa
- Obawiam się braku czytelnych zasad finansowania wyjazdów na konferencje oraz publikacji
- zlikwidowanie struktury zastałej to najważniejsza kwestia. W takich strukturach rodzą się układziki. Struktury muszą być mobilne. Oj daleka droga do tego z tych zatęchłych i śmierdzących zespołów.
- tak, negatywnie
- Przewiduję, że pogorszy i tak złą sytuację. Każda próba działania będzie wiązała się z korowodem podań i zgód na różnych szczeblach. Badacze są traktowani jak studenci, którzy nie wiedzą co chcą robić i na każde 50 zł potrzebują zgody kogoś "mądrzejszego"
- Będzie gorzej ponieważ dochodzi dodatkowy szczebel administracyjny, który przejmuje kompetencje kierownika Zakładu. W obecnym kształcie będę zmuszony za każdym razem prosić nowo powołanego dyrektora instytutu o finansowanie mojej aktywności naukowej.
- Większość finansowania moich badań (fizyka doświadczalna) pochodzi z grantów zewnętrznych. Sądzę, że zmiana struktury uczelni nie wpłynie znacząco na możliwość zdobycia środków zewnętrznych. Zmiana struktury zapewne wpłynie na dystrybucję środków własnych/budżetowych uczelni, które stanowią niewielki procent wydatkowanych przeze mnie funduszy na badania.
- Obawiam się zbyt dużych zmian i sytuacji, gdy osoba która nie zna mojego dorobku naukowego oraz powiązań naukowych (oraz nie wyczuwa ich wagi) będzie decydować o moich planach naukowych. Lepsza jest atmosfera gdy Dyrekcja od dawna zna swoich podwładnych i dobrze rozpoznaje sytuację. Dyrekcja od kiedy pamiętam były zawsze życzliwe i zainteresowane rozwojem swojej jednostki, gdyż były z nią powiązane.
- Już dostrzegam jak zmiana wpływa negatywnie i dla wypełnienia slotów sama będę musiała płacić z prywatnych funduszy o opublikowanie minimum prac, które pozwoli mi utrzymać pracę na uczelni.
- Nie ma pieniędzy, więc nie ma znaczenia, kto mi ich nie przyzna.
- Nie, tu trzeba dużo dalej idących zmian. Ludzie zostają ci sami.
- klika ma układy wyżej a uczciwych i prawdomównych ma za nic
- to ludzi należy wymienić i ich pociągać do odpowiedzialności, a uprzednio dobrze skontrolować
- Jak wspomniano, nie zaliczam się do kadry ewoluowanej, ale podlegam normalnej ocenie okresowej jak wszyscy, tylko, że nie mam najmniejszych szans na finansowanie.
- Moim zdaniem reforma nie poprawi polityki kadrowej UAM. Panują feudalne zwyczaje rządzenia i uznaniowość.
- układ się odtwarza
- to nie zmiana struktury konieczna, lecz racjonalne wydatkowanie pieniędzy na badania z naciskiem na komercjalizację i ich użyteczność
- Wydaje się , że nie wpłynie.
- I tak nie mam finansowania niczego i tak
- Jak wyżej - najchętniej to bym zlikwidował Wydział. Chociaż, że granty pracowniczek i pracowników mojego instytut (który jest niewielki) stanowią ok 70% przychodu dla wydziału, a my jako Instytut nie otrzymujemy żadnego wsparcia (jak widać powyżej)
- Raczej wpływ mają tu ludzie i ich zdrowy rozsądek niż struktura sama w sobie. Myślę, że jednak nie powinno się zatrudniać rodzin w ramach uczelni. Rodzi to wiele różnorodnych spraw..
- Spodziewam się zamieszania i niejasnych kryteriów finansowania
- Zmiana struktury uczelni nie wpłynie zasadniczo na finansowanie moich planów naukowych. Zsadnicze zmiany mogą nastąpić jeżeli zwiększy się finansowanie. Nie chodzi mi tu wyłącznie o płace (za niedługo będzie można zaobserwować negatywną selekcję przy przyjęciach na uczelnie), ale o stabilne warunki rozwoju naukowego, do którego niezbędne są środki finansowe.
- Kwoty mogą być jeszcze mniejsze.
- Zmiana struktury Uczelni nie wpływa na sposób wykonywania podziału środków finansowych, ponieważ gremia dokonujące tego podziału nie są reprezentatywne dla struktur zatrudnienia.
- będzie jeszcze większe zamieszanie, im większa jednostka, tym większe problemy i trudniej z dotarciem do funduszy jak byliśmy małą Katedrą było łatwiej, a teraz bezpośrednio pod rządami Rektora będzie dużo trudniej
- co to? Gowinadę uprawiacie Autorzy Drodzy?
- Wszystko jest robione tak, zeby w rzeczywistosci nic nie zmienic.
- finansowanie badań na podstawie liczby punktów za publikacje
- jeszcze bardziej utworzy układy
- Niepotrzebny bałagan organizacyjny, który nie sprzyja badaniom.
- Małe kwoty do podziału nic nie poprawią niezależnie od struktury
- Zmiana struktury uczelni nic nie zmieni bo środków na naukę jest po prostu za mało. Od zmiany struktury na uczleni ich nie przybędzie.
- obawiam się że nie
- Jako pracownik samodzielny chciałbym kierować swoim zespołem i realizować badania. Likwidacja w niczym nie pomoże. Jakaś struktura musi istnieć.
- Zmiana prowadzona jest w taki sposób, że stare "zależności" (katedry) nadal będą funkcjonowały (brak możliwości udziału w nowym zespole)
- uklad pozostanie ten sam
- To jest kwestia podejścia władz uczelni i odpowiednich przepisów a nie struktury organizacyjnej uczelni.
- Nie wpłynie, ponieważ osoby, które zle zarządzały dotychczas dostały się do Rady Uczelni, bo to są znajomi rektora itp. więc to nic nie zmieni. Zrobi się jeszcze większy chaos
- Nie, będzie jeszcze gorzej.
- Nie, ponieważ nadal o wszystkim decyduje rektor. Jeśli rektor jest uczciwy to być może finansowanie jest uczciwe. Ale niestety na mojej uczelni jest odwrotnie.
- Wszystko to ma charakter działań typu "rotuj się kto może", ciągłe zmiany organizacyjno-strukturalne (która to reforma w ciągu ostatniej dekady?) wyłącznie destabilizują funkcjonowanie uczelni i zwiększają poziom niepewności wśród pracowników naukowych, demotywując ich.
- Powinno być więcej środków finansowych i demokratyczne procedury ich przyznawania (transparentność jako minimum)
- Potrzeba jest zmiany mentalności i podejścia ludzi do nauki (w tym kadry Wyższych Uczelni). Zmiana srtruktur nic nie zmieni. Ta sama treść w innym oapkowaniu.
- Jeżeli zlikwiduje się małe jednostki, to finansowanie będzie jeszcze bardziej nie jasne. Jedynie jawność i jasne, oficjalne sprawozdania kto i za co dostał, mogą pomóc.
- Dopoki nie beda jasne kryteria przyznawanie srodkow na pracownikow do tego czasu nie bede zmiana finansowania. Zawsze decyduje osoba ktora rodziela te srodki.
- Wszystko jest w gestii dziekana. Likwidacja katedr/zakładów nic u nas nie zmieni.
- Jeśli pieniądze za sloty będą przychodziły na konto konkretnego pracownika, który je wyrobił - to może wreszcie tak. W kazdej innej opcji pozostanie bez zmian.
- Nic nie zostanie zlikwidowane. Wiadomo, że struktura uczelni zostanie przekształcona w taki sposób, by osoby sprawujące władzę zachowały kierownicze stanowiska.
- NIe widze takiego związku
- Nie ma finansowania i nie będzie.
- Nie sądzę, aby zmiana struktury uczelni wpłynęła korzystnie na zmianę finansowania mych planów naukowych, gdy finansów nie ma pod dostatkiem.
- niedobór środków na określone działania - np. wsparcie finansowe publikacji - nie jest uwarunkowany strukturą organizacyjną uczelni
- nie jest planowana taka zmiana
- Nie struktura jest winna, ale brak jasnych zasad i kryteriów, uznaniowość i brak transparentności.
- Nie widzę powiązania pomiędzy obecną reformą struktury a zmianą firnansowania.
- Niestety. Pomimo formalnych zmian narzuconych przez Ustawę 2.0 wewnątrz jednostek zachowana zostaje struktura nieformalna, bo niepisana na zewnątrz, która i tak będzie rządziła się własnymi prawami, w tym rozdawnictwem pieniędzy. To katastrofa z mego punktu widzenia.
- Nie, bo nie. I tyle na ten temat.
- Dzielenie czy konsolidacja biedy zawsze będzie biedą. Obawiam się za to, że nastąpi konsolidacja nikłych pieniędzy w mniejszym gronie, a to spowoduje raczej większe uzależnienie.
- w przypadku zmiany struktury i tak te same osoby zostaną/ły wybrane na " dogodne" stołki
- Od mieszania herbata nie będzie słodsza.
- oczywiscie, że nie, te zmiany sa jedynie pozorne
- preferencje będą dotyczyć pewnych grup wiekowych
- wprowadzi większy chaos raczej i uznaniowość ze strony władz rektorskich
- To jest kwestia nastawienia ludzi, a nie podziału administracyjnego.
- Dopoki bedzie autonomia Dyrektorow Instytutow nie bedzie to mozliwe do skontrolowania
- Bo zmiana rozkładu mebli w pokoju nie wpływa na pogodę
- Obecnie nic nie wiadomo, więc trudno mieć jakieś uzasadnione zdanie w tej kwestii. Sądzę jednak, że trzeba będzie liczyć wyłącznie na siebie i ewewntualnie środki zewnętrzne.
- Jezeli wplynie, to raczej negatywnie.
- W ostatecznym rozrachunku nic się nie zmieni poza wzmocnieniem władzy rektora i jego akolitów. Oznacza to centralizację i jeszcze wększą biurokrację
- Moim zdaniem to nie kwestia istnienia katedr, zakładów, instytutów, etc. ale praworządności i uczciwości wynagradzania za pracę naukową tych, którym się to należy, bo uczelnia to nie przechowalnia dla nieudaczników
- Zasady finansowania są od tego niezależne, a jedynie od układów
- Nauka jest niedofinansowana i nie wierzę, że to się zmieni
- Centralizacja utrudnia starania się o fundusze
- Feudalna mentalność jest niezależna od struktur uczelnianych. Żeby cokolwiek się zmieniło, trzeba by zmienić mentalność i nauczyć ludzi, że ważna jest jakość, a nie swojskość czy sympatyczność. że mobbing jest zły, a ludzkie traktowanie pracowników dobre - to wymaga lat i systemowych działań. Nie zmian struktur, tylko wyciągania konsekwencji z wszelkich nieprawidłowości zamiast zamiatania ich pod dywan "dla dobra uczelni".
- Największe przewałki są na poziomie dziekanów, więc katedry czy zakłady tu nic nie zmieniają.
- Będzie jeszcze gorzej
- Na pewno nie wpłynie, raczej pogorszy sytuację.
- Uważam, że w moim instytucie pieniądze są dzielone właściwie. Żadna restrukturyzacja nie powinna tego popsuć ani poprawić. Choć wierzę w moc destrukcji obecnego rządu, bo jeszcze nie widziałem takiej rzeczy, której nie mogliby zaorać.
- Problemem jest mentalność i układy osobiste, one nie znikną w innej strukturze tylko się dostosują.
- Spowoduje większy chaos i brak przejrzystości w przydzielaniu funduszy
- Nie wygląda, aby struktura jakoś znacznie się zmieniła. Raczej będzie rozbudowana tzn oprócz poprzedniej powstaną kolejne rady, i inne ciała
- Nauka jest bardzo mocno niedoinwestowana, porównując możliwości zagranicznych kolegów oraz nas, różnice są bardzo wyraźne.
- żadna zmiana struktury nie zmieni mentalności ludzi - wręcz przeciwnie - grupa trzymająca władzę tylko swą władzę wzmocni
- Żarty sobie robicie? a co to zmieni, jak nie było pieniędzy na Polską naukę tak ich nie będzie. A zarobki oferowane skłaniają tylko do jednego, ponownego wyjazdu za granicę ... tym razem na stałe!!!!
- Będzie jeszcze gorzej.
- Będzie jeszcze większy bałagan
- Nieznany jest faktyczny sposób finansowania po zmianie struktury uczelni.
- Będzie tylko gorzej, bo nie ma wzrostu nakładów na badanie, a nowe prawo wymusza powiększanie administracji. A zakłady zostają :)
- tworzenie feudała w postaci rektora jeszcze pogorszy tę sytuację
- absolutnie nie, nieprawidłowości w prowadzeniu finansów wynikają głównie z niedofinansowania jednostki oraz absurdalnych przepisów dotyczących wydawania pieniędzy, co można wydać na badania, a co nie, stąd praktyka "łatania dziur" i przerzucania środków. Zmiana struktury niczego nie rozwiąże.
- Będzie gorzej
- Taka czy inna organizacja struktur uczelnianych nie ma większego wpływu na finansowanie. Zmieni się wyłącznie system dzielenia żenująco niskich nakładów przeznaczonych na działania Uczelni. Do czasu, do którego finansowanie działania uczelni (przez Państwo, nie ze źródeł zewnętrznych) będzie dotyczyło wyłącznie działalności edukacyjnej, a pracownicy uczelni rozliczani będą wyłącznie w oparciu o "produkcję" wysoko punktowanych publikacji w "renomowanych wydawnictwach/pismach zagranicznych" - cały czas będzie trwał stan fikcji.
- Formalna zmiana struktur, z zachowaniem "stref wpływów" i niejawnego dostępu do informacji (np finansowanie z grantów, przedzielane środki, ich przydział, jasne kryteria dostępności) NICZEGO nie zmieni... Może być tylko jeszcze gorzej ze względu na podział środków na wyższych szczeblach zarządzania.
- Wszystko zależy od ludzi, którzy często zmieniają się diametralnie, gdy siądą na stołku. "Wadza" niestety zmienia....
- raczej nalezy zlikwidować instytuty
- Absolutnie nie
- Łatwiej patrzeć na ręce w mniejszej jednostce, gdzie wszyscy się znają
- Uważam, że będzie jeszcze trudniej otrzymać potrzebne środki. Przyznawane środki są za niskie żeby cokolwiek zrobić. Często same konferencje i publikacje pochłaniają całość, a są jeszcze dość kosztowne badania.
- Obawiam się że będzie gorzej. U mnie w jednostce pozostają katedry.
- Zdecydowanie pogorszy i tak zły system finansowania.
- Potrzeba więcej pieniędzy, a nie zmiany struktury.
- Nie ma zmiany struktury
- Nie widzę powodów, dla których mogłabym tak sądzić.
- Likwidacja katedr nie zlikwiduje personalnych zależności i dotychczasowej zasady współpracy personalnej, może wprowadzić nieformalne układy
- nie wiem Ludzie zostaną ci sami a młodych nik nie słucha. Jest totalne przyzwolenie na mobilny.
- Nie mam zdania. Teraz mamy jednostkę za wypracowane publikacje. Rozliczenie jesteśmy indywidualnie ile zrobisz tyle masz. Dzięki temu mam po raz pierwszy pieniądze na badania. Takie rozliczenie zmieniło wszystko
- U mnie jest problem z dwoma ostatnimi kierownikami ktorzy są kolegami i mnie dyskryminują z pośród 5 jakich mialem.
- Podejrzewam, że będzie gorzej.
- Ciężko powiedzieć - na razie jest jak w czeskim filmie: nikt nic nie wie. Jest duże zamieszanie i kompletny brak konkretnych informacji, do czego to zmierza. Same ogólniki, ustawa 2.0, rady dyscyplin, itd. Ale ciągle nie wiadomo według jakich zasad środki będą przyznawane i rozdzielane, ani kto będzie o tym decydował.
- W naszej uczelni pozostają Katedry, więc prawdopodobnie nic się nie zmieni.
- Zmiana struktury sama w sobie niczego nie poprawi. Ponieważ bazuję głównie na finansowaniu zewnętrznym to zakładam, że moja sytuacja nie powinna się pogorszyć z finansowego punktu widzenia, ale mogę sobie wyobrazić, że zmiana kierownika jednostki (który ma być teraz wyznaczany przez Rektora a nie wybierany przez pracowników), nie będzie życia i pracy ułatwiała.
- Zobaczymy jak będzie, ale reforma wprowadza pełną samowolę rektora i pozostałych organów uczelni i kompletny brak odpowiedzialności wobec społeczności akademickiej. Już dziś pracownik naukowy jest traktowany jak sekretarka , która musi wykonać wszystkie czynności administracyjne ,a pracy naukowej się wymaga bez pomocy finansowej i administracji uczelni . Tak źle jeszcze nie było. Rektor bez szacunku do nauki rozkłada cały potencjał dotychczasowy - znacznie lepszy niż nowych doktorów i habilitantów , których od lat ,mnoży się na kopy.
- Zależy czy poza zmianą struktury będą jeszcze inne zmiany w zarządzaniu, władzach, itp.
- Nie mam na razie żadnych danych, żeby to stwierdzić.
- kto to wie?
- Katedry zostaną utrzymane na mojej uczelni.
- Wszystko okaże się.
- Zupełnie nie wiem. Wydaje mi się że na początku będzie straszny bałagan we wszystkich asp[ektach, także i tym bo jest kilka miesięcy a nadal własciwie to, co będzie od 10.2020 jest wielką niewiadomą.
- U nas struktura nie zmieni się aż tak. Nie widzę zresztą związku, chyba że nowa struktura umieściłaby mnie w jakimś wyjątkowo sprawnym zespole. Nie czuję ograniczeń struktury, współpracuję z każdym, z kim potrafię się dogadać.
- Myślę, że nadal wszystko będzie zależało od ludzi, którzy będą kierowali przyznawaniem dofinansowań, a sama struktura niewiele tu zmienia
- Nie wiem na ile zostanie zmieniona struktura uczelni, bo na razie zrezygnowano z wielu pomysłów.
- Czy dydaktyka się wcale nie liczy? Czy nie warto mieć dobrych skutecznych dydaktyków i poprzeć ich zainteresowania naukowe zwiększające m in. kryterium employability dla absolwentów i powiązanie nauczania z nauką i potrzebami rynku pracy?
- W nowej strukturze też będą jacyś kierownicy - skąd pomysł, że nie będzie to nowe rozdanie ze starego układu?
- Cały czas przekazano nam zbyt mało danych, aby w ogóle oszacować jak będzie funkcjonować finansowanie i co zastąpi BST.
- Na dzień dzisiejszy wiem ze osoby tworzące dyscyplinę i te zatrudnione na stanowiskach jedynie dydaktycznych, zatrudnione będą na tych samych warunkach finansowych.
- Nie mam pojęcia (nikt nie ma), ale mam nadzieję, że nie.
- trudno wpowiedzieć: raczej nie, ponieważ feudalna struktura będzie transformować w inne (feudalne) formy
- Na razie nie wiadomo, jak te nowe struktury miałyby wyglądać. Na razie, o ile ma się granty, można uprawiać naukę. Obawiam się bardziej przedłużonego stanu przejściowego
- Nie wiem, chociaż mam nadzieję, że nic się nie zmieni. System wypracowany w mojej jednostce jest dobry.
- Struktura mojej jednostki się nie zmieni, więc to pytanie nie ma zastosowania.
- Na dzień dzisiejszy katedry i zakłady nie są likwidowane w mojej jednostce, a sposób finansowania własnych działań naukowych pracownika w ramach danej dyscypliny nie jest znany.
- Pewne jest to, że będzie duży chaos, o zmianie finansowania będą decydować możliwości finansowe budżetu Państwa.
- Z jednej strony mam nadzieję, że zniknie zależność od przełożonego. Z drugiej, obserwuję niepotrzebny rozrost zcentralizowanej uczelnianej biurokracji. Na przykład, aby móc złożyć wniosek o finansowanie projektu do NCN, najpierw trzeba zlożyć wniosek wewnątrzuczelniany. Jeszcze rozumiem, że wynikałby z tego jakiś naukowy feedback - co poprawić we wniosku do NCN, ale tak nie jest. Wniosek jest odkładany ad acta, a naukowiec dostaje tylko informację "tak lub nie". Dodam również, na podstawie doświadczeń ze składania projektu w ramach konkursu Beethoven 3, że cała nasza nauka jest nadmiernie zbiurokratyzowana. Ten sam wniosek skladany do NCN liczył około 70 stron, a do DFG 35 (z których 25 to Joint Project Description jednakowy dla obu wniosków). Podobnie nie rozumiem dlaczego do NCN składa się projekty zawierające pełen opis EN, streszczenia PL/EN (w tym popularyzatorskie), budżet z opisem wydatków EN, skoro na pierwszym etapie czytane są tylko streszcznia i dorobek...
- nikt nic nie wie
- Nie wiem, czy w ogóle nastąpi zmiana struktury... Raczej status quo.
- Pracuję na wydziale, na którym tego rodzaju pomniejsze jednostki nie mają większego znaczenia. Nie ma katedr, są zakłady, ale raczej nie wiążą się z większymi patologiami i kumoterstwem.
- plany zmian sa niejasne i nikt nie wie do końca jak będzie
- Nie mam takiego przekonania
- Konieczne jest opracowanie przejrzystych reguł na poziomie koordynatorów dyscyplin, jak na razie takich reguł nie ma.





